7
Nazajutrz Lena zaczęła mieć wątpliwości, co do swojego planu z restauracją. Sama nie wiedziała dlaczego obiad w restauracji a nie w pizzerii. Tak ją jakoś naszło. O umówionej godzinie wszystkie dziewczyny spotkały się przed restauracją. Weszły do niej i zobaczyły, że wszyscy są elegancko ubrani. Z wyjątkiem nich.
-Lena nie mówiłaś, że to elegancka restauracja.- szepnęła Zuzia.
-Bo nie wiedziałam...
Podszedł do nich kelner. Po krótkiej wymianie z nim zdań dziewczyny usiadły do stolika.
-No Lena dlaczego restauracja, a nie pizzeria? Każdy woli pizzę od bulw.
-No wiesz Sara dobre pytanie...
-Może każda opowie coś o sobie?
-Dobry pomysł Diana, ale myśmy już to robiły.- powiedziała Sara.
-Wątpię, że którejś z nas chciałoby się mówić o sobie jeszcze raz, więc zrobimy tak: my wyślemy ci to później sms-ami, a ty teraz opowiesz coś o sobie stoi?- odrzekła Zuzia.
-Spoko...
-Czekaj zanim zaczniesz. Ty nosisz okulary? Ładne. Fajne oprawki. Granatowo-czarne?
-Sara ty nie znasz kolorów? Co tak się dopytujesz?
-Nie Zuza tylko się upewniam. Nie można? To zabro...
-Może zanim Diana zacznie to coś zamówimy?- przerwała Lena.
Dziewczyny wzięły do rąk karty menu.
-Ok dziewczyny. Ja zamówię dla nas wszystkich. Kelner!!- oznajmiła Sara, po czym krzyknęła na cały głos.
Kilka osób odwróciło się i spojrzało grożąco w strone przyjaciółek.
-Może trochę ciszej Sara.
-No sorki Lena, ale....
-Tak? W czym mogę pomóc?- spytał kelner, przerywając Sarze.
-Poprosimy pięć zestawów numer 2. Tak na marginesie dziwne menu. Składam zażalenie. Nie podoba mi się.- odpowiedziała Sara.
-Dobrze. Coś jeszcze?
-Nie dziękujemy.- odrzekła Zuzia, zakrywając usta Sarze.
Dopiero jak kelner odszedł szatynka zabrała ręce z jej ust.
-Ej no. Chciałam zgłosić jeszcze zażalenie na fatalny wystrój tej restauracji. Przez ciebie następni biedni ludzie będą musieli jeść wśród tak brzydkiego wystroju.
-Ciesz się, że zakryłam ci usta, bo gdyby tamten kelner to usłyszał to byłby w stanie się na tobie zemścić. Jak takie coś wygadujesz innym może się zrobić przykro. Pomyśl ile pracy, czasu w to włożyli.
-Ale im nie wyszło, bo ten wystrój, aż oczy bolą jak na to patrzę.
-Dobra dziewczyny uciszcie się, żeby Diana mogła wreszcie coś o sobie powiedzieć.- przerwała im dalszą konwersację Lena.
-A no tak. Dawaj Diana. Mów.- odrzekła Sara.
-Spoko. Pasuje do mnie określenie mól książkowy. Uwielbiam czytać. Jak się wciągne to w miesiąc potrafię przeczytać cztery książki. Moimi ulubionymi zwierzętami są łabędź, lis, sowa, kruk i nietoperz. Natomiast z kolorów najbardziej lubię niebieski, granatowy i czarny. Myślę, że jestem miła, uparta i umiem być wredna. Na codzień noszę soczewki, ale też mam przy sobie okulary, tak na wszelki wypadek. Dziś postanowiłam wam się w nich pokazać.
-Spoko fajnie w nich wyglądasz.
-Dzięki Zuza.
W tym momencie dziewczyny dostały obiad, który składał się z kotleta schabowego, frytek i jakiejś surówki.
-Frytki oczywiście. Szkoda, że nie z batatów.
