Rozdział 1
Siedziałam i patrzyłam w lustro jak zaczarowana.
Nawet nie zauważyłam jak mi lalka z rąk wypadła.
Dziewczynka zrobiła niezadowoloną minę.
-Jillllllll... Masz się ze mną pobawić!
Spojrzałam na nią.
Chciałam jej odpowiedzieć jednak się powstrzymałam bo to w końcu tylko dziecko, więc usiadłam i zaczęłam się z nią bawić.
Bawiliśmy się i rozmawiałyśmy o prawdę mówiąc wszystkim!
Dowiedziałam się że Mary (bo tak miała na imię) nie ma taty ani koleżanek, a jej mama jest bardzo ostrożna dlatego wymyśliła mnie.
Zrobiło mi się smutno gdy to usłyszałam, moim zdaniem każdy zasługuje na przyjaźń i miłość, jednak Mary jej nie miała.
Gdy tak sobie rozmawiałyśmy i się bawiliśmy do jej pokoju weszła Carmen, jej mama.
Była wysoka i szczupła. Miała długie brązowe włosy i wyglądała bardzo poważnie.
Nie zwróciłyśmy na nią szczególnej uwagi i koktynuowałyśmy zabawę.
-Jill zobacz, moja lalka się przebrała!
Mary przebrała lalkę.
Jej mama spojrzała na nas.
-Mary? -spytała zaniepokojona.- Ktoś tu jest?
-Tak mamusiu, ale to tylko przyjaciółka...
Jej mama rozejrzała się po pokoju.
Dlaczego mnie nie widziała?!
Przecież byłam kolorowa!
Wstałam i stanęłam przed nią.
To musi być niemożliwe żeby teraz mnie nie zobaczyła.
-A gdzie ona jest? -zapytała mama Mary, zwana również Carmen.
-Nie widzisz jej mamusiu? Przecież Jill stoi przed tobą!
Carmen widocznie była zaniepokojona.
-No to... Dobrze... Wy się tu bawcie a ja muszę do kogoś zadzwonić...
I wyszła.
-Mary?- tym razem to ja zapytałam.- Czemu nikt mnie nie widzi?
Dziewczynka zastanowiła się chwilkę.
-Chyba dla tego że ja ciebie stworzyłam...
Zastanowiłam się.
I wtedy wszystko zrozumiałam.
Nie mogę nigdzie uciec bo jestem wymyślona przez Mary, a ona może ze mną zrobić co tylko zechce!
Nikt mnie nie widzi ani nie słyszy tylko Mary, bo to ona mnie wymyśliła!
Czyli tylko ona mi została i muszę zrobić wszystko by ją ochronić...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top