•6•
Pov. Rfpn
Przesiadywałem praktycznie całe dnie w swoim pokoju, wychodziłem tylko po to aby coś zjeść lub aby skorzystać z łazienki, nie miałem ochoty rozmawiać z ojcem. Rozmawiałem właśnie z kuzynką przez telefon.
~[Awea] No to nie ciekawie, nagrabiłeś sobie trochę..
-[Rfpn] Wyjebane, przejdzie mu.-wzruszyłem ramionami.
~[Awea] Ile dni z rzędu siedzisz już tak w pokoju po tym co zrobiłeś?
-[Rfpn] To już chyba czwarty... Boże jak ten czas szybko leci.-zaśmiałem się.
~[Awea] A ja chciałam z tobą na dwór wyjść, moglibyśmy iść na lody..
-[Rfpn] Hmmm... ojciec i tak jest w robocie, więc... co ty na to aby spotkać się w parku o 12?-spojrzałem na zegar który pokazywał godzinę 11:26.
~[Awea] No dobra, ale twój tata się nie dowie?
-[Rfpn] Weź, on całe dnie przesiaduje w robocie, niby jak miałby się dowiedzieć?
~[Awea] Racja. No dobra to widzimy się w parku.
Kuzynka pożegnała się ze mną po czym się rozłączyła. Gdy ubrałem się w jakieś bardziej wyjściowe ubrania odkluczyłem drzwi i wyszedłem na dwór. Zakluczyłem drzwi po czym zacząłem zmierzać w stronę parku.
Pov. Polska
Minęły chyba z cztery dni od tego gdy Szwecja... wyładował na mnie swój gniew.. Siedziałem właśnie na krześle w kuchni nie opierając się o nie plecami bo przysporzyłoby to jeszcze większy ból.
-[Szwecja] Dobra kochanie, ja zmykam do pracy.-uśmiechnął się szeroko po czym przytulił mnie specjalnie naciskając swoją dłonią na moje obolałe plecy, aby sprawić mi jeszcze więcej bólu.
-[Polska] A-Ał...-jęknąłem cicho.
-[Szwecja] Ja nie wiem czego ty tak jęczysz.-przewrócił oczami.-Dobra to do zobaczenia później.-wyszedł z domu zakluczając drzwi.
Westchnąłem po czym wstałem z krzesła. Po upewnieniu się że Szwecja odjechał poszedłem do swojej sypialni. Otworzyłem szafę po czym wyciągnąłem z niej klamkę i dwa pierścionki, założyłem je po czym podszedłem do okna i wcisnąłem w nie klamkę.
-[Polska] Okej...-westchnąłem po czym otworzyłem okno.
Wyszedłem oknem zabierając klamkę ze sobą, nie chciałem zostawić żadnych śladów i w sumie to może się jeszcze przyda..
Zacząłem biec ile sił w nogach, tylko co teraz.. gdzie mam iść..? Co mam ze sobą zrobić..? Po jakimś czasie przestałem biec, rozejrzałem się dookoła a w oddali zauważyłem komisariat policji.
-[Polska] Powinienem to zgłosić..-zrobiłem kilka głębokich wdechów i zacząłem zmierzać w kierunku komisariatu.
Wszedłem do środka po czym zaczepiłem jednego policjanta.
-[Polska] Umm.. przepraszam pana..?
-[Policjant] Tak słucham?-uśmiechnął się delikatnie.
-[Polska] Ja.. chciałbym zgłosić pobicie..-powiedziałem dość cicho.
-[Policjant] Oh- dobrze, zapraszam za mną.
Poszedłem za policjantem do jakiegoś pokoju, ten wskazał na krzesło i powiedział abym się usiadł więc tak też zrobiłem.
-[Policjant] Dobrze więc poproszę pana imię i dowód osobisty.
-[Polska] Polska, a dowodu nie mam...-spojrzałem na pierścionki znajdujące się na moich palcach.
-[Policjant] Jak to pan nie ma dowodu?-uniósł jedną brew gdy się na mnie spojrzał.
-[Polska] No nie mam..
Policjant westchnął po czym zaczął wpisywać coś na komputerze. Po chwili znów na mnie spojrzał.
-[Policjant] Podaje się pan za osobę zmarłą. Proszę sobie nie żartować i nie marnować mojego czasu.-zmarszczył brwi.