-No wiesz Zuza nie każdy lokal stać na takie luksusy. A ciągnąc dalej temat książek to ja w pół roku potrafię przeczytać gdzieś trzy strony.
-Tak mało?
-No zależy jak rozumiesz słowo mało.
-No, że mało to mało.
-Chyba rozumiem.
-Sara ja cię nie rozumiem.
-Oj Lena nie musisz mnie rozumieć. Wystarczy, że będziesz wspierać w trudnych momentach i lubić. Wiele nie wymagam.
-No niby tak, ale nie.
-Teraz ja ciebie nie rozumiem.
-No i fajnie.
-Co?
-Nie wiem. Skończmy temat.
-Ale jaki temat?
-Nie ważne.
-No dobra.
-Ej Ania co się nie odzywasz? Jak tam obrazy? Interes się kręci?- spytała po chwili Zuzia.
-Co?.... No pracuje nad jednym zamówieniem...
-No to fajnie. A Sara jak tam twój chłopak?
-To nie jest mój chłopak.
-Nie? On twierdzi inaczej....
-Mówiłam już. To głupi koleś, żyjący we własnym, dziwnym świecie...
-No widzisz pasujecie do siebie.
-A niby z jakiej racji?
-Sorry, że wam przerwę dziewczyny, ale chciałam wrócić do mojego wczorajszego pytania do Leny, na które ona jeszcze nie odpowiedziała.
-Spoko Diana.- odrzekła Zuzia.
-A więc czyżbyś poznała kogoś innego?
-Ale ja nie chcę odpowiadać na to pytanie...
-Trudno Lena. Nikt cię nie pyta czy chcesz czy nie. Musisz odpowiedzieć.- stwierdziła Sara.
-Zresztą na tamto nie musisz. Jak się zwie?- spytała Zuzia.
-Eeeee... Ładna bluzka Sara...
-Dzięki. Kupiłam ją...
-Ej no. Nie widzisz, że ona zmieniła temat? Lena nie wywiniesz się tak łatwo. No powiedz jego imię.
-No Zuzia... Co sądzisz o frytkach z batatów?
-Frytki z batatów życiem!
-Ej no Lena. Nie zmieniaj tematu.- odrzekła Sara.
-Wiesz co Sara? Kupiłam podobne kapcie do tych twoich z siłownii.
-Serio? Fajne nie?
-Weście dziewczyny. Dajecie się tak łatwo manipulować Lenie? I o co chodzi z tymi kapciami? Czy tylko ja nie czaje o co chodzi?
-Chyba tak Diana.- powiedziała Sara.
-No wiesz Sara kiedyś poszła na siłownie w kapciach, ale wracając do tematu. Jak się on nazywa? Powiedz chociaż imię.
-No wiesz Zuzia, ale nie wiem o co ci chodzi.
-Pamiętaj łatwo mnie wkurzyć.
-O wszystkie zjadłyśmy. Czas na deser.
-Deser? Znów zamówię dla wszystkich. Kelner!!- oznajmiła Sara, po czym krzyknęła.
-Trochę ciszej. Nie jesteście tu same.- zwrócił się do nich jakiś mężczyzna.
-Przepraszam pana. Koleżanka już taka jest.- odrzekła Lena.
Mężczyzna odwrócił się do swojego stolika trochę urażony usłyszaną odpowiedzią.
-Tak? O co chodzi?- spytał kelner Sary.
-Zjadłyśmy już i chcemy deser...
-Poprosimy deser.- przerwała jej Diana.
-Ciiii... Ja tu zamawiam. A więc poprosimy deser czekoladowa rozkosz z podwójną porcją orzeszków pięć razy.
-Mała poprawka cztery razy i jedna porcja bez orzechów.
-Dobrze już się robi.- odrzekł kelner i szybko odszedł.
-Ania nie lubisz orzechów? Co ci one zrobiły?
-No wiesz Sara mam niemiłe wspomnienie z nimi...
-Aha ok...
-Lena teraz się nie wywiniesz. Jak on ma na imię?- spytała Zuzia.
-No dobra...
