Kocham tylko Ciebie.

Pov. Michał.

Całowalibyśmy się dłużej, gdyby nie pewna kobieta, która na nasz widok zaczęła piszczeć. Oczywiście tym kimś była moja matka.

- Co tu się do jasnej cholery dzieje?! Czyś ty na muzg upadł?! To ja, twoja matka, specjalnie przywożę ci twoją narzeczoną, a ty się tu w geja bawisz?!- faktycznie tuż za nią, stała córka jej przyjaciółki, i niby wiem że była we mnie zakochana, ale ja do niej nic nie czuję.

Objąłem Pawełka w tali, przyciągając go bardziej do siebie.

- O, cześć Paulina. Jak tam?

- Ty się już nie przymilaj, lepiej zacznij się tłumaczyć. Co to ma znaczyć, co?- zapytała wściekła kobieta.

- No tak, zapomniałem was sobie przedstawić. Paweł to moja matka, mamo to jest Paweł mój chłopak.

-Co?!- zapytali jednocześnie.

- No tak. -rzekłem i ukleknołem na jedno kolano.- Czy ty Pawle, Dawidzie Piaskowcu, uczynisz mi ten zaszczyt, i zostaniesz moim chłopakiem.

- Ja, ja...tak, tak, tak. - zgodził się a w jego oczach, lśniły słone łzy szczęścia.

Objałem go w tali i obruciłem się z nim wokół własnej osi. Zatrzymałem się na chwilę i chwycilem moją kruszynkę, pod pachami, po chwili już mogłem czuć jego drobne dłonie, gładzące mnie po policzku.
Chwilę później jego slodkie usta wylądowały na moich.

- Ty już nie należysz do mojej rodziny!- powiedziała kobieta, która niegdyś była moją matka.

- Dlaczego to zrobiłeś? Przeze mnie, nie masz rodziców, a ta Paulina....napewno była by lepsza partią ode mnie. Mogła ci dać dzieci, czego ja nie potrafie, nie jest chora i nie umiera tak jak ja, więc powiedz mi, dlaczego?- jego wypowiedz była tak chaotyczna, że chwile mi zajęło przeanalizowanie jej.

- Paweł, wiem że to zabrzmi dziwnie ale..... kocham Cię, jestem w stanie dla Ciebie zrezygnować ze wszystkiego. Nawet z małżeństwa, z posiadania dzieci. Wiem że nie potrafisz mi dać potomka, dziwnie by było gdybyś potrafił.

- Ale Michał ja umieram, rozumiesz? Ja umrę wiem to, ja to czuję. Nie chce abyś cierpiał przez to, że mnie nie będzie. Kocham Cię ale nie jestem w stanie, ja nawet nie chce, wyobrazić sobie ciebie, płaczącego nad moim grobem. Rozumiesz?- spuścił głowę w dół, a mnie zakuło w serce.

- Paweł, spójrz na mnie.- dzwignąłem jego podbródek dwoma palcami.- Ty nie umrzesz, słyszysz? Nie pozwolę na to, a nawet jeżeli to ja umrę z tobą...

- Nie mów tak!

- Kochanie daj mi dokończyć. Nie będę w stanie żyć, że świadomością że cie straciłem. Nawet jeżeli byłbym z Pauliną, jakbyś zmarł, to czuł bym się z tym źle. Czułbym się, jakbym Cię zdradził. Kocham Cię, proszę zrozum to.

Oparłem swoje czoło o jego, w tej chwili to było jedyne czego pragnąłem. Wszystko co było mi potrzebne, mam tutaj. Mam swój dom(a raczej mieszkanie, w bloku), pracę a przede wszyskim chłopaka, chłopaka z którym chce przeżyć całe swoje życie, każdą chwilę w nim, nie ważne czy dobrą, czy zła. Byle bym przeżył ją z nim. Kocham Pawła i wiem ze on mnie też, jestem taki szczęśliwy. Wiem że razem będziemy sięgać gwiazd na niebie, że moja miłość życia wyzdrowieje i będziemy- pomimo przeciwności losu i na przekór matce naturze.- już na zawsze razem.

Witam was w nowym rozdziale, myszki moje😘
Rozdział miał być świetny, a wyszedł jak zawsze. Dzisiejszy rozdział, jest słodki jak cukier. W każdym bądź razie, no po prostu umieram na zawał. Codziennie wchodzę na wattpad'a i jak patrze na te wyświetlenia i gwiazdki, po prostu płaczę. Ja sie po prostu tak wzruszam, naprawdę dziękuję.
Ok, to tyle na dziś.
Kocham i żegnam: Ikiś

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top