3. Wow!
Wieczorem Lena pisała z Sarą. Obie wymieniały się pomysłami, jak tu by znaleźć którąś z pozostałych dziewczyn. Na nic mądrego nie wpadły, chociaż pisały ze sobą aż do pierwszej w nocy. Na szczęście były wakacje, więc mogły długo spać i nikt ich nie budził, chociaż Lena miała pecha i o ósmej obudziła ją matka.
-Wstawaj śpiochu! Za dwie godziny mamy być już w naszym miejskim muzeum. Będą pokazywać obrazy twoich sióstr i o ile się nie mylę jkiejś utalentowanej dziewczyny w twoim wieku. Mówiłam ci o tym wczoraj.
-Tak mówiłaś, a tata dodał, że Ala wygrała jakiś konkurs w przedszkolu, dlatego tam pokażą jej prace, ale daj mi jeszcze trochę pospać to dopiero za dwie godziny.- odrzekła dziewczyna, zakrywając się pierzyną.
-Niestety moja droga musisz już wstać. Kiedyś obudziłam twojego ojca dwie godziny przed jego ważnym spotkaniem. Chciał jeszcze chwilkę pospać, więc go zostawiłam, sądząc że później sam wstanie, a on przespał tamte spotkanie. Od tego czasu nikt nie ma u mnie taryfy ulgowej. Nie chcesz chyba przegapić tego ważnego dla twoich sióstr dnia. Naprawdę musisz pooglądać prace Majki i najlepiej się od niej uczyć, bo te twoje "rysunki", o ile tak to można nazwać, wyglądają jak prace przedszkolaka. Nawet Ala ładniej rysuje niż ty. Popatrzysz też na prace tej dziewczyny w twoim wieku, bo te twoje "rysunki" są po prostu...
-Do bani.- dokończyła Lena.
-No sama dobrze wiesz jakie one są. Wstawaj już.
Po tej wypowiedzi matka Leny wyszła, a dziewczyna powoli wstawała. Półtorej godziny potem rodzinka Leny była już w samochodzie. Maję i Alę rozpierał entuzjazm, a Lena wciąż myślała o słowach matki na temat swoich rysunków. Czasem wkurzała ją szczerość matki. Podobno nikt przy niej nie plotkował, gdyż ta, słysząc to potem wszystko mówiła tym, o których plotkowano. Tak przynajmniej powiedział Lenie ojciec. Wciąż krążyła jej w głowie taka myśl: "Na serio aż tak źle rysuję?" Po chwili samochód zatrzymał się na parkingu obok muzeum. Dziewczyny wyszły z matką, a ojciec zamykał jeszcze auto. Matka szepnęła Lenie, że zaraz ma uważnie patrzeć na obrazy, a w domu narysuje ona jeden z nich. Weszli do muzeum. Były tam naprawdę piękne obrazy, a dpiero weszli. Lena przestraszyła się, że ma coś podobnego narysować.
-Ok. Jesteśmy za wcześnie. Otwarcie wystaw Alicji i Maji jest dopiero gdzieś za trzy godziny.- rzekł ojciec po rozmowie z panią sprzedającą bilety do muzeum.
-To co robimy?- spytała Maja.
-Rozdzielamy się i później wszyscy spotykamy się w drugiej sali wystawowej o 12:40. Ala idzie z matką, a Majka idzie ze mną- odrzekł ojciec.
-A Lena to co?- spytała Ala.
-A Lena jest już pełnoletnia i poradzi sobie w muzeum.- wtrąciła matka.
-No nie byłabym tego taka pewna mamo, przecież Lena w ogóle nie była w tym muzeum.- odrzekła poważnie Ala.
-Spokojnie Ala dam radę.
Po tej wypowiedzi Lena udała się w kierunku sali wystawowej numer 3. Była ciekawa jak wyglądają dzieła dziewczyny, o której mówiła jej matka. Weszła do sali i zaniemówiła. Było tam naprawdę dużo pięknych dzieł sztuki i dużo utalentowanych osób. Lena zwątpiła, że w ogóle uda jej się narysować coś równie pięknego jak tamte prace. Dziewczyna zaczęła przechadzać się pomiędzy obrazami, gdy nagle jedno z nazwisk obok któregoś obrazu wydało jej się znajome. Po chwili uświadomiła sobie, że patrzy na prace dawnej przyjaciółki- Anii. Szybko zrobiła zdjęcie obrazowi i wysłała Sarze z rozkazem natychmiastowego przyjścia do muzeum, gdyż jest szansa odnalezienia Anii. Sara zjawiła się dosłownie po kwadransie, gdyż jej dom był blisko tego muzeum.
