•16•

Pov. Polska
Oboje z Niemcem martwiliśmy się o Rfpn ponieważ ten nie odpisywał ani nie odbierał od wczorajszego wieczoru, ostatnią wiadomością było „już wracam" a później już nie dawał żadnych oznak życia..

-[Niemcy] Jak nie wróci za godzinę to idę na policje.-nerwowo zaczął chodzić po kuchni.

-[Polska] Może chcesz herbaty? Nie spałeś całą noc..-podszedłem do kuchenki.

-[Niemcy] Nie chce herbaty, już wypiłem dwa kubki kawy.-skrzyżował ręce na piersi.

Westchnąłem po czym położyłem ręce na jego ramionach.

-[Polska] Niemcy uspokój się trochę, Rfpn napewno zaraz wróci.-uśmiechnąłem się delikatnie.

-[Niemcy] A co jak nie wróci? Co jak coś mu się stało, albo uciekł!? Ty go nie znasz, nie wiesz do czego jest zdolny! Więc nie mów mi, że mam się uspokoić bo znam swoje dziecko i wiem do czego jest zdolny.-zmarszczył brwi.

-[Polska] Ja tylko próbuje ci pomóc, do tego nie jesteś jego jedynym rodzic-

-[Niemcy] Ale nie pomagasz! Do tego byłem jego jedynym rodzicem przez 10 lat. Ty nie-.-zatrzymał się po czym spojrzał na mnie z poczuciem winy.-Polska...

-[Polska] Wszyscy traktujecie mnie jak jakieś nie wiadomo co, Rfpn nie uważa mnie za swojego rodzica bo mnie nie było, ale to nie była moja wina! A nie, przepraszam, to moja wina że jakiś psychopata mnie porwał.-uśmiechnąłem się smutno po czym objąłem się rękoma.

-[Niemcy] Skarbie.. nie miałem tego na myśli, bardzo mi pomagasz, chociażby tym że tu jesteś, przepraszam że uniosłem głos ale po prostu jestem zmęczony..-westchnął po czym podszedł do mnie i mnie przytulił.

-[Polska] To wszystko jest bez sensu... ja nadal nie pamietam wielu rzeczy.. i zapewne nigdy nie będę ich pamiętał! Nigdy nie przypomnę sobie tego jak byliśmy szczęśliwi i młodzi... ja przepraszam Niemcy..

-[Niemcy] Nie przepraszaj...-wyszeptał po czym zaczął jeździć dłonią po moich plecach aby mnie uspokoić.-To nie jest twoja wina, a nawet jeśli już nigdy sobie tego nie przypomnisz stworzymy nowe wspomnienia.-uśmiechnął się czule.

-[Polska] Ale ja nie chce nowych.. ja chce te stare..-powiedziałem płaczliwie ze łzami w oczach.

Niemiec westchnął cicho po czym ucałował mnie w czubek głowy.

-[Niemcy] Wiesz.. i tak nie warto żyć przeszłością, ważniejsza jest nasza przyszłość, przyszłość która mam nadzieje że będzie bez żadnych utrudnień..-uśmiechnął się delikatnie.

Otarłem swoje łzy po czym spojrzałem na twarz starszego, miał widoczne wory pod oczami ale moją uwagę przykuł bardziej jego delikatny lecz czuły uśmiech, zawsze wydawał się taki prawdziwy i szczery, potrafił oczarować wiele osób, w tym i mnie. Czułem się jak zahipnotyzowany tylko patrząc w jego oczy i na ten piękny uśmiech, poczułem coś przez ułamek sekundy ale wszystko zniknęło gdy tylko usłyszałem otwieranie się drzwi frontowych.

-[Rfpn] Już jestem!-ściągnął buty po czym wszedł wgłąb domu.

-[Niemcy] No proszę proszę, kto w końcu raczył wrócić do domu.-skrzyżował ręce na piersi z lekkim grymasem na twarzy.

-[Rfpn] Oj dobra nie przesadzaj.-przewrócił oczami.

Spojrzałem na młodszego i dostrzegłem coś na jego szyi, jeśli mój wzrok mnie nie wodził była to malinka..

