Rozdział 50
- Nie, to głównie moja wina, bo ja chciałam odciąć się od ciebie
- Teraz wcale ci się nie dziwię
- Dajmy już temu spokój, co? Wszystko ci wyjaśniłam i jest ok może kiedyś zostaniemy jeszcze dobrymi kumplami.
- Będę robił wszystko, żeby tak było - ujrzałam jego uśmiech. Ten sam, który kiedyś mnie oczarował.
- Powoli się zbieram. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia - wstałam z ławki.
- Szkoda, ale rozumiem. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
- Niedługo szkoła, więc nie unikniemy tego - uśmiechnęłam się blado.
- Tak, masz rację. - odwzajemnił uśmiech - A tak w ogóle to bardzo ładnie wyglądasz. Jesteś zupełnie inna odkąd ostatni raz cię widziałem.
- Inna, to znaczy? - zapytałam z rozbawieniem.
- To znaczy ładniejsza - odpowiedział całkiem poważnie. Po takich słowach z jego ust powinnam strzelić totalnego buraka. Ale nie tym razem, tym razem uśmiechnęłam się w podzięce i ruszyłam przed siebie, zostawiając go samego w parku.Ulga. Słowo, które najlepiej opisuję to jak się poczułam po tym spotkaniu. Ale tylko po tym. Cieszyłam się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy, byłam dumna, że zebrałam się na taką odwagę. Męczył mnie jedynie fakt, że Judyta wszystko wygadała Czarkowi. Może i chciała dobrze, ale powinna była mi powiedzieć.Kiedy przechodziłam obok jej domu i spojrzałam w jej okno pokoju, poczułam falę złości. Tym razem nie weszłam bezpośrednio do środka. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi.
- O, hej! Czemu nie wchodzisz? - usłyszałam z góry jej głos. Patrzała na mnie przez otwarte okno.
- Możesz zejść na dół? - zapytałam lodowatym tonem.
- Okej a coś się stało? - zapytała, lecz pytanie zawisło w powietrzu. Nie odpowiedziałam.Po chwili była już obok mnie.
- Wejdziesz do środka? - zapytała, patrząc na mnie niepewnie.
- Nie, nie zajmę ci dużo czasu. Chcę wysłuchać tylko twoich wyjaśnień
- A o co chodzi? - zapytała, chociaż widziałam w jej oczach panikę
- Nie wiesz?
- Eh.., chodzi o Filipa? Przepraszam - zrobiła minę niewiniątka. Jeszcze bardziej mnie to rozzłościło.
- Powiedz mi tylko, dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś? Byłam u ciebie niedawno, mówiłam o Filipie i dręczących mnie wątpliwościach. Doradzałaś, słuchałaś i pocieszałaś, mimo że o wszystkim wiedziałaś. To się nazywa przyjaźń?
- Maja zrozum mnie powiedziałam tylko Czarkowi wymusił to ze mnie, bo wiedział że coś mnie dręczy. On wtedy u mnie był jak dzwoniłaś z Mazur prosiłam go żeby nie mówił nic Filipowi, ale wiesz jak to oni zwłaszcza, że kiedy spotkał się z Filipem, tamten był załamany bo nie wiedział co się z tobą dzieje...
- Powinnaś była mi powiedzieć. Nawet nie wiesz jak się poczułam...
- Przepraszam nie chciałam mówić, bo się najzwyczajniej w świecie bałam - spuściła wzrok.
- Czego? Mnie? Nie bądź śmieszna
W tej samej chwili na dół zleciał Czarek.
- Ooo.. Maja, cześć. - podszedł do mnie, żeby dać buziaka na powitanie, ale się odsunęłam. - Coś się stało?
- Nie, nic. Oprócz tego, że przed chwilą wróciłam ze spotkania z Filipem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top