-Co znalazłaś?- spytała, widząc Lene.
-Spójrz na ten obraz.- odrzekła Lena, pokazując jej jakiś obraz.
-Nic szczególnego w nim nie ma. Obraz jak każdy obraz...
-Nie o to chodzi. Spójrz na autora.
-Anna.... Acha już rozumiem... Nie, jednak dalej nie...
-Przypatrz się. Nazwisko nic ci nie mówi?...
-Czekaj to czasem ta Ania, która chodziła z nami do szkoły...
-Tak ta. Ma talent, co nie?
-Nie chodzi mi o obraz, przecież Anka tam stoi.- to mówiąc, Sara wskazała Lenie wysoką dziewczynę o zielonych oczach i włosach koloru miodowy-blond.
-Ta... Faktycznie podobna do Anki...
-Co ty mówisz? To jest Ania. Podejdźmy...
Dziewczyny zaczęły iść w stronę dawnej przyjaciółki, ale potem jakby straciły odwagę, żeby ją zagadać, więc stanęły. Sprzeczały się ze sobą, która ma pierwsza ją zagadać, aż wreszcie Sara popchnęła Lenę na Anię. Tak, że Anka znalazła się na podłodze.
-Przepraszam... Mojej koleżance coś odwaliło.-powiedziała zmieszana Lena, pomagając tamtej wstać.
-Nic nie szkodzi... Lena?-odrzekła dziewczyna, wstając i rozpoznając dawną przyjaciółkę.
-Cześć...
-Hej Ania, co tam u ciebie?- dołączyła do rozmowy Sara.
-Cześć... Sara?- spytała niepewnie. Sara pokiwała głową na znak, że tamta się nie pomyliła.- Jakoś się żyje, a co u was?
-Lena zbiera naszą paczkę od nowa. Wchodzisz w to?
-Dobry pomysł. No pewnie, że w to wchodzę! Ok, ale teraz chwilowo jestem zajęta. Macie tu mój numer. Zadzwońcie to pogadamy.- to mówiąć, Anka podała im wizytówki.
Na pierwszej stronie była reklama: "Szukasz wyjątkowego prezentu dla bliskiego? Podaruj mu obraz! Zadzwoń!", a na drugiej był numer Anii.
-Wow! Masz własną eee... własne takie coś?- spytała Sara.
- Tak.- uśmiechnęła się dziewczyna, a potem je opuściła, gdyż ktoś ją zawołał.
-Wow, Lena. Mamy utalentowaną koleżankę.- stwierdziła Sara po jej odejściu.
-Tak... Teraz już wiem kogo moja mama miała na myśli, mówiąc o utalentowanej dziewczynie...
-Muszę już iść. Obiecałam siostrze, że kupię jej coś ze sklepu. Idziesz ze mną?
-Sorry, nie mogę. Muszę zostać i popatrzeć jakie to moje siostry są utalentowane.
-Ok, ale obiecaj, że jutro urządzisz jakieś spotkanie dla nas, żebyśmy mogły pogadać, jak tu znaleźć resztę dziewczyn.
-Spoko. W takim razie do jutra.
-Biorę cię za słowo. Pa.
Dziewczyny się rozeszły. Lena poszła do sali, w której odbywała się wystawa prac jej sióstr. Po jakimś dłużącym się czasie mogli wrócić już do domu. Lena zaczęła rozmyślać, gdzie by się spotkać z przyjaciółkami. Dziewczyna cieszyła się, że dwie chcą odbudować dawne kontakty. Wciąż miała, co do tego pomysłu pełno obaw,ale wiedziała, że za daleko zaszła, żeby nagle się wycofać. Wieczorem zaprosiła przyjaciółki na jutro na siłownie, gdy obie zaskoczone spytały czemu akurat tam odpisała do każdej "Zobaczysz". Lena miała już plan. W domu matka zgodnie z zapowiedzią żądała od niej namalowania któregoś z obrazów. Efekt pracy Leny ani trochę nie przypominał pierwowzoru.
Bardzo przepraszam za błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top