•8•

Pov. Szwecja
Czekałem i czekałem aż Polska wróci do domu, minął już kolejny dzień i zaczynałem tracić cierpliwość.

-[Szwecja] Dość tego czekania! Nie chciał wrócić po dobroci... to go znajdę i zmuszę do powrotu.-uśmiechnąłem się sam do siebie.

Chwyciłem za telefon po czym zadzwoniłem do pewnej osoby.. która bardzo mi pomogła kilka lat temu, za drobną opłatą rzecz jasna. Ten po chwili odebrał.

~[Lekarz] Tak słucham?-usłyszałem głos po drugiej stronie telefonu.

-[Szwecja] Witaj stary przyjacielu.-uśmiechnąłem się szeroko.

~[Lekarz] Oh Szwecja, miło cię słyszeć, co tam u ciebie?

-[Szwecja] Tragicznie, Polska uciekł, wydaje mi się że zaczyna sobie co nieco przypominać.-założyłem nogę na nogę.

~[Lekarz] Po tak długim czasie? Przecież to wręcz niemożliwe..

-[Szwecja] No a jednak..-zmarszczyłem brwi.-Może powinienem jeszcze raz w niego wjechać? Wtedy chyba było za lekko.-zaśmiałem się cicho.

~[Lekarz] Nie radzę..-westchnął.

-[Szwecja] To co mam niby kurwa zrobić!?

Oboje ja i lekarz zostaliśmy na chwilę cicho, wtedy coś mi przyszło na myśl.

-[Szwecja] Jesteś lekarzem, więc masz dostęp do różnych środków, prawda?~

~[Lekarz] Tak, prawda, a co?

-[Szwecja] Więc zapewne masz dostęp do eteru.. albo...

~[Lekarz] Nawet o tym nie myśl, Szwecja nie znasz się na medycynie prawda?

-[Szwecja] No nie, albo może chloroform?-przygryzłem dolną wargę.

~[Lekarz] Tym bardziej nie. Jak nawdycha się go za dużo może nawet umrzeć.. nie eksperymentuj ze zdrowiem swojego partnera..

-[Szwecja] A kim ty jesteś żeby mnie pouczać.-przewróciłem oczami.-Mam ci przypomnieć co zrobiłeś?

Nie było słychać żadnego dźwięku po drugiej stronie słuchawki, po kilku minutach usłyszałem ciężkie westchnięcie.

~[Lekarz] Rób co chcesz, tylko mnie już w to nie mieszaj, nie chce mieć nikogo na sumieniu.

-[Szwecja] Mhm.. tylko podjadę po jakieś środki usypiające i znikam~.-zaśmiałem się.

Lekarz już nic nie mówił więc się Rozłączyłem.

-[Szwecja] Kolejny się nawrócił czy jak.-przewróciłem oczami po czym wstałem z kanapy. 

Ubrałem buty po czym wyszedłem z domu zakluczając drzwi. Wsiadłem do auta i zacząłem kierować się w miejsce spotkania z lekarzem, czyli jak zwykle szpital w którym pracuje.

Pov. Polska
Kolejny dzień spędzony na ławce w parku.. znów nie spałem w nocy bo spanie w środku zimnego parku pełnego meneli i innych ludzi do mnie nie przemawiało. Czułem się jak w jakimś śnie i już sam nie wiedziałem co było realne a co nie.. oczy same mi się zamykały chociaż walczyłem z potrzebą snu..

-[Polska] Długo to ja tak nie pożyje...-powiedziałem cicho słysząc burczenie w brzuchu.

Jęknąłem zmęczony tym wszystkim.. głowa sama mi opadała i czułem się tragicznie, oczy same z siebie zaczęły mi łzawić, ciężko było zostać przytomnym.. zaczynałem nawet mieć jakieś halucynacje..

Miałem dość, ale w jednej chwili coś mnie rozbudziło..

-[Szwecja] Polska~ gdzie jesteś?~.-usłyszałem głośne wołanie.

Nie miałem pojęcia czy to mi się śni, czy to jakieś halucynacje czy co innego.. ale nagle przeszedł moje ciało dreszcz..

Przetarłem moje zmęczone oczy po czym zacząłem się rozglądać, w oddali zauważyłem Szwecję... uszczypnąłem się aby upewnić się że ro nie jakiś sen, ale po uszczypnięciu się nic nie poczułem.

