Rozdział 38
Same spamy, jakieś durne wpisy zakochanych nastolatek i ojej! Filip jest w związku? Czyli jednak mu się udało. Jest z Mariką. Sama nie wiem jak opisać uczucie, które nagle mną owładnęło. W jednej chwili poczułam złość, ból, przykrość i ukłucie w sercu. Powinnam o nim zapomnieć i nawet mi to wychodziło, ale po co ja w ogóle weszłam na ten durny internet?! Byłam wściekła na siebie. Zamknęłam go czym prędzej i nie patrząc na pogodę za oknem, wyleciałam na zewnątrz. W jednej sekundzie niebo zaciągnęło się granatowymi chmurami i zaczęło lać jak z cebra. Do tego wiało niemiłosiernie.
- Hej, a ty gdzie się wybierasz w taką pogodę? - usłyszałam głos Damiana, przekrzykującego silny wiatr.- Sama nie wiem - wzruszyłam ramionami
- Poczekaj chwilę - rzucił i poszedł schować parasole do kantorku. Nie chciałam czekać. Nie miałam ochoty na pogawędki. Chciałam wyjść na deszcz i rozładować złość.
- Stało się coś? Czemu widzę łzy w twoich oczach? - zapytał po chwili, pojawiając się koło mnie.
- Nie chcę o tym gadać. I naprawdę nie chce tutaj być... to znaczy... - zaczęłam się motać - Muszę rozładować negatywne emocje
- Chyba mam sprawdzony sposób. Idź na górę i...
- Nie. Nie chcę leżeć w pokoju czy brać relaksującej kąpieli chcę...
- Zaufaj mi - przerwał moją wypowiedź - Po prostu idź do pokoju i zaczekaj na mnie
Spojrzał mi głęboko w oczy. Coś w jego spojrzeniu mówiło mi, że mam go posłuchać. I zła sama na siebie obróciłam się na pięcie i ruszyłam do góry, zastanawiając się w myślach o co mu chodzi. Chodziłam po pokoju zła, mając w głowie Filipa i tę jego Mariczkę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. W pierwszej chwili krzyknęłam "wchodzić", ale później zorientowałam się, że drzwi są zamknięte. Podeszłam więc do nich i otworzyłam. Po drugiej stronie ujrzałam Damiana, który w ręku trzymał bukiet kwiatów oraz butelkę whiskey.
- Zwariowałeś? - wyrwało się z moich ust
- Nie chociaż właściwie... - spojrzał po raz drugi intensywnie w moje oczy.
- Niepotrzebnie się fatygowałeś z tym alkoholem nie mam nastroju na picie - powiedziałam, po czym ruszyłam w głąb pokoju, nie zapraszając go do środka. Damian nie dał się zbyć, tylko podążył za mną. Stanął za moimi plecami i delikatnie obrócił mnie do siebie.
- Cały czas powtarzasz, że nie masz nastroju więc proszę, to dla ciebie - wręczył mi kwiaty
- Skąd je wziąłeś z restauracyjnego stolika? - prychnęłam, odbierając bukiet
- Nie kupiłem dzisiaj z samego rana. Miałem dać ci na sam koniec pracy, ale skoro masz podły nastrój to pomyślałem, że teraz bardziej będą na miejscu
- Eh dzięki - wydukałam, rumieniąc się.
- No a tutaj masz butelkę alkoholu, który mi zawsze pomaga. Myślę, że jak zażyjesz odrobinkę to nic ci się nie stanie, a wręcz przeciwnie. Rozluźnisz się i zapomnisz o problemach
- Myślisz, że tak łatwo zapomnieć? - naskoczyłam na niego - Alkohol mi w tym nie pomoże.
Odeszłam od niego, niosąc dzbanek z kwiatami po wodę do łazienki.
- Dlaczego jesteś taka uparta i niedostępna? - usłyszałam za sobą
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BAM! I oto jestem z kolejnym rozdziałem :D Mam nadzieję, że się spodoba. Wiem, że trochę nawalam z dodawaniem ich, ale sami rozumiecie zakończenie trzeciej gimby itp. Teraz jest strasznie dużo roboty truskawki, ćwiczymy poloneza na zakończenie, mamy role do nauczenia też na zakończenie itp.
Ale obiecuję w wakacje na pewno będę częściej dodawała rozdziały :D Już nie mogę się ich doczekać ! Dobra, kończę już pisać bzdury xd Do następnego Misiaki :**
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top