-[Polska] Rfpn co ty masz na szyi..?-mruknąłem przyglądając się szyi Rfpn z niemałej odległości.

Niemcy uniósł jedną brew i z zaciekawieniem podszedł do młodszego, gdy spojrzał na jego szyję jego oczy zrobiły się większe w szoku.

-[Niemcy] Rfpn co to jest!? Czy ty-.. o mój Boże... tylko mi nie mów że spałeś ze swoją kuzynką...-spoglądał na syna w szoku.

-[Rfpn] Że co- Weź kurwa! Pojebało cię do reszty?-zmarszczył brwi.-Awea jest dla mnie jak siostra!

-[Niemcy] To z kim-

-[Rfpn] Z Aresem.-uśmiechnął się niewinnie.

-[Niemcy] Czy ja się przesłyszałem?-położył dłoń na twarzy w niedowierzaniu.-Po pierwsze, jesteście obaj za młodzi na uprawianie seksu, po drugie, jak ty w ogóle chodzisz, po trzecie, mam nadzieje że się chociaż zabezpieczyliście.

-[Polska] Kim jest Are-

-[Rfpn] Pff jak ja chodzę? Lepiej go się spytaj, bo po wczorajszej nocy to się raczej z łóżka nie podniesie.-uśmiechnął się dumnie.

-[Niemcy] Czekaj co?-teraz miał jeszcze bardziej zszokowany wyraz twarzy.- Czyli chcesz mi powiedzieć.. że przeleciałeś syna Ruska!?-uśmiechnął się szeroko.- No i to się ceni! Ale nadal nie zmienia to faktu że nie powinieneś tego robić bo jesteś za młody.-zmarszczył brwi.

-[Rfpn] Oj już tak nie dramatyzuj, nikt nie umarł.-machnął ręką.

-[Polska] Czyli jesteś gejem?-spojrzałem na młodszego, ten się oburzył i prychnął.

-[Rfpn] To że ty jesteś pedałem nie znaczy że każdy owym jest.

-[Niemcy] Rfpn odzywaj się z szacunkiem do ojca.-dał mu ostrzegawcze spojrzenie.

-[Rfpn] Ojca srojca, jedyne co ma ze mną wspólnego to to że mnie urodził.-skrzyżował ręce na piersi.-Weź się może nie wtrącaj w moje życie dobra?

-[Niemcy] No i to jest wystarczający powód, nosił cię praktycznie pod sercem przez 9 miesięcy a potem jeszcze musiał cię urodzić, więc traktuj go z szacunkiem. Tak poza tym, masz szlaban, mam nadzieję że odechce ci się spania z innymi w tak młodym wieku.

-[Rfpn] Wiesz co, ja to jestem w szoku że twój mężuś jeszcze nie chodzi z brzuchem, bo znając życie już tyle razy zdążyłeś go przelecieć że to szok.

-[Niemcy] Telefon ma leżeć tu.-wskazał na stół.-I nawet nie myśl o jakimkolwiek wychodzeniu na dwór, a teraz szoruj do swojego pokoju zanim ci pomogę!-zmarszczył brwi.

Młodszy rzucił telefonem o stół po czym udał się na górę do swojego pokoju trzaskając drzwiami.

-[Niemcy] Jeszcze raz trzaśniesz mi tymi drzwiami to ci je wymontuję!-krzyknął aby syn go usłyszał, lecz w odpowiedzi dostał tylko „pierdol się".

Niemiec westchnął po czym usiadł na jednym z krzeseł w kuchni.

-[Polska] To może jednak herbata..?-próbowałem rozluźnić atmosferę, lepiej będzie jak nie będę się wtrącał pomiędzy nich dwóch bo jeszcze mi się oberwie.

-[Niemcy] Chodź tu...-przyciągnął mnie bliżej do siebie po czym oplótł swoje ręce wokół mojego ciała i położył głowę na moim brzuchu.-Przepraszam cię za niego...-przymknął oczy.

-[Polska] To nic.. tylko okres buntu..-uśmiechnąłem się delikatnie po czym zacząłem przeczesywać jego włosy moimi palcami.

