Rozdział I.

(Dla przyjemności czytania, polecam ten utwór)

Florence and The Machine- Bird Song (Intro), Bird Song.


Wziąłem szybko do ręki jabłko i wgryzłem się w nie.

- Mógłbyś zjeść śniadanie- westchnął ojciec z nad gazety.

- Nie jestem głodny, to tylko przekąska- powiedziałem i wziąłem jeszcze jednego gryza.

- Okej- odpowiedział i wrócił do czytania gazety. Skończyłem jeść i wyrzuciłem ogryzek do śmieci. Chwilę po wykonaniu czynności do domu ktoś zadzwonił.

- To pewnie Zosia- powiedziałem i otworzyłem jej drzwi. Sam nie wiedziałem dlaczego nie wchodziła bez pukania, w końcu znaliśmy się od piaskownicy, byliśmy dla siebie niczym brat i siostra.


Wróciliśmy do kuchni i jak zauważyłem dołączyła do nas moja mama. Była ona wysoką szatynką o szarych jak burzowe niebo oczach, które po niej odziedziczyłem. Siedziała na stołku i popijała kawę. Rzadko kiedy potrafiła żyć rano bez kawy.

- Cześć, mamo - powiedziałem, a ta spojrzała na nas. Na początku na Zosię, a potem na mnie. Nie do końca podobał się jej mój homoseksualizm. Zawsze chciała mnie swatać z Zosią.

- Gotowy ?- spytała z uśmiechem.

-Na co ? - spytałem i uniosłem brew do góry.

- Na zakończenie roku, ciole !- warknęła i się uśmiechnęła.

- Aaaaa....- westchnąłem. Dzisiaj kończył się ostatni rok w liceum. Nasze liceum było inne niż wszystkie. Normalnie wakacje powinniśmy zacząć dwa miesiące wcześniej, wraz z końcem matur, jednak my chodziliśmy cały rok wraz z poprzednimi rocznikami.

- Nie. Dopiero wstałem- westchnąłem i przejechałem ręką o włosach.

- Dobra ubierz się- powiedziała i ruszyliśmy do mojego pokoju. Otworzyłem drzwi od szafy. Oparłem rękę o bok i patrzyłem tępym spojrzeniem w ciuchy.

- Pomożesz ?- spytałem blondynki, która wypisała coś na swoim telefonie.

- Pewne- powiedziała z uśmiechem i zaczęła przeglądać moje ciuchy. Sięgnąłem po telefon i odblokowałem go, a moim oczom ukazała się tapeta z postacią anime.

Haru, masz zajebiste ciało, pomyślałem.

- Masz fajne ciuchy- mruknęła Zosia i wskazała na różowy stanik. Poczułem jak na moje policzki wstąpił rumieniec- Wiedziałam, że jesteś homo, ale że trans ?

- Ha-Ha-Ha. Zabawne- skwitowałem i sięgnąłem po biustonosz- To pewnie Anastazji- westchnąłem. Moja młodsza siostra zaczęła dojrzewać i matka musiała kupić jej stanik. Byłem zdolny oddać wszystko za jej minę, gdy matka ogłosiła wyjazd po damskie rzeczy. Kiedy zobaczyłem powiadomienie od pewnego chłopaka to omal nie straciłem jednego bicia serca. Z Sebastianem piszemy już długo. Oboje wiemy o swojej orientacji, ale żaden nie zrobił tego, pierwszego kroku. Odczytałem wiadomość.

Siema, co tam ? Dasz radę się dzisiaj spotkać po zakończeniu ?

Zagryzłem wargę.

Nudy. Pewnie, tylko kiedy i gdzie ?

Może w parku koło szkoły ?

Dobra.

- Masz- rzuciła we mnie kilkoma ciuchami- Ubierz się w nie. Powinieneś dobrze w nich wyglądać- powiedziała i sama poprawiła sobie kilkoro włosków- No, leć. Nie mamy całego dnia- westchnęła. Tak, nasza dwójka zdecydowanie są lepszymi przyjaciółmi niż parą. Cmoknąłem ją w policzek.

- Nerwus- powiedziałem złośliwie

* * *

Zakończenie było nadzwyczaj krótkie. Dyrektor jak zwykle smęcił coś by uważać podczas wakacji i gratulował najstarszym rocznikom zdanych matur. Poprawiłem okulary na nosie i ruszyłem z Zosią do wyjścia.

- Wytłumaczysz mi...- zaczęła- dlaczego masz kolczyk w wardze ?- zapytała i patrzyła na mnie z zaciekawieniem. Tak naprawdę to sam nie wiedziałem dlaczego zrobiłem sobie kolczyk. Prawdopodobnie z powodu buntu, ale w to nie wierzyłem.

- Sam nie wiem- przejechałem językiem po całej dolnej wardze i napotkałem metal.

- Aha...- westchnęła.

- Zoś, co jest ?- zapytałem się jej, widziałem jak spochmurniała.

- Nic. Tylko.... Tylko.... jestem zmęczona rokiem szkolnym. Po za tym, no wiesz za kilka miesięcy studia i jeszcze chcemy wynająć mieszkanie- pokiwałem głową. Od początku liceum wpadliśmy na pomysł by wynająć mieszkanie podczas nauki w uniwersytecie. Opłacało by nam się to bardziej niż mieszkanie w akademiku. Gdy wyszliśmy z budynku szkoły zauważyłem Sebastiana. Stał oparty o pień drzewa, z zamkniętymi oczami. Wyglądał jak greckie bóstwo. Gęste, czarne włosy, prostu nos, zgrabne usta, wysportowane ciało. Po prostu ideał.

- Hej- przywitałem się. Otworzył jedno oko i uśmiechnął się.

- Część- jego głos był owładnięty lekką chrypką. Kilka włosków na ciele mi stanęło, a nie wiele potrzebowałem by coś większego mi stanęło.

Ogarnij się, Błażej, ogarnij.

- Co tam ?- spytałem i chwilę później strzeliłem sobie mentalnego kopa w tyłek. A co on mógł powiedzieć, idioto.

- A nic, czekałem na was- powiedział i puścił do mnie oczko. Czy on do mnie zarywa ... ?

- To ja idę do Marka- powiedziała blondynka i przytuliła się do mnie.

- Zarywaj do niego- szepnęła.

* * *

Słońce chyliło się ku zachodowi gdy ja i Sebastian szliśmy przez chodnik. Ludzi już praktycznie nie było koło nas. Zrobiło się trochę zimno i poczułem jak przeszły mnie dreszcze. Chwilę później poczułem jego silne ręce, które objęły mnie w pasie, a on sam położył swoją głowę na moim karku. Czułem jego ciepły oddech muskający moje uszy oraz kark.

- Ładnie pachniesz- powiedział cicho i pocałował mnie po karku.

- D-dzięki- odpowiedziałem, a on chwycił mnie za dłoń i splótł nasze palce. Miał strasznie ciepłe dłonie. Dotknął mojego policzka, przejechał po ustach i skończył na kolczyku.

- Dobrze ci z nim- odsunął się ode mnie, ale zostawił swoją dłoń.

Uśmiechnąłem się. Przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje wargi. Na początku lekko zasysał się na moich wargach, a potem zaczął coraz mocniej i wulgarniej.

* * *

Hubert siedział w pubie i pił kolejnego shota. Sam nie wiedział kto mu postawił.

- Jeszcze jeden !- wybełkotał jego kumpel.

- Nie- powiedział lekko już zmrużony alkoholem.

- No weeeź- przeciągnął sylabę co zazwyczaj robił gdy już wypił za dużo.

- Kacper, twój chłopak kazał mi cię pilnować- powiedział i wyrwał mu z ręki kieliszek wódki, Kacper sapnął ze złości.

- Musisz ?- zapytał.

- Muszę- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem- Już ci wystarczy. Jutro jedziemy na targ sprzedać pięć królików, nie pamiętasz ?

- Pamiętam, pamiętam.

* * *

Gdy stanęliśmy przy moim osiedlu zapadł już zmierzch, na niebie zaczęły wisieć pojedyncze gwiazdy. Spojrzałem na Sebastiana, którego błękitne oczy wydawały się być niczym diamenty.

- Dziękuję za miły dzień- powiedziałem i się uśmiechnąłem. Nachylił się i złączył nasze usta.

- To ja dziękuję- odpowiedział.

Kilka chwil później zjeżdżałem plecami po drzwiach pokoju. Zaśmiałem się. Niesamowite.. Dotknąłem swoich ust na, których czułem jeszcze jego wargi.

------------------------------------------------------

I witam w nowym opowiadaniu. Przepraszam za opóźnienie, ale musiałem wyjechać, a po za tym premiera HBHBH dała mi wiele szczęścia i natchnienia do pisania. Następny będzie szybciej i postaram się by był dłuższy. A, i pozdrawiam krakowiaków !! Wreszcie miałem możliwość zwiedzenia tego pięknego miasta. Do Poczytania !!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top