-[Polska] C-co..?-spojrzałem na niego zdziwiony.
-[Policjant] Powiedział pan że nie posiada dowodu osobistego, a chodzi pan z klamką od okna w ręce. Albo jest pan pod wpływem jakichś substancji albo jest pan chory psychicznie.
-[Polska] A-Ale-
-[Policjant] Żegnam pana.-wskazał na drzwi.-Proszę nie marnować więcej mojego czasu.
Westchnąłem smutno po czym wstałem z krzesła i wyszedłem z pomieszczenia. Nie miałem zamiaru się kłócić bo jeszcze by mnie tu zamknęli..
-[Polska] Nie poszło po mojej myśli...-zacząłem kierować się w stronę wyjścia.
Po wyjściu z budynku nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, nie dostałem pomocy od policji..
Udałem się do parku bo odkąd pierwszy raz wyszedłem z domu stał się on moim ulubionym miejscem. Usiadłem się na ławce i zacząłem przyglądać się pięknu natury. Nie posiedziałem długo na tej ławce bo moją uwagę przykuły piękne kwiaty. Wstałem z ławki nawet nie czując że coś spada z mojej ręki.
Pov. Rfpn
Po kupieniu lodów Awea zadecydowała że pójdziemy z powrotem do parku.
-[Rfpn] Ja nie wiem co tu widzisz w tym parku.-wziąłem gryzą swojego loda.
-[Awea] Jest tam ładnie, i raczej nie będzie tam aż tylu ludzi.-uśmiechnęła się delikatnie.
Nie kwestionowałem jej zdania. Udaliśmy się do parku gdzie usiedliśmy się na ławce.
-[Awea] Ej patrz jakie ładne kwiatki!-uśmiechnęła się szeroko.-Trzymaj mojego loda, tylko nie zjedz mi go.-pogroziła mi palcem po czym podeszła do kwiatów.
-[Rfpn] Nic nie obiecuje.-zaśmiałem się.
Dziewczyna tylko machnęła na mnie ręką po czym zaczęła przyglądać się kwiatom, obok niej był jakiś facet.
-[Awea] Nawet nie wiedziałam że tu takie mają, pewnie dopiero co zasadzili.-uśmiechnęła się.
-[Polska] Są cudne..
-[Awea] Tak! A widział pan te po drugiej stronie? Też są przepiękne.-posłała mu szeroki uśmiech.
-[Polska] Jeszcze nie..-podrapał się po karku.-Ale napewno pójdę na nie zerknąć.-zachichotał.
Awea zaczęła monolog o kwiatach z tym obcym facetem. Skubana znała się na kwiatach więc opowiadała mu o nich z pasją, a ten z ogromnym zaciekawieniem jej słuchał. Wzruszyłem ramionami nadal mając na nich oko i zacząłem jeść loda kuzynki bo zaczął się topić.
***
Po jakimś czasie Awea sobie chyba przypomniała z kim tu przyszła bo wróciła do mnie na ławkę.
-[Awea] Ale on sympatyczny.-uśmiechnęła się.-To ten facet na którego wpadłeś.
-[Rfpn] Zdążyłem się zorientować.-zaśmiałem się.
-[Awea] A gdzie mój lód?-spojrzała na mnie po tem na moje dłonie.
-[Rfpn] Kobieto gadałaś z nim o kwiatach chyba z pół godziny jak nie więcej! Oczywiście że go zjadłem.-skrzyżowałem ręce na piersi.
-[Awea] No dobra dobra.. tym razem ci się udało.-zaśmiała się.-A chociaż dobry był?
-[Rfpn] Był zajebisty.-uśmiechnąłem się.
Awea zaczęła teraz mi opowiadać o kwiatach i o tym jakiego super kaktusa ostatnio kupiła. Moją uwagę jednak przykuł pierścionek leżący na trawie pod ławką.
-[Rfpn] Ej Awea, patrz.-podniosłem pierścionek i pokazałem go kuzynce.
-[Awea] O, pierścionek.-uśmiechnęła się.-Ktoś musiał go zgubić..
-[Rfpn] To obrączka..-przyjrzałem się dokładnie obrączce.-Ma coś wygrawerowane w środku ale za chuja tego nie przeczytam..
-[Awea] Pokaż.-wzięła ode mnie obrączkę.
Awea zaczęła się dokładnie przyglądać obrączce, po chwili ją dosłownie zmroziło i patrzyła na pierścionek w szoku.
