6. Własna historia
Przez następne godziny nie miałam co robić, chodząc ulicami i przyglądając się ludziom. Miałam kogoś szukać, ale tak jakby mi się odechciało. Tych idiotów zgubiłam już dwa razy i nie mam zamiaru dalej za nimi chodzić i pilnować. Do tego słońce powoli zachodzi, więc już czas. Pora wrócić do Ah Ro i spędzić razem miły wieczór. Jak to dobrze w końcu mieć damskie towarzystwo w moim wieku. Już zapomniałam jak to jest rozmawiać z jakąś dziewczyną. Ciekawe czy zdążę dojść do klubu? Nie jestem daleko od niego, jest na końcu ulicy i stąd widać tę gromadę ludzi przy nim. No to pora na zabawę. Szybkim krokiem kierowałam się do tego miejsca, starając sobie przypomnieć co się stanie. Pamiętam, że ma być bijatyka między moimi braćmi a jakimiś szlachcicami. Obym zdążyła wygonić Ah Ro stamtąd, by nie spotkała Ji Dwi. Wolę jej oszczędzić opowiadanie bajek na dobranoc temu gościowi. Mam zamiar dobrze o nią dbać i by miała o mnie dobre zdanie. Niech przynajmniej ona myśli o mnie w ten sposób. Pod klubem udało mi się być punktualnie. Tylko co zaszło słońce, zdążyłam się znaleźć na miejscu i od razu w oczy rzuciła mi się rozglądająca się na wszystkie strony Ah Ro. Lekko się uśmiechnęłam na jej widok, podchodząc bliżej.
- Witam ponownie. - powiedziałam cicho przy jej uchu, na co od razu się obróciła i uśmiechnęła się. Patrzyła na mnie z iskierkami szczęścia w oczach, nie oddalając się ode mnie, tylko nadal stojąc tak blisko.
- Witaj, Jin. Tak się cieszę, że zdążyłaś i w ogóle przyszłaś. - nie mogła chyba powstrzymać uśmiechu, bo w ogóle jej nie schodził. - Chodźmy już najlepiej. Nie będzie ci przeszkadzać towarzystwo innych osób? - odwróciła się w stronę klubu, a ja szłam obok niej, nie spuszczając jej z oczu.
- Skąd. Tak długo jak jesteś przy mnie, nikt nie będzie mi przeszkadzać.
Bez problemu weszłyśmy do środka, gdzie zaczęła mnie kierować do jednego z pomieszczeń na piętrze. Czyli z tego co pamiętam, to będzie kolejna historia. Już się nie mogę doczekać. Mam nadzieję, że się wyśpię w tym czasie.
W pokoju siedziałam oparta o ścianę za tymi dziewczynami, wsłuchując się w jej historię, co chwilę po cichu dodając głupie komentarze od siebie, albo się chichrając z ckliwych części. To nie są moje klimaty i nawet żałuję, że tu z nią przyszłam. Jeżeli chciałam słuchać jakiś głupich historyjek wyssanych z palca, to poszłabym do staruszki z wioski. Jej historie są zawsze ciekawe, bo nie są tylko na jeden temat. Ah Ro opowiada romanse, a ona wszystko. Od zwykłego dnia w mieście do krwawej wojny między dwoma państwami. Jest tak stara, że pewnie sama ją przeżyła. Jednak powoli zaczyna mi się wydawać, że słyszą co mówię i je to denerwuje. Na razie nic nie mówią, więc jest chyba dobrze. Podniosłam głowę do góry, widząc nagle wzrok trzech z nich i ich zdenerwowane miny.
- Mam dość! Przeszkadzasz nam w słuchaniu tej romantycznej historii! - krzyknęła zdenerwowana jedna z nich, a kilka pozostałych popatrzyło na mnie urażone.
- Nie przepadam za historiami, które nigdy się nie wydarzyły. - zamknęłam oczy i patrzyłam na każdą z dziewczyn.
- Skoro tak, to może sama coś opowiesz. - prychnęła nadal oburzona moim zachowaniem.
