•11•

Pov. Polska
Przez następne dnie spotykałem się z moimi znajomymi i praktycznie wszystkimi. Byłem zdziwione że miałem aż tyle znajomych..  Węgry dalej nie dowierzał w to że ja naprawdę żyje. Odwiedzał mnie bardzo często mówiąc że trzeba odrobić cały ten czas gdy mnie nie było.

Siedzieliśmy właśnie z Węgrem na kanapie w salonie pijąc kawę, był środek tygodnia więc Niemcy był jeszcze w pracy.

-[Węgry] Więc jak się czujesz?-uśmiechnął się delikatnie.

-[Polska] Niby dobrze.. ale męczy mnie myśl że nie mogę sobie przypomnieć Niemca..-westchnąłem.-Większość z was już pamiętam..

-[Węgry] Nie przejmuj się, napewno go sobie przypomnisz, daj sobie czas.-położył dłoń na moim ramieniu.-Już i tak bardzo dużo sobie przypomniałeś.

-[Polska] Do tego Rfpn...

-[Węgry] Co z Rfpn?-uniósł jedną brew.

-[Polska] Zauważyłem że nie ma najlepszej relacji z Niemcem..

-[Węgry] Prawda..-zaczął się nad czym zastanawiać.-Hmm... może z nim porozmawiaj?-uśmiechnął się.

-[Polska] Węgry, kim ja jestem żeby z nim rozmawiać? Ja przez dziesięć lat nawet nie wiedziałem że mam syna! A teraz mam udawać że wszystko jest super bo tatuś wrócił po dziesięciu latach i wszystko ma być normalnie?-oparłem się o oparcie od kanapy i odchyliłem głowę do tyłu.

-[Węgry] Jesteś jego tatą, to jest dla niego jak i dla ciebie coś „nowego". Do tego, Rfpn jest dość specyficzny..-westchnął.-Nie mówię że macie udawać jakby nic się nie stało ale możecie spróbować jakoś zbudować swoją relacje.

-[Polska] Nie wiem...

-[Węgry] Jak z nim nie porozmawiasz może być jeszcze gorzej.. chociaż spróbuj nawiązać jakiś kontakt.

Węgry miał rację, może powinienem z nim porozmawiać, tylko o czym..?

***

Po jakimś czasie Węgry wrócił do swojego domu, niemca wciąż nie było więc stwierdziłem że może porozmawiam z młodszym.

Wszedłem po schodach na górę po czym zapukałem w drzwi od pokoju młodszego.

-[Polska] Rfpn, mogę wejść?

-[Rfpn] Mhm.-mruknął.

Wszedłem do środka gdzie zastałem syna leżącego na łóżku z telefonem w dłoni. Usiadłem na krawędzi łóżka po czym na niego spojrzałem.

-[Polska] Umm... więc...-spojrzałem na swoje dłonie.

Młodszy odłożył swój telefon po czym zerknął na mnie.

-[Rfpn] Potrzebujesz czegoś? Bo niedługo wychodzę.-podniósł się do siadu.

-[Polska] Wiesz pamiętam jeszcze gdy byłeś mały..-uśmiechnąłem się delikatnie.

-[Rfpn] Przypomniałeś sobie? Super.-powiedział dość znudzony.

-[Polska] Może chciałbyś pójść kiedyś na lody..? Lub do kina..-podrapałem się po karku.

-[Rfpn] Wiesz, super że się starasz i w ogóle.-wstał z łóżka.-Ale straconego czasu już nie odbudujesz. I jakoś nie widzi mi się latanie z „tatusiem" za rączkę na lody i inne duperele bo okazało się że żyje po dziesięciu latach.

-[Polska] Ale-.. przecież nic nie mówię o chodzeniu za rękę, tylko o spędzeniu trochę czasu razem, aby się trochę lepiej poznać i takie tam..-uśmiechnąłem się lekko.

-[Rfpn] Myślisz że nie mam co robić tylko gadać z tobą o moich zainteresowaniach i o tym co robiłem przez te dziesięć lat? Nie jestem już małym dzieckiem, daj sobie spokój.-powiedział chłodno.

-[Polska] Słuchaj, to nie jest moja wina że zachciało ci się wlecieć na pasy dziesięć lat temu!-wstałem z łóżka.

-[Rfpn] Aha czyli to moja wina tak?-zmarszczył brwi.-Nie moja wina że nie potrafiłeś dziecka dopilnować! Pff.. wiesz co, nie zdziwiłbym się gdybym był wpadką.

-[Polska] A nawet jeśli, to co?

-[Rfpn] To trzeba było sobie kurwa aborcje zrobić! Nie miałbyś teraz problemów z pamięcią czy cokolwiek tam masz.-mruknął. 

-[Polska] Rfpn nie zabiłbym swojego dziecka.. nawet jeśli nie było planowane, nadal jest moim dzieckiem!

-[Rfpn] Wiesz co, ja się teraz zastanawiam czy ty nie upozorowałeś swojej śmierci, może nie chciało ci się zajmować dzieckiem Hm? Czy jak?-skrzyżował ręce na piersi.

-[Polska] Nie No pewnie! Upozorowałem swoją smierć tylko po to aby wrócić po dziesięciu latach i zawracać ci dupe!-nie wierzyłem w to co słyszałem.

-[Rfpn] Mogłem nie podnosić tego twojego zjebanego pierścionka, ojciec był wystarczającym bólem dupy a teraz jeszcze ty.-mruknął.-Nie potrzebnie się znalazłeś.