-[Polska] No cholera jasna!-dałem sobie z liścia w policzek.

Ludzie przechodzący obok mnie mieli mnie zapewne za jakiegoś chorego psychicznie lub pijanego, ale miałem to gdzieś.. Poczułem lekki ból na policzku więc to nie mógł być sen..

-[Polska] O nie...-wymamrotałem cicho.

Szwecja był coraz bliżej mnie, stwierdziłem to po tym że jego wołanie stawało się coraz głośniejsze, ciężko mi było skupić swój wzrok na czymkolwiek..

-[Szwecja] Pol- ooo~ tutaj jesteś kochanie!-uśmiechnął się szeroko po czym zaczął zmierzać w moją stronę.

-[Polska] Nie nie nie....-zacząłem przesuwać się na ławce.

Nie miałem siły.. ale musiałem coś zrobić, nie mogłem dać się tak łatwo.. Wstałem z ławki po czym zacząłem biec przed siebie ile sił w nogach, a dużo sił nie miałem.. musiałem jeszcze starać się zostać chociaż w połowie przytomny.. a było to strasznie ciężkie z oczami zamykającymi się samymi z siebie..

-[Szwecja] Gdzie uciekasz?-zaśmiał się.-Przecież ty się zaraz wywrócisz.

-[Polska] Z-zostaw mnie!

Kontynuowałem uciekanie ale w jednej chwili poczułem ucisk na mojej ręce, Szwed pociągnął mnie do siebie z całej siły i przyłożył mi jakąś szmatkę do buzi, starałem się nie wdychać substancji znajdującej się na chustce bo wiedziałem że jeśli to zrobie to będzie mój koniec...

Pov. Niemcy
Wstałem wcześnie rano, byłem wypoczęty i pełen energii. Zszedłem na dół do kuchni i zrobiłem sobie kawę, czekałem aż Rfpn się obudzi. Po chwili ktoś hucznie wszedł do domu.

-[Włochy] Jestem! Ja idę z wami!-wpadła do kuchni jak po ogień.

-[Niemcy] Oh- nie spodziewałem się..-zaśmiałem się cicho.

-[Włochy] Tylko nie wiem co ci da zobaczenie tego miejsca gdzie Nelo znalazł tą obrączkę.-zrobiła sobie kawy.

-[Niemcy] Szczerze.. to ja też nie wiem..-westchnąłem.-Chce się dowiedzieć co obrączka Polen'a robiła w parku..

-[Włochy] To jest bez sensu..-mruknęła.-A co jeśli ten lekarz ukradł jego obrączkę? I w ogóle.. czemu nie mogliśmy pożegnać jego ciała?-zmarszczyła brwi.

-[Niemcy] Nie mam pojęcia Włochy...-wziąłem łyk swojej kawy.

Po jakimś czasie do kuchni zszedł Rfpn, przetarł swoje oczy po czym nalał sobie trochę wody do szklanki.

-[Rfpn] Czyli mam wam pokazać gdzie znalazłem tą obrączkę?-ziewnął.

-[Niemcy] Tak, ale może najpierw coś zjedz..-uśmiechnąłem się delikatnie.

-[Rfpn] Mhm.-zaczął robić sobie kanapki.-Nadal nie rozumiem czemu tak zareagowałeś na tą obrączkę..-wymamrotał.

Gdy młodszy zjadł śniadanie i się przebrał wyszliśmy z domu, po zakluczeniu drzwi zaczęliśmy zmierzać w stronę parku.

-[Rfpn] Co ojciec szczęścia chce w tym parku szukać czy jak?-zaśmiał się do Włoszki idącej obok niego.

-[Włochy] Być może.-również się zaśmiała.

Sam nie wiedziałem na co liczyłem.. a co jeśli faktycznie to ten lekarz po prostu przywłaszczył sobie obrączkę Polen'a i teraz ją zgubił..?

-[Niemcy] Rfpn a może widziałeś kogoś kto mógłby zgubić tą obrączkę? Może ktoś wcześniej siedział na tamtej ławce, wiesz coś?-spojrzałem na syna.

-[Rfpn] Znaczy był tam taki gościu, Awea gadała z nim o kwiatach, trochę taki dziwny się wydawał ale słuchał jej z ogromnym zaciekawieniem.-wzruszył ramionami.

-[Niemcy] Mhm.. a jak wyglądał? Był może dość wysoki? Miał okulary? Ciemne włosy?-zacząłem opisywać wygląd lekarza z wypadku Polen'a.

