33. Nauczyciel

Pod bramą do wejścia na ich teren Ji Dwi zatrzymał się, patrząc na mnie. Też się zatrzymałam dwa kroki dalej, odwracając się w jego kierunku.

- Tutaj się pożegnamy, dalej nie możesz wejść. - podszedł bliżej, kładąc mi ręce na ramionach.

- To się zdziwisz. - zaśmiałam się, idąc przed nim w stronę wejścia.

Usłyszałam jak coś klnie pod nosem, ale dogonił mnie po kilku sekundach. Bez słowa szłam obok niego z uśmiechem, wchodząc po schodach i bez problemu przechodząc przez bramę. Zdziwiony spojrzał na mnie i na nie reagującą straż. Posłałam mu jedynie uśmiech i skręciłam w stronę biura Peong Wol Jo, który pewnie już od dawna na mnie czeka. Z zimną twarzą szłam między innymi Hwarang, budynkami i ścieżkami, aż nie doszłam do swojego celu. Wzięłam porządny wdech i weszłam bez zapowiedzi do środka. Szłam szybkim i twardym krokiem w jego stronę, widząc jak się perfidne uśmiecha. Oparł się wygodnie na swoim krześle, patrząc na mnie.

- Jestem. - powiedziałam chłodno, stając przed jego biurkiem.

- Widzę. Nie to, że nie miałaś wyboru. - wstał, śmiejąc się krótko. - Postaraj się ich dobrze wyszkolić, od tego zależy jak długo pożyjesz. - obszedł mebel dookoła, stając obok mnie. - Zobaczymy jak kobieta jest w stanie sobie poradzić z mnóstwem młodych mężczyzn. Chętnie obejrzę ten cyrk. - zaśmiał się, wskazując na kilka rzeczy na blacie biurka. - Tutaj jest twój strój, klucz do pokoju. Miecz dostaniesz później, jak się ubierzesz. Teraz idź, chcę cię dopiero zobaczyć jak będziesz wyglądać jak ich nauczyciel. - powiedział już bardziej poważnie i pokazał na drzwi obok.

Warknęłam jedynie w odpowiedzi i wzięłam ubranie, idąc szybko w stronę drzwi. Otworzyłam je i weszłam, widząc niewielki składzika na jakieś książki i kilka skrzynek. Nie tracąc czasu na oglądanie byle czego, zaczęłam się rozbierać. Będąc w samej koszuli, sięgnęłam po strój, zauważając, że on ma też jedną. Zdjęłam więc i swoją, od razu chwytając za nową. Była w czarnym kolorze, a reszta stroju ciemno niebieska. Szybko wszystko na siebie założyłam, w tym i buty i spodnie. Zaczęłam się sobie przyglądać, zauważając jedynie te dwa kolory, poza kilkoma metalowymi częściami, które były akurat szare. Poprawiłam go ostatni raz i wyszłam spokojnym krokiem, pokazując się dziadowi przy biurku. Patrzył na mnie z uśmiechem zwycięstwa, kiwając głową.

- Dobrze wyglądasz. Ładnemu wszystko pasuje. - zaczął iść w stronę wyjścia, na co zaczęłam za nim podążać. - Możesz z nimi robić co chcesz, mów im wszystko jeśli chcesz i trenujesz ich tak jak ci się podoba, tylko pod warunkiem, że będą tego wyniki. Zrobisz błąd lub coś nie odpowiedniego, wylądujesz u królowej. Rozumiemy się, Jin Soo? - był poważny i szedł dalej, nawet na mnie patrząc.

- Tak, Peong Wol Joo. - warknęłam zimno, nie mając i tak wyboru.

- Świetnie, zatem pora cię przedstawić.

Szliśmy tyłami, omijając główny plac, gdzie zebrali się wszyscy. Zaczęliśmy wchodzić po schodach na wyższe piętro budynku, a ja w między czasie zaczęłam wiązać włosy w kucyka, by mi nie przeszkadzały. Kiedy byliśmy już na piętrze, lord stanął nagle przed jednym z mężczyzn trzymającym broń. Bez słowa podał mu ją, na co Peong Wol Jo odwrócił się z powrotem do mnie. Z uśmiechem wyjął część miecza z pochwy i przyjrzał się jej. Przełknęłam ślinę, czekając na to, co ma się wydarzyć.

- Robiony specjalnie dla Hwarang. Ostry i lekki, idealny do cięcia przeciwnika. - zaśmiał się i podniósł wzrok na mnie. - Idealny też dla kobiet. - schował ostrze z powrotem, podając mi miecz.

Nie mówiąc nic przyjęłam go i schyliłam jedynie głowę w podziękowaniu. Szybko założyłam go w odpowiednie miejsce, stojąc dalej na swoim miejscu. Lord zaczął kierować się w stronę poręczy, gdzie pewnie byli Hwarang i czekali już tylko na wieści od niego. Westchnęłam cicho, robiąc kilka kroków do przodu, pozostając nadal w cieniu i niewidoczna dla nich.