W tym momencie dziewczyny dostały deser.
-Dziękujemy.- powiedziała Diana.
-Proszę bardzo.- odrzekł kelner i odszedł.
-Ok Lena zanim powiesz mam pomysł. Na trzy jemy wszystkie jednocześnie desery, ale swoje.
-Spoko Sara odliczaj.- powiedziała Zuzia.
-Trzy, dwa już!
-A gdzie jeden?
-Nie gadaj tylko jedz.
Dziewczyny zaczęły jeść. Udało im się prawie równocześnie. Nagle usta i policzki Ani spuchły, a ona zaczęła z trudem łapać powietrze. Lena skapnęła się, że w jej deserze nie było orzechów. Kelner się pomylił i jej dał deser, który miała dostać Ania. Ta natomiast dostała deser z orzechami. Okazało się też, że przy stoliku obok stolika dziewczyn siedział brat Ani, Tomek. Naprawdę był opiekuńczy. Nie ufał siostrze i śledził ją aż do restauracji. Chłopak spostrzegł, że coś jest nie tak i podszedł do siostry, która coraz to bardziej nie mogła złapać tchu. W następnych sekundach dziewczyna straciła przytomność i spadła z krzesła. Tomek szybko zrozumiał co się stało. Przeklinał siebie, że akurat zapomniał wziąść ze sobą z domu swojej podręcznej apteczki, którą zawsze nosił przy sobie.
-Ania... Niech ktoś zadzwoni na pogotowie proszę...
Zuzia szybko wstała od stolika i po chwili już dzwoniła. Sara i Diana również wstały, gdyż chciały jakoś pomóc. Natomiast Lena załamała się i tylko siedziała na krześle, szepcząc jakby do siebie: To tylko zły sen...
-Chyba wiem jak ją obudzić.- rzekła po chwili Sara i uklękła przy Anii, po czym zaczęła ją bić po twarzy- Obudź się! Wstawaj!
Przerwał jej Tomek, odpychając ją na bok.
-Czy ty masz coś w głowie?- spytał gniewnie, robiąc zamach i chcąc ją walnąć.
Nagle pomiędzy nich weszła Diana, stawając się ofiarą agresji Tomka i ratując od niej Sarę.
-Przepraszam...- rzekł chłopak trochę się opanowując, gdy tamta leżała już na podłodze.
Po chwili Tomek od nich odszedł, gdyż przyjechało już pogotowie i wzięło jego siostrę. Chłopak pojechał z nimi.
-Ej Diana dlaczego to zrobiłaś?
-No nie wiem, żebyś ty nie oberwała?
Dziewczyny podeszły do Leny, która nadal nie doszła do siebie.
-To tylko zły sen.....
-Aha ok. Lena, gdzie masz kasę? Musimy zapłacić.
-Sara...
-No co? Nie wzięłam swoich pieniędzy, bo Lena miała płacić. A ok już znalazłam jej portfel czy tam nie wiem co. Nie znam się.
Sara poszła zapłacić. Kilka minut później wróciła.
-Chyba nie możemy jej tutaj zostawić. Sama chyba nie da rady dojść do swojego domu.- stwierdziła Zuzia, mówiąc o Lenie, która nadal nie doszła do siebie.
-Chyba masz rację. Chodź Lena odprowadzimy cię.- odrzekła Diana.
Dziewczyny wyszły z restauracji w ciszy. Odprowadziły Lene, a potem udały się do swoich domów. Długo myślały o wydarzeniach w restauracji. Każda oczywiście po swojemu. Dziewczyny miały nadzieję, że jeszcze zobaczą przyjaciółkę. Poszły więc spać z niepokojem, ale też i z nadzieją. Jeszcze nic nie było wiadomo.
Dzięki, że chcecie to czytać. Przepraszam bardzo za błędy. Napiszcie proszę w komentarzach, która z dziewczyn najbardziej przypadła Wam do gustu, a która najmniej. Z góry dzięki. Jeszcze raz dziękuje, że w ogóle ktoś chce to czytać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top