-[Rfpn] Nie, był nie za wysoki i miał jasne włosy.. Hmmm... i taki szczery uśmiech, ale wyglądał na zmęczonego.-spojrzał na mnie.

-[Włochy] Dobra.. to nie był ten lekarz, i dzięki Bogu, odbierać obrączkę zmarłej osobie..-wymamrotała.

Po jakimś czasie dotarliśmy do parku, Rfpn zaczął prowadzić nas w stronę ławki przy której znalazł obrączkę Polen'a.

-[Rfpn] Dobra to tutaj.-wskazał na ławkę.-I co teraz?

Chciałem coś powiedzieć ale z niedaleka usłyszeliśmy jakieś krzyki, były one dość słabe.

-[Włochy] Co to było?-spojrzała na mnie zaniepokojona.

Staliśmy w tym samym miejscu słysząc krzyki o pomoc, już chciałem ruszyć w ich stronę ale po chwili zauważyłem kogoś biegnącego w naszą stronę. Dana osoba wbiegła we mnie.. zamurowało mnie... spojrzałem na Włochy która była w szoku.

-[Polska] Proszę pomocy!-jego oczy były pełne łez a twarz blada.

-[Niemcy] O mój Boże...

Chłopak stał przede mną przerażony... spojrzałem na Włochy, byłem zszokowany, nie wiedziałem czy mam jakieś zwidy czy co innego...

-[Włochy] Co jest kurwa-.-przerwało jej nagłe upadnięcie chłopaka.-Niemcy łap go a nie stoisz!-krzyknęła.

Gdy Włoszka na mnie krzyknęła wróciłem do żywych, to się działo naprawdę.. szybko złapałem chłopaka trzymając go przy swojej piersi.

-[Rfpn] Co tu się odpierdala..?-spoglądał raz na mnie, raz na Włochy a raz na chłopaka.

-[Włochy] Niemcy połóż go... trzeba.. sprawdzić czy oddycha...

Nadal byliśmy w szoku, przecież Polen nie żyje... Położyłem chłopaka na ziemi i sprawdziłem jego oddech i puls.

-[Niemcy] Oddycha..-odetchnąłem z ulgą.-Ale Włochy... przecież on nie żyje!

-[Włochy] No wiem! Boże... co tu się dzieje..-zaczęła chodzić w kółko z nerwów.

-[Rfpn] To oddycha, nie żyje czy kurwa co!? W ogóle kto to jest!? Wzywać karetkę!?-wyciągnął telefon z zamiarem zadzwonienia na numer alarmowy.

-[Niemcy] Nigdzie nie dzwoń.. Boże Włochy co robimy..?-spojrzałem na kobietę.

-[Włochy] Myślę!-wzięła głęboki wdech.-Dobra bierzemy go do ciebie.. nie wiem kurwa to trzeba na spokojnie...

-[Rfpn] Nie możecie uprowadzić obcego faceta! No czy was pogięło?-zmarszczył brwi.

-[Niemcy] On nie jest obcy!-wziąłem Polen'a w swoje ręce.

-[Rfpn] Nie jest obcy...?-spojrzał na mnie zdziwiony.-No właśnie.. czemu masz jego zdjęcia w swoim biurze?! Nie mów mi że moja teoria jest prawdziwa... ty chcesz go zabić..?

-[Niemcy] Rfpn nikt nikogo nie będzie zabijać, skąd ci to w ogóle do głowy przyszło? Uspokój się.. opowiem ci wszystko po powrocie do domu...-westchnąłem.

Niosłem Polen'a w swoich rękach, Włochy szła u mojego boku, wciąż była w kompletnym szoku, ale w sumie to ja też.. Rfpn nie wiedział co się dzieje i domagał się wyjaśnień, ale wszystko w swoim czasie.. Dalej nie mogłem uwierzyć w to że znów widzę mojego skarba.. nie wierzyłem że naprawdę niosę go w swoich rękach.. To wszystko wydawało się jakieś... nie realne..

—————
🕺🕺🕺🕺🔜🛌🦟🦗🦟🦗🦟🦗🦟🦗🤭😘
Tak nudzi mi sie a co 😋 (Nwm co mnie tak smieszy XDDD) pochwalcie sie co mieliście na obiad, albo bedziecie miec 🐌

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top