-[Niemcy] Nie idzie postawić go do pionu..-westchnął głośno.

-[Polska] Ja też nie byłem aniołkiem za dzieciaka.-ucałowałem go w czubek głowy.

-[Niemcy] Może i nie byłeś aniołkiem, ale to to jest gorsze od samego diabła!-zaśmiał się cicho.

Pokiwałem głową po czym kontynuowałem przeczesywanie włosów starszego. Po chwili jednak ktoś wparował do domu, już zdążyłem się przyzwyczaić że jest jeszcze jedna osoba wchodząca do domu z hukiem oprócz Rfpn, i była to oczywiście Włochy.

-[Włochy] Cześć misiaczki!-zaśmiała się.-Co porabiacie?-weszła wgłąb kuchni.-Rfpn się znalazł?

-[Niemcy] Tak, jest w swoim pokoju.-wstał z krzesła.

-[Włochy] To dobrze.-usiadła na jednym z krzeseł i chwyciła za nektarynkę.-Ale ja w innej sprawie.

Podałem kobiecie chusteczkę aby się nie ochlapała sokiem z owocu gdyż był bardzo soczysty.

-[Niemcy] No słuchamy.-oparł się o blat.

-[Włochy] No, w ostatnim czasie zaczęło mi się nudzić, a że mam dużo wolnego czasu stwierdziłam że..

Wraz z Niemcem siedzieliśmy cicho czekając aby Włoszka dokończyła zdanie.

-[Włochy] Chce dziecko!-uśmiechnęła się szeroko.

Oboje dość zdziwiliśmy się jej wyznaniem. Z tego co pamiętam, a pamiętam niewiele, Włochy nigdy nie wspominała nic o tym że kiedykolwiek chciałaby mieć własne dzieci.

-[Niemcy] Okej..? I czemu przychodzisz z tym do nas a nie do Hiszpanii? Chyba że już jej powiedziałaś.-skrzyżował ręce na piersi, wpatrując się w kobietę.

-[Włochy] Ale nie swoje.-przewróciła oczami biorąc gryz nektarynki.-Chcę abyście to wy zrobili sobie drugie bobo, chcę być ciocią jeszcze raz!

Moja twarz zmieniła kolor na odcień „ciemny burak" po usłyszeniu słów Włoszki..

-[Polska] A- co..? Dziecko?...

-[Niemcy] Masz Rfpn.

-[Włochy] Tak wiem, jestem tego świadoma, i nie zrozumcie mnie źle bo ja uwielbiam Rfpn, ale chce drugiego. Do tego, Rfpn nie może być jedynakiem przez całe życie, prawda?

-[Niemcy] Hipotetycznie mógłby, do tego nie jestem pewien czy jesteśmy mentalnie i fizycznie gotowi na kolejne dziecko.-spojrzał na mnie.-Do tego mogłoby to być przytłaczające dla Polen'a.

Starszy podszedł do mnie po czym objął mnie dłońmi.

-[Polska] Ja nie wiem...-wymamrotałem cicho, wciąż będąc w szoku..

-[Włochy] Ja tylko zasugerowałam, nie musicie tego robić jeśli nie jesteście gotowi na kolejne dziecko.-uśmiechnęła się delikatnie.-Ale przemyślcie to.-wstała z krzesła.-Fajnie byłoby mieć małego krasnoludka biegającego pod nogami.

-[Niemcy] Ta...-westchnął.

Włoszka kiwnęła głową po czym wyszła z domu, to nie tak że zażądała od nas kolejnego dziecka, odebrałem to bardziej jako propozycję, ale wciąż było to dla mnie trochę za dużo...

Wraz z Niemcem przez resztę dnia robiliśmy praktycznie prawie nic, trochę posprzątaliśmy, a pod wieczór udaliśmy się do łóżka gdzie obejmując się nawzajem powoli odpłynęliśmy do krainy wyciszenia i harmonii..

——————
A teraz gdy W KONCU skończyłam pisanie rozdziału pojde wypić moja (zimna juz) herbatkę 👽
Dobrych snów, życzy wasz szczur 🐀

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top