-[Polska] Oh No bardzo cię przepraszam że mój powrót tak cię skrzywdził.-zmarszczyłem brwi.

-[Rfpn] A mogłeś tam- nie ważne...-wymamrotał.-Wychodzę.-wyszedł z pokoju.

-[Polska] Gdzie idziesz?-ruszyłem za Rfpn.

-[Rfpn] Nie twój zastany interes.-wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

-[Polska] Ale ja chciałem dobrze...-westchnąłem głośno.

Nie wiedziałem co teraz zrobić więc udałem się do salonu i usiadłem na kanapie. Nie poszło jak miałem w planach...

Pov. Niemcy
Wróciłem do domu około 20 bo miałem dzisiaj dużo pracy. Po powrocie zauważyłem Polen'a w kuchni.

-[Niemcy] Już wróciłem.-uśmiechnąłem się szeroko po czym podszedłem do młodszego.

-[Polska] O cześć..-powiedział cicho.

Po jego minie mogłem stwierdzić że coś jest nie tak, podszedłem bliżej i złapałem za jego ramie.

-[Niemcy] Coś się stało?

-[Polska] Nie... znaczy..-westchnął.-Chciałem porozmawiać z Rfpn ale skończyło się na tym że się pokłóciliśmy... potem on wyszedł z domu i jeszcze nie wrócił..

-[Niemcy] Jeszcze nie wrócił?! Czy on w ogóle wie która jest godzina.-zmarszczyłem brwi.

-[Polska] Ja tylko chciałem spędzić z nim trochę czasu...

-[Niemcy] Nie przejmuj się.. on już taki jest.. chyba coś spieprzyłem w wychowaniu go..-westchnąłem głośno.

-[Polska] To nie twoja wina.. zostałeś sam..-spojrzał na mnie smutno.

Po chwili młodszy mnie przytulił, natychmiast oddałem uścisk.

-[Polska] Czemu nie mogę sobie ciebie przypomnieć..?-oparł głowę o moją klatkę piersiową.

-[Niemcy] Nie wiem skarbie..-przeczesałem jego włosy.

-[Polska] To znaczy, to nie jest tak że ja nic z tobą nie pamiętam, bo pamiętam ołtarz albo oświadczyny, tylko wszystko jest takie niewyraźne... nasze łóżko też pamiętam..-zarumienił się delikatnie.

-[Niemcy] Pamiętasz nasze łóżko?-spojrzałem na niego z flirciarskim wzrokiem.-Może trzeba ci odświeżyć pamięć~.-zaśmiałem się.

-[Polska] Co-.-nie zdążył dokończyć.

Podniosłem młodszego po czym posadziłem go na blacie i złapałem go w talii.

-[Polska] Niemcy co ty robisz..!?-spalił buraka.

-[Niemcy] No co, mam zamiar odświeżyć ci pamięć~.-zjechałem dłońmi do jego bioder.

Młodszy wpatrywał się we mnie z policzkami czerwonymi jak pomidory. Już chciał coś powiedzieć ale ktoś musiał wejść do domu.

-[Rfpn] Wróciłem-.-spojrzał na nas z wielkimi oczami.-Japierdole... nie macie sypialni!? Tylko kurwa na blacie gdzie się jedzenie robi!-zmarszczył brwi.

-[Niemcy] Nie dramatyzuj, przecież nic się nie stało.-przewróciłem oczami.-Tak w ogóle to gdzie ty tak długo byłeś?

-[Rfpn] Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz.-mruknął.

Polen zszedł z blatu a ja odwróciłem się do Rfpn.

-[Niemcy] Wyrażaj się, nie przypominam sobie abym był twoim kolegą.-zmarszczyłem brwi.

-[Rfpn] Boże problem jakiś masz, wracaj do robienia swojego mężusia a nie.-z poirytowaną miną zaczął wchodzić po schodach na górę.-Tylko mi kurwa rodzeństwa nie naróbcie!

-[Niemcy] Jeszcze słowo a będziesz siedział w tym domu do końca wakacji! I ja już tego dopilnuje!-poczułem kogoś łapiącego moją dłoń.

-[Polska] Niemcy krzykiem tego nie załatwisz...-westchnął.

-[Niemcy] Rozmową tego też nie załatwisz Polen, może do psychologa go zapisze?

-[Rfpn] Sam se idź do psychologa! Kurwa pierdolniętego będziesz ze mnie robił.-trzasnął drzwiami od swojego pokoju.

Westchnąłem głośno po czym ścisnąłem dłoń młodszego. Spojrzałem na niego i poczochrałem jego włosy.

-[Niemcy] Jutro trzeba będzie z nim poważnie porozmawiać...

-[Polska] Może chodźmy odpocząć.. mam już dość tego dnia..

Kiwnąłem głową po czym oboje udaliśmy się do naszej sypialni. Po przebraniu się w piżamy położyliśmy się na łóżku.

-[Polska] Nam to by się przydała jakaś terapia rodzinna a nie..-westchnął po czym przymknął oczy.

Po jakimś czasie rozmyślania o wszystkim i o niczym również zamknąłem oczy, po niedługim czasie popadłem w objęcia Morfeusza.

——————
Wgl chcialam narysować naszego drogiego ryfyfyfy i wsm to nawet zaczelam ale pewnie nigdy nie skoncze😔 (pozyjemy zobaczymy, bedzie tak samo jak z okładka do tej ksiazki ktorej jeszcze nie skończyłam)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top