-[Awea] Niemcy...-wymamrotała.
-[Rfpn] Ojciec!? Gdzie!?-zacząłem się rozglądać dookoła aby zobaczyć gdzie jest mój ojciec.
-[Awea] Nie ma tu twojego ojca, tylko na obrączce jest wygrawerowane „Niemcy"..
-[Rfpn] Pierdolisz!-wziąłem od niej obrączkę i zacząłem się jej przyglądać.- O Japierdole! Faktycznie!-spojrzałem na kuzynkę oniemiały.
-[Awea] Myślisz że to...
-[Rfpn] Wygląda wnet tak samo jak ta mojego ojca...
Byłem po prostu w szoku.. oboje byliśmy..
-[Rfpn] Myślisz że powinienem ją wziąć..?
-[Awea] Nie wiem.. a co jeśli ktoś jej szuka..?
-[Rfpn] Prędzej czy później i tak ktoś ją zajebie..
-[Awea] Ale co, myślisz że to twojej mamy?-spojrzała na mnie.
-[Rfpn] Sam już nie wiem... ale biorę ją ze sobą, jak się okaże że to naprawdę obrączka mojej matki a ktoś miałby ją zajebać...-westchnąłem.
-[Awea] No w sumie... ale co z nią zrobisz? Pokażesz tacie?
-[Rfpn] Narazie lepiej nie bo dostanę jeszcze dłuższą karę. Pokaże mu jak już nie będzie taki wkurwiony..
-[Awea] Racja, lepiej aby się nie dowiedział że wychodziłeś z domu gdy miałeś karę.-zaśmiała się.
-[Rfpn] Weź, ty byś widziała jaki był wkurwiony gdy mu tego kwiata zwaliłem.-przewróciłem oczami.
***
Po kilku godzinach spędzonych na dworzu oboje wróciliśmy do swoich domów, oczywiście najpierw odprowadziłem kuzynkę pod jej dom.
-[Awea] To do zobaczenia.-uśmiechnęła się po czym weszła do jej domu.
Pomachałem jej po czym zacząłem zmierzać do mojego domu, było jakoś po 16 więc ojca nie było jeszcze w domu.
Zmierzając w stronę mojego domu wpatrywałem się we wcześniej znalezioną obrączkę, niby zwykła obrączka ale było w niej coś wyjątkowego, i nie było to wygrawerowane imię mojego ojca. Skądś ją kojarzyłem.. tylko nie wiedziałem skąd.
Po powrocie do domu, tak jak myślałem, ojca nie było. Zdjąłem buty po czym udałem się do mojego pokoju gdzie dostawiłem obrączkę, po tym wróciłem się na dół do kuchni aby zrobić sobie coś do jedzenia.
Z gotowym jedzeniem udałem się do salonu gdzie włączyłem telewizję. Siedziałem tak do późna. Jakoś po dwudziestej pierwszej ojciec wrócił do domu, wyglądał na zmęczonego.
-[Niemcy] Cześć Rfpn.. jak ci minął dzień?-wszedł do kuchni i nalał sobie trochę wody do szklanki.
Było mi go nawet trochę żal, wraca późno i wygląda jak jakiś trup.. może i za nim nie przepadałem ale mam w sobie trochę sympatii.
-[Rfpn] Wyglądasz tragicznie.-powiedziałem krótko, z poważną miną.-Dalej zachlewaj się tak tą kawą to skończę w domu dziecka.-skrzyżowałem ręce na piersi.
-[Niemcy] Rfpn musisz?-spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
-[Rfpn] Mówię jedynie prawdę.-wzruszyłem ramionami.
-[Niemcy] Dobra nie ważne..-westchnął.-Idź spać.-roztrzepał mi włosy po czym udał się schodami w górę do swojej sypialni.- Gute Nacht..-powiedział cicho po czym zniknął za drzwiami swojej sypialni.
-[Rfpn] Gute Naht Vater..-westchnąłem po czym sam udałem się do swojego pokoju.
Przebrałem się w piżamę po czym położyłem się na swoim łóżku. Jeszcze raz zerknąłem na obrączkę leżąca na moim biurku, po tym przymknąłem oczy. Po niedługim czasie zacząłem popadać w objęcia morfeusza.
—————
Polska gdzie ty bedziesz spac- 😟
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top