- W końcu zadanie muzyczne się skończyło. Dobrze się bawiliście? - mówił głośniej, a po pytaniu od razu usłyszał zadowolone krzyki. - Ludziom się spodobało i wy mi się podobaliście, więc nie było powodu, aby nie wypuścić wszystkich na przepustkę. - uśmiechnął się, a z dołu znowu było słychać ich krzyki radości i jak się śmieją. - Czy jesteście ciekawi następnego zadania? - zapytał i tym razem nie było z ich strony odpowiedzi, tylko stali i patrzyli na niego wyczekująco. - Przy tym zadaniu każdy z was dostanie pomocnika. - po Hwarang rozniosła się fala zdziwienia, czego się spodziewałam. - Jesteś gotowy? - zapytał mężczyzny obok siebie, który wcześniej trzymał miecz.

- Tak. - odpowiedział od razu i skinął głową.

Oboje zaczęli iść w stronę schodów, patrząc na mnie uważnie. Peong Wol Joo się uśmiechał, jednak ten drugi był cały czas mną zdziwiony. Śledziłam ich moim zimnym spojrzeniem, aż nie zniknęli mi z pola widzenia. Teraz poszli po Nangdoo, więc lepiej jeśli zostanę jeszcze w cieniu, nie zauważona. Pod koniec dam im kopa w tyłek, pokazując się. Zaledwie kilka minut później, obaj mężczyźni wrócili razem z nowymi pomocnikami Hwarang. Byli ubrani w czerwono-pomarańczowe stroje i klęczeli przed wybranych przez siebie Hwarang, którym będą w najbliższym czasie pomagać. Założyłam ręce na piersi, widząc to i wiedząc, co będzie się dziać w najbliższym czasie. Spojrzałam na mijających mnie mężczyzn, odprowadzając ich wzrokiem aż do barierek.

- Przed każdym z was stoi wyznaczony Nangdoo. Od tej pory będą waszymi poddanymi, lecz także będziecie się od nich uczyć. - mówił z założonymi rękami za plecami, obserwując wszystkich na dole.

- Wstać! - krzyknął drugi mężczyzna, odpowiedzialny za nich. Wspomniani mężczyźni podnieśli się i stanęli przodem do swoich wybranych Hwarang. - Nangdoo, złóżcie wyraz szacunku! - krzyknął ponownie kolejny rozkaz, na co oni zrobili lekki pokłon. Słyszałam nawet stąd kilka ich rozmów. - Nangdoo, do szeregu! - wydał kolejny rozkaz, na co oni stanęli za swoimi Hwarang.

- Musicie się dopasować. Dzięki waszej mądrości zdobędą doświadczenie i gdy Hwarang zgłębią sztukę, będą ze sobą konkurować. - mówił teraz pewien denerwujący mnie dziad. - Zrozumiano?! - krzyknął, od razu dostając pozytywną odpowiedź. - Świetnie. Teraz pora na ostatnią nowinę na dzisiaj. Pewnie większość z was nie spodziewała się, że zyskacie nowego nauczyciela tak szybko lub w ogóle. - zaśmiał się chwilę, z powrotem zakładając ręce za plecami. - Ta osoba wie więcej o was niż wam się wydaje, dlatego ją tu sprowadziłem. Jest w stanie was wyszkolić na porządnych wojowników jej królewskiej mości. - spojrzał na mnie, wzrokiem karząc mi podejść.

Prychnęłam i z założonymi rękami zaczęłam iść w jego stronę, wychodząc na światło i pokazując im się. Stanęłam obok niego, patrząc na nich groźnie i zimno, nie pokazując nic z tej dziewczyny jaką poznali na lekcji tańca. Widziałam ich zdziwienia i szok, na co nie reagowałam, patrząc dalej na nich.

- Choi Jin Soo dobrze się wami zajmie i lepiej dla was, jeśli będziecie się jej słuchać. Poznaliście jej jedną stronę, ale on ma ich więcej. - uśmiechnął się, patrząc na mnie.

Patrząc na nich wszystkich ostatni raz, bez słowa zaczęłam się powoli kierować do wyjścia. Wyjęłam klucz ze stroju i spojrzałam na małą kartkę, która była razem z nim. Mała, ale szczegółowa mapa z miejscem gdzie jest mój pokój. Zaczęłam iść w jego stronę, w głowie mając już mnóstwo myśli. Już widzę mój ochrzan najpierw od Dog-Bird, później od Ah Ro i pewnie jeszcze od staruszka, Ji Dwi i Ban Ryu. Już czuję jak głownia mnie boli na samą myśl o tym. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top