21. Ranna

Zaledwie kilka godzin po pomaganiu Hwarang po ich "małej" walce, wróciłam do wioski. Musiałam pomóc jej mieszkańcom w rzeczach, w których nie mogli dać sobie radę sami. Przez zabicie Doo Woo, ktoś inny przyszedł na jego miejsce. W jego przypadku nie miałam tyle szczęścia, jak u jego poprzednika. Zaskoczyli mnie, co mnie zdziwiło, kiedy nawet nie miałam zamiaru z nimi walczyć. Starałam się wszystko załatwić pokojowo, jednak on najwyraźniej nie. Zaczął mówić o niechęci do mnie i że ze mną nie będzie rozmawiać. Zostałam dźgnięta przez jednego z jego pomocników od tyłu w bok. Mina staruszka wyrażała więcej niż tysiąc słów, dlatego mimo bólu, musiałam z powrotem wkraść się do stolicy i znaleźć Ah Ro. Od miejsca w którym byłam jest bliżej do siedziby Hwarang. Od razu zaczęłam się kierować w tę stronę, musząc mocno zacisnąć zęby.

Przy murze do siedziby, musiałam się na prawdę wysilić, by dostać się na drugą stronę. Musiałam tam wejść nie zauważona i cicho. Weszłam po drzewie, co zajęło mi prawie trzy razy tyle co zwykle, i będąc na najbliższej muru gałęzi, zaczęłam ostrożnie do niego iść. Skoczyłam, kiedy gałąź się skończyła, przez ból tracąc kontrolę i spadając na jego drugą stronę. Najwyraźniej mieli teraz trening, bo nie widzę nikogo w pobliżu. Syknęłam kilka razy i wstałam, kierując się powoli do Gabinetu Ah Ro. Niech ona tam będzie. Potrzebuję jej teraz i to szybko. Przeszłam przez ogólne wejście do środka tego budynku, zaczynając szukać drzwi do jej pokoju. Musiałam się cały czas podpierać o ścianę, jednak po kilku krokach stałam pod jej drzwiami, opierając się prawie o nie. Nie musiałam nawet pukać, bo przez wywołany przeze mnie hałas szybko mi otworzyła, ale na mój widok jej spojrzenie się zaostrzyło.

- Jin, gdzie wczoraj zniknęłaś?! Martwiłam się o ciebie! Czemu zawsze zni... - zaczęła ostro, patrząc na mnie z wyrzutem.

Nie mogła jednak dokończyć, kiedy opadłam na nią tracąc powoli przytomność. Na szczęście udało mi się dojść tutaj zanim to się stało.

- Nie wytrzymuję już. - sapnęłam słabo i ledwo, widząc już prawie tylko czerń przed oczami.

- Jin! Jin! - jej zmartwiony głos, był ostatnim co usłyszałam, nim ciemność przed moimi oczami całkowicie mnie pochłonęła.

Narrator

Ah Ro jak najszybciej położyła Jin na jednym z łóżek na brzuchu. Widziała paskudną ranę na dole jej pleców po prawej stronie. Dziura mocno krwawiła i krew przenikała przez wszystkie warstwy jej ubrania, pokazując bordową i czarną plamę. Brunetka ostrożnie zaczęła zdejmować jej maskę i pierwszą warstwę ubrania. Było to dość ciężkie, patrząc na stan dziewczyny, jej ranę i to, że leży na brzuchu. Mimo to udało jej się i zostawiła ją tylko w spodniach i białej koszuli, bez jakiejkolwiek maski. Jej czarne włosy znowu poczuły się wolne i leżały teraz na jej plecach i części łóżka. Ah Ro zabrała je na bok i podniosła jej koszule do góry, by mogła opatrzyć ranę. Widziała na górnej części bandaż, który zakrywał jej połowę pleców, poza oczywiście nową raną. Poznała go, gdyż sama go jej zakładała, gdy nieznana jej osoba ją przyprowadziła i zostawiła na ich posesji. Co do rany, to sama musiała przyznać, że ciekawie nie wyglądała i jak tylko ją oczyści, będzie musiała ją zaszyć. Szybko zabrała ze stoliczka nie daleko od siebie kilka maści i innych swoich pudełeczek i postawiła obok nieprzytomnej. Pobiegła jeszcze po sprzęt do szycia i bandaże, chcąc szybko wszystko przygotować.

Gotowa uklękła przy niej, patrząc na już oczyszczoną ranę i zaczęła nabierać maść na palce i smarując po niej. Jej ręce mimo wszystko zaczęły się trząść, co przeszkadzało jej w pracy. Starała się uspokoić, ale to nic nie dawało. Jej serce biło za szybko, a strach o stracie nowo nabytej przyjaciółki pogarszał sprawę. Jej oczy również zaczęły się szklić. Zabrała ręce klęcząc przy łóżku i starając się zebrać w sobie, co było trudniejsze niż myślała.