Jednak ja miałam już plan. Jestem szczerym człowiekiem i nie kryję się z tym zbyt szczególnie. Dlatego postanowiłam wypełnić jej prośbę.
- Najlepsza nie jestem, ale spróbuję. - wstałam z podłogi i poszłam w kierunku Ah Ro. Posłuży mi jako pomoc do opowieści. Stanęłam za nią i ukucnęłam. - Tu chodzi głównie o to, byście wyobraziły siebie w roli dziewczyny. - spojrzałam po nich poważnie, na co one przyglądały mi się wyczekująco. Szybko wyszeptałam przeprosiny w ucho Ah Ro, na co dostałam jej zdziwione spojrzenie. - Jesteście same w drodze do domu. Na niebie widzicie srebrny księżyc i miliony gwiazd. W spokoju idziecie w dobrze znanym kierunku, gdy nagle... - wstrzymałam powietrze, starając się dodać trochę dramatu. - Ktoś łapie was w pasie. - złapałam Ah Ro w ten sposób. - Kiedy macie zamiar krzyknąć, zakrywa wam usta drugą ręką. - to samo zrobiłam z brunetką. - Przyciąga was bliżej siebie, przez co czujecie jego mięśnie przez cienki materiał ubioru. Przerażone nie wiecie co robić i co się dzieje. W strachu przed najgorszym zamykacie oczy. - widziałam ich wyczekujące miny i jak patrzą na mnie wyczekująco. Z tego co widać, to jestem zdolna do opowiadania cudzych historii i dzięki Ah Ro, która wczuła się w rolę, idzie jeszcze lepiej. - Postać za wami odwraca was w swoją stronę, na co w szoku otwieracie oczy. Widok sprawia, że wasze nogi miękną. Patrzycie w jego oświetloną przez światło księżyca twarz. Na jego przepiękne, błyszczące oczy... - patrzyłam w zielone ciemne oczy mojej aktorki. - Powoli zjeżdżacie wzrokiem na jego tak smakowicie wyglądające usta. - cichy pisk wydobył się dwóm dziewczynom z ust. - Pod jego wzrokiem czujecie nagłe ciepło, przepływające przez całe wasze ciało, coraz bardziej pragnąc wgryźć się w jego usta. Jego dłoń powoli zjeżdża z waszych ust na wasz policzek. - jak powiedziałam, tak zrobiłam. - Powoli zaczyna głaskać wasz policzek, tak delikatnie, jakbyście miały zaraz się stłuc, niczym porcelana. Jego uścisk umacnia się, dając wam uczucie bezpieczeństwa jak nigdy dotąd. Jego oczy spoglądają w wasze, powoli przechodząc na usta. Nieświadomie przygryzacie dolną wargę, nie spuszczając wzroku z jego ust. - takich rzeczy z Ah Ro nie robiłyśmy, po prostu na siebie patrzyłyśmy. Bez przesady, ja tylko opowiadam i nie mam zamiaru zniechęcać do siebie nowej przyjaciółki. - Zaczyna powoli się do was zbliżać. Pod wpływem impulsu, przymykacie oczy, czując po chwili jego ciepły oddech na waszej skórze. Aż w końcu jego usta natrafiają na wasze. Czujecie w tym pocałunku wszystkie jego uczucia jakie wkłada. Odwzajemniacie to, czując jego silne ramiona obejmujące waszą talie. Nagle odrywa się od was i szepcze w wasze usta "Czemu wcześniej tego nie zrobiłem". Wtedy wrócił do waszego pocałunku, tym razem bardziej dzikiego, odważnego, z odwzajemnionymi uczuciami. - wtedy puściłam brunetkę i spojrzałam na moich słuchaczy. Patrzyły na mnie zainteresowane i wyczekująco, pewnie myśląc, że będę kontynuować. - I tak oto moja siostra poznała swoją miłość życia. - uśmiechnęłam się szeroko, patrząc na nie rozbawiona.
Nigdy nie zapomnę tej historii, zważając na fakt, że siostra opowiadała to chyba codziennie. Było to już na takim poziomie, że sama ją w większości wyręczałam z tego. Ciekawe czy pamiętam jeszcze historię mojego brata, kiedy on podrywał dziewczyny? Tata zawsze był z niego taki dumny, kiedy jakąś z nich opowiadał.
- Czyli... to się wydarzyło na prawdę? - spojrzała na mnie zdziwiona, nie wierząc, że takie rzeczy istnieją. Na to zaśmiałam się krótko.
- Oczywiście. Znam jeszcze historię mojego brata, ale tą jest trudniej opowiedzieć. - powoli zaczęłam wstawać, bo kolana zaczęły mnie boleć od klęczenia.
- Opowiedz nam! - patrzyły na mnie błagalnie, jednak ja widzę w ich oczach tą wyższość i rozkaz.
Zaśmiałam się na te słowa i ich twarze. Jeszcze kilka minut temu były wściekle za przerywanie im, a teraz błagają o więcej. Nie rozumiem szlachty. Oni na prawdę myślą, że ci z niższych sfer będą dla nich robić wszystko.
- Wybaczcie, ale może innym razem.
Usłyszałyśmy huk zza drzwi, co dało mi znak, że walka została rozpoczęta. Dziewczyny szybko wstały zainteresowane i ruszyły do miejsca skąd wydobył się ten odgłos. Przynajmniej mam je z głowy, ale muszę jeszcze pomóc przyjaciółce. Odwróciłam się w stronę Ah Ro, która patrzyła zdziwiona w stronę drzwi. Widać jak chce dołączyć, ale nie tym razem. Ochronię cię przed pewnym mężczyzną zza ściany obok.
- Proszę, wyjdź z klubu jak najszybciej i wróć do domu. - powiedziałam ciszej, by gość zza ściany nie usłyszał. Jeszcze by za nią pobiegł. - Szybko.
- Dlaczego? - zapytała równie cicho co ja, marszcząc zdziwiona brwi.
- Słychać odgłosy walki na zewnątrz i w pokoju obok jest jakiś zboczeniec. Słyszałam wcześniej jak... No wiesz... Kiedy opowiadałaś swoją historię. - powiedziałam jej to na ucho, chcąc moją wypowiedzią zmusić ją do jak najszybszego opuszczenia tego miejsca.
- Oh! - zapowietrzyła się. - Jak to możliwe? W takim miejscu? - jej oddech przyspieszył i niestety powiedziała to normalnie, więc pewna osoba to usłyszała.
- Dlatego lepiej uciekaj. - ściszyłam głos, pchając ją w stronę drzwi.
Na moje szczęście posłuchała się i dość szybko wyszła. Przynajmniej tyle dobrego. Kiedy tylko zamknęłam za nią drzwi od tego pokoju, inne drzwi się otworzyły i doskonale wiem kto wszedł. Idealnie. Już myślałam, że nie pozbędę się stąd Ah Ro i jednak będę musiała ją ratować w inny sposób.
- Wybacz, ale ta dziewczyna od opowieści właśnie wyszła. - obejrzałam się za siebie, patrząc na Ji Dwi.
Naprawdę jest przystojny. Ma ładne rysy twarzy, oczy, usta i włosy. Każdy w tych czasach ma długie włosy, co jest dość dziwne dla mnie. Jednak muszę przyznać, że większość mężczyzn wygląda tak niesamowicie. Jeden dowód stoi przede mną.
- Skąd wiesz, że akurat jej szukam? - patrzył na mnie zdziwiony, przyglądając mi się przy okazji.
- Po pierwsze. - pokazałam jeden palec. - Słyszałam jak pytałeś kilka godzin temu o dziewczynę, która opowiadała wcześniej historię. Po drugie. - pokazałam teraz dwa palce. - Te ścianki są na prawdę cienkie. - uśmiechnęłam się i schowałam ręce za plecami. - Teraz wybacz mi osobo, której imienia nie znam, muszę ratować znowu mojego przyjaciela, bo dzień bez kłopotów, to stracony dzień. - szybko znalazłam się przy drzwiach i jeszcze szybciej wyszłam, nie chcąc być z nim zbyt długo sama.
To teraz pora ratować tyłek Mak Moon'a!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top