(...)(...)(...)
Isaac naprawdę nienawidził Stilesa. Od początku nie był do niego przekonany i z wzajemnością. Obydwoje nie przypadali za sobą, ale ich stosunek do siebie zmienił się, gdy Isaac dostrzegł piękno brązowych oczu.
Stiles lubił wakacje. Nie dlatego, że nie było szkoły, tylko dlatego, iż było ciepło. Uwielbiał kłaść się na trawie na łące z zamkniętymi oczami, rozkoszując się pięknym śpiewem ptaków. Promienie słoneczne łaskotały jego skórę, ogrzewając go. Wtedy najczęściej był sam, jednak tym razem było inaczej.
W sierpniowe popołudnie Stilinski wybrał się na spacer. Na początku planował tylko przejść się po lesie i tyle, jednak stwierdził, że pójdzie na łąkę. Było bardzo ciepło, więc chciał spędzić ten dzień jak najmilej.
Po piętnastominutowym spacerze, chłopak położył się na ciepłej, miękkiej trawie, która zