5 Jak igła w stogu siana


Wybiła dwunasta. Wszystkie cztery dziewczyny były już w domu Sary.

-Wszyscy są? Więc zaczynamy. Gospodarz zaczyna opowiadać o sobie. No dalej Sara zaczynaj.

-Spoko Lena. A więc uwielbiam robić imprezy. Ukończyłam chyba zawodówkę i gdzieś za tydzień będę coś tam jeszcze zdawała czy coś. Niezbyt słuchałam na lekcjach, więc do końca nie wiem o co chodzi. Myślę, że jestem miła i zabawna, ale też umiem być wredna i wścibska. Mam siostry Gizę i Walerię. Jestem uczulona na sierść zwierząt. Ok, kto teraz?

-Anka?- spytała Lena.

-Spoks. Wprost kocham grać, śpiewać, malować, rysować i tworzyć. Jestem ambitna, przyjacielska i nigdy się nie poddaję. Czasem nawet jestem uparta. Mam młodsze siostry Hankę i Aśkę, które są bliźniaczkami oraz starszego, nadopiekuńczego brata Tomka. Uwielbiam wszystkie kolory i zwierzęta świata, choć niektóre są dziwne, ale i tak fajne. Zuza twoja kolej.

-Uwielbiam wszelki sport i wszystko, co z nim związane. Najbardziej koszykówkę i piłkę nożną. Jestem zadziorna, uparta, wredna i też czasem miła. Łatwo mnie wkurzyć. Uwielbiam też słuchać muzykę. Nie lubię muzyki disco polo, a pozostałe mogą być. Mam siostrę Darię i brata Arka. Oboje są starsi.

-Co ty? Ja uwielbiam disco polo.- stwierdziła Sara, po czym puściła "Ruda tańczy jak szalona".

-Nie!! Wyłącz to!!- rozkazała Zuzia.

-Sara wyłącz to! Nie przyszłyśmy się tutaj kłócić! Chyba...

-Oj Anka ja nie chcę zaczynać żadnych kłótnii...

-Ta, jasne. Postaraj się bardziej Sara, bo na razie ci to nie wychodzi. Właśnie chcesz zacząć kłótnię ze mną.- odrzekła Zuza.

-Ale co ci w tym nie pasuje? Dobra skoro ci się to nie podoba to włącze coś innego...

Sara chwilę szukała czegoś w telefonie. Minutę później po salonie rozległ się dźwięk kolejnej disco-polowej piosenki, tym razem: "Przez twe oczy zielone".

-Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam.

-Spoko Zuza przetrwamy to razem.- stwierdziła Lena.

-Ej no, ja mam zielone oczy...

-A więc to piosenka dla ciebie Anka.- zaśmiała się Sara.

-Nie no Sara. Wyłączaj to, bo jeszcze Lena nie opowiedziała nic o sobie i musimy jeszcze przegadać sprawę Diany.

-Dobra Zuza niech ci będzie.

Po chwili muzyka ucichła.

-No Lena twoja kolej.- rzekła Ania.

-Ok. Jestem uparta, pomocna, zadziorna i wrażliwa. Uwielbiam jeździć konno. Konie to moje ulubione zwierzęta. Mam dwie młodsze siostry Alicję i Maję. A do rysunków nie mam talentu...

-Popieram...

-Sara...

-No co?

-To nie ładnie tak ciągle wszystkim przerywać...

-No bardzo przepraszam Anka, ale taka już jestem...

-Nie no dziewczyny. Czy my naprawdę nie umiemy wytrzymać bez jakiejkolwiek kłótnii?- spytała Lena.

-Jak widać nie umiemy.- stwierdziła Zuzia.

-Ok. Błagam was na chwilę przestańcie. Ktoś ma jakieś pomysły, gdzie możemy znaleźć Dianę?- znów spytała Lena.

Nastała chwila ciszy.

-Chyba nie. To była zagadkowa dziewczyna.- stwierdziła Sara, przerywając ciszę.

-Może pomyślimy o tym w swoich domach? Kto wpadnie na jakikolwiek pomysł to napisze go pozostałym.

-Dobry plan Zuza.

-Dzięki Ania. Tylko na takie wpadam.

-Coś ty? Założę się, że wpadam na lepsze plany i pomysły niż ty.

-Nie bądź tego taka pewna Sara.

-Nie no dziewczyny znowu zaczynacie? Chyba z wami nie wytrzymam...

-Ej no Lena, przecież sama chciałaś odbudować naszą paczkę. Sama zaczęłaś.- stwierdziła Sara.

-Nie pękaj Lena jakoś wytrzymasz.- uśmiechnęła się Ania.

Nagle dało się słyszeć następną disco-polową piosenkę, tym razem: "Ona tańczy dla mnie".

-Sara...

-Ale to nie ja...

-Ta, jasne. Lepiej to wyłącz.- odrzekła Zuzia.

-Waleria, Giza, czy która tam to puściła wyłączcie to!!- krzyknęła na całe gardło Sara.

-Ale to nie my tylko ten twój kochanek!- odkrzyknęły równocześnie.

-Sara jaki kochanek?- spytała Anka.

-Żaden kochanek tylko on to sobie ubzdurał. Poczekajcie zaraz wracam.

Po tej wypowiedzi Sara gdzieś poszła.

-I co zamierzamy tu tak na nią czekać?- spytała Ania, po jej wyjściu.

-No pewnie, że nie. Idziemy za nią.- odrzekła Zuza.

W następnych minutach dziewczyny stały już za plecami Sary, która stała w drzwiach i rozmawiała z jakimś szatynem, który stał przy furtce i trzymał bukiet kwiatów.

-Wynoś się stąd albo zadzwoinę na policję.- rzekła do niego blondynka.

-Ależ kotku nie zamykajmy się na uczucia. Ja to wiem, ty to wiesz i nawet wiedzą to te jędze za twoimi plecami, które nas podsłuchują.- odparł spokojnie chłopak.

Po jego wypowiedzi Sara szybko zamknęła drzwi i odwróciła się w stronę podsłuchiwaczek.

-Kto to był?- spytała Zuzia.

-Głupi koleś, który żyje we własnym, dziwnym świecie.

-Trochę tak jak ty...

-Ej no słowa mogą ranić...

-Sorry.

-No dobra idźcie już.- to mówiąc, Sara otworzyła drzwi na oścież.

Dziewczyny wyszły, zostawiając ją samą. Po drodze minęły chłopaka, który im się ukłonił, udając dżeltelmena i przedstawił się jako Bezprym, chłopak Sary. Reakcją na to było krótkie cześć i śmiech. Później dziewczyny poszły do swoich domów.

Tydzień później przyjaciółki nadal nie wpadły na żaden pomysł odnośnie znalezienia Diany. Sara stwierdziła, że szukanie jej jest jak szukanie igły w stogu siana. Pozostałe zgodziły się z tym stwierdzeniem. Mimo tego Ania i Lena się nie poddały i próbowały coś wymyślić. Pozostałe dwie myślały nad tym na swój własny sposób.




Bardzo przepraszam za błędy.

Dedykacja dla Ciebie Martika77 XD


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top