Do jej pokoju jak i gabinetu zmierzał właśnie jeden z Hwarang. Uśmiechnięty i gotowy na wyduszenie kilku przydatnych informacji stanął przed drzwiami. Nim je otworzył usłyszał płacz. Teraz to bez zastanowienia otworzył wejście i zamarł w nim. Zobaczył Ah Ro płaczącą przy łóżku z pacjentem. Od razu rozpoznał kto to, widząc obrzydliwą ranę ciętą na jej plecach, której był współwinowajcą. Przełknął głośno ślinę, widząc jak dziewczyna ma nową ranę, z której krew wybrudziła pościel na łóżku i jej cały bok. Jednak najbardziej przerażał go fakt, że ona się nie rusza.

- Jin... - szybko do nich podbiegł i uklęknął obok brunetki. - Co się stało?! - zapytał zszokowany i oczywiście nic nie świadomy.

Dziewczyna dopiero teraz zauważyła kto obok niej siedzi, ale mało ją to obchodziło. Nadal bała się o stan swojej przyjaciółki i to, że nie może się uspokoić.

- Ni-ni-e wi-wie-em. - zaczęła się jąkać, ale mimo wszystko starała się uspokoić.

Musi zaszyć jej ranę, a by tego dokonać musi się wziąć w garść. Ji Dwi patrzył cały czas na ranę pod jakąś maścią, którą nałożyła Ah Ro, będąc w szoku. Chwilę jeszcze tak po prostu siedzieli w ciszy, bez słowa. Chłopak nie był wstanie, a dziewczyna jeszcze się nie uspokoiła, ale i tak bardziej niż wcześniej. Mimo swojego stanu, chwyciła za igłę z nicią i zaczęła głęboko oddychać. Zaczęła się uspokajać i była zdolna do pierwszego wbicia. Ji Dwi nie mógł teraz na to patrzeć, więc wstał i poszedł na drugi koniec pokoju, wyglądając przez okno. Jeszcze nie dawno gdyby nie ona, pewnie by nie żył lub umierał jeszcze u tamtych bandytów. Do tego mimo że znała jego największy sekret, zachowywała się normalnie i nie miała zamiaru go rozpowiadać. Ah Ro skupiła się na tyle na swojej pracy, że zapomniała że nie jest sama w pokoju. Mało ją to interesowało, ważniejsze, by pomóc teraz Jin.

Po kolejnych minutach, można było powiedzieć, że się udało. Ah Ro skończyła wbijać i szyć, mogąc w końcu odetchnąć porządnie. Przetarła twarz dłońmi biorąc inne maści, które nałożyła przed zabandażowaniem.

- W końcu się udało. - odetchnęła z ulgą, padając prawie na podłogę. - Co zrobiłaś Jin, że znowu musiałam cię ratować? - zapytała siebie samą, nie oczekując odpowiedzi.

Ji Dwi słysząc to oderwał się od okna i od razu spojrzał z powrotem na nią i jak najszybciej się do niej dostał. Zaczął oglądać nagie plecy nieprzytomnej dziewczyny, szczególną uwagę poświęcając ich nowej ozdobie.

- Na pewno nie wiesz co jej się stało? Nie powiedziała ci nic? Nie wiesz może czy stało się to tutaj, w Hwarang, czy gdzieś indziej? - chwycił ją za ramiona i patrzył przerażony na nią.

Ah Ro jak na zawołanie odskoczyła od niego i natychmiast wstała. Patrzyła na niego zdziwiona, uspokajając się w końcu. Już jej myśli zaprzątał ktoś inny, kto wszedł tutaj bez jej zgody i mógł przeszkodzić w jej pracy.

- Co ty tu właściwie robisz!? - oburzyła się i patrzyła na niego zła.

Ji Dwi zamarł w miejscu i przygryzł lekko dolną wargę. Odwrócił wzrok na nie przytomną dziewczynę na łóżku, nie widząc jak zareagować.

- Ja... ehm... to... Ja już pójdę.

Nim brunetka zdążyła coś zrobić, bądź powiedzieć, jego już nie było. Wybiegł z jej pokoju jak strzała, zapominając o swoim planie. Teraz miał większe zmartwienie na głowie, którym była nadal nieprzytomna dziewczyna w pokoju za nim. Przetarł twarz dłońmi, biorąc kilka głęboki wdechów, wychodząc z budynku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top