Rozdział 43
- Maja! O jejku jaka niespodzianka! - rzuciła mi się na szyję, kiedy ujrzała mnie przed swoimi drzwiami. - Kiedy przyjechałaś?
- Jakieś 2 godziny temu i mogłabyś mnie puścić, bo brakuje mi tchu
- Przepraszam! To tak z emocji i radości! Nawet nie wiesz jak tęskniłam
- Ja za tobą też, wariatko. Cześć Czaruś - zwróciłam się do jej chłopaka
- Cześć Maja, dobrze, że już wróciłaś, bo przecież nie zniósłbym dłużej jej marudzenia
- Ej! - odparła Judyta, po czym dała mu kuksańca w bok.
- Kochani, poznajcie Damiana, mojego chłopaka.
Nastąpiła głucha cisza. Judyta, która początkowo zerkała na niego ukradkiem, teraz zrobiła wielkie oczy ze zdziwienia. Trochę się wystraszyłam jej reakcji, ale po chwili wyciągnęła do niego dłoń i naskoczyła na mnie z pretensjami, czemu wcześniej jej o niczym nie mówiłam.Tylko Czarek coś niechętnie podał mu dłoń na dodatek zgromił go piorunującym spojrzeniem, jakby był obcym zza światów. Co to miało znaczyć? Nie zaprzątałam sobie tym głowy, bo po chwili Judyta zaprosiła nas do ogrodu i poczęstowała sernikiem na zimno, który rzekomo sama zrobiła, chociaż coś mi się wierzyć nie chciało! Judyta słuchała z zachwytem moich opowiadań, śmiała się kiedy mówiłam jej o śmiesznych przeżyciach, a także prosiła parę razy, żeby jej opowiedzieć o naszym poznaniu z Damianem. Mój chłopak początkowo był spięty, bardziej niż przy rodzicach, ale po chwili dołączył się do opowieści. Czarek zerkał na nas ukradkiem i niby coś rozmawiał, ale był zupełnie inny niż zawsze. Wieczorem zostaliśmy w końcu sami.
- To był ciężki dzień - westchnęłam, opadając na łóżko. Damian położył się obok mnie.
- Masz rację, ale cieszę się, że poznałem twoich rodziców i przyjaciół. Są bardzo sympatyczni i mili. Tylko ten Czarek dziwnie się czułem w jego towarzystwie
- On się nigdy tak nie zachowywał nie wiem co mu się stało
- Wspominałaś kiedyś o jego przyjacielu Filipie mówiłaś, że odegrał jakąś rolę w twoim życiu
- To jest dla mnie nieistotne już. Temat zakończony - posłałam mu uśmiech.Damian przytulił się do mnie, bawiąc się moimi włosami. Chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu, który niestety zbliżał się nie ubłagalnie do końca.
- Muszę się zbierać jest już późno
- No lepiej będzie jak zajedziesz jeszcze za widoku chociaż najchętniej zamknęłabym cię w tym pokoju na zawsze
- Nim się obejrzysz, a będę tu z powrotem i znów będziemy leżeć na tym łóżku.
Odprowadziłam go do samego auta. Zdziwiło mnie, kiedy mama dała mu wałówkę na drogę w postaci ciepłej zapiekanki i ciasta. Śmiałam się z niej do rozpuku, a chwile później uroniłam niejedną łezkę, kiedy żegnałam się z Damianem.Nastąpiło ostatnie przytulenie i pojechał, zostawiając mnie z rozdzierającym od bólu sercem.
- Nie martw się kochanie, przyzwyczaicie się do odległości - nawet nie zauważyłam kiedy mama stanęła za mną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top