Jak mam ci to powiedzieć?

Pov. Michał.

W drzwiach stała..........ona, moja matka.

- Michał pakuj się. Wracasz ze mną do Francji.- powiedziała kobieta, pomimo iż mówiła to tonem nie znoszacym sprzeciwu, ja postanowiłem jednak się nie dać i sprzeciwić rodzicielce.

- Nie.- odparła chłodno.

- Ale już! -teraz była wściekła, co łatwo było zobaczyć w jej oczach.

- Nie i jeszcze raz, nie.- odpowiedziałem tym samym chodnym głosem, pomimo swej irytacji nie podnioslem na nią głosy, co jak co, ale do rodziców trzeba mieć szacunek.

- Nie interesuje mnie to. W tej chwili jadę po twoje rzeczy i wracasz ze mną.

- Możesz je wziąć, nawet jeżeli to zrobisz, ja i tak tu zostanę. Chodzi o pieniądze, dowiedziałaś się że ojciec Cię zdradza co?- zapytałem z kpina w głosie, po chwili czując pieczenie na policzku.- Nawet na swoje dziecko podnosisz rękę. A przecież mnie kochasz, kłamiesz z tymi słowami. Gdybyś mnie kochała, jako moją matka, to uszanowala byś moja decyzja i wspierała mnie. Ty tylko myślisz o sobie. Wiesz że od dziecka, miałam Cię za samolubna i egoistyczne kobietę, która tak naprawdę mnie nie wychowała. Ty mnie tylko urodziłaś. Jedyne co nas łączy to więzy krwi, nie chce nawet mieć z toba kontaktu. Jak już dojrzejesz do tego, aby być matką, zadzwoń.

Wiem ze zachowałem się jak podła świnia, ale sami przyznajcie nalezalo jej się.  
Wiem ze byłem aż zbyt szczery, ale czy to nie tego uczyli nas nauczyciele w szkołach?

Gdy już skonczylem swój wewnętrzny monolog, udałem się do sali Pawła( oczywiście wcześniej poszedłem po wypis). Po drodze zastanawiałem się jak mam mu powiedzieć o śmierci ojca, no chyba nie wejdą tam i nie powiem, " no hej Paweł, słuchaj twój ojciec nie żyje, a na naprawę samochodu wydasz fortunę. A d ok tego wszystkiego będziesz musiał zaopiekować się sistrą." Nie to nie wchodzi w rachubę. Przygotowałem się na tą rozmowę jak tylko mogłem, gdy już byłem w środku Paweł, patrzał na mnie oczyma pełnymi łez. Szybko do niego podbiegłem i przytuliłem.

- M- Mi- Michał powiedz, powiedz że to nie prawda.- moja bluza robiła się coraz bardziej mokra od łez Pawcia.

- Ja, chciał bym.- odpowiedziałem i również zacząłem płakać.

Paweł jeszcze bardziej zaczął szlochac w moją bluzę. Po krótkim namyśle, udałem jego podbródek palcami i badałem wzrokiem każdy, nawet najmniejszy szczegół jego rwarzy, poczynając od rzęs do jego pięknych, malinowych ust. Zapragnęłam ich dotknąć, najpierw lekko kciukiem, gladzilem jego wargi. Pózniej zaczałem lekko przyblirzac swoja twarz do jego, sam nie wiedziałem jaki mam zamiar. Paweł patrzał na mnie z szokiem, wręcz  wypisanym na twarzy. Jednak nie przyjąłem się tym zbytnio, powoli, dyskretnie i lekko musnąłem jego usta swoimi, aby juz po chwili wpić sie w nie z zarówno pasją, jak i namiętnośćą. Na samym początku Paweł, nie odpowiadał na moje pocałunki, lecz już po chwili sam zaczął je oddawać z taką samą pasją i zaangażowaniem, jak ja.

-Paweł....ja....- nie wiedziałem co powiedzieć, było mi wstyd bo zachowałem się jak szczeniak, i to jeszcze taki niedorobiony. On traci ojca a ja to całuję. Mam nadzieję ze mnie nie znienawidzi.- Przepraszam. Ja, nie wiem co we mnie wstąpiło, zrozumiem jeśli.......

- A, zamknij się już.- przerał mi w połowie zdania. Spowrotem łącząc nasze usta w pocałunku.

Całowalismy się zachłannie, nic więcej to mi wystarczyło do szczescia. Kocham Pawła i to z nim, chcę ułożyć sobie życie, damy rade musimy.

Uwaga! Rozdział pisany na żywioł( nie sprawdzany). 😊
W każdym bądź razie dziękuję, dziękuję za wszystko.
Odnośnie rozdziału to.... szczerze? Wierzcie ze sceną z całowanie była najrrudniejszą, nawet pomimo tego że w zeszycie mam napisana scenkę 18+.
Kto by przypuszczał że Michał poczuje coś do Pawełka, pamiętam o tym ze Paweł jest chory, co udowodnią w następnych rozdziałach.
Ok to na tyle. Kocham Was i żegnam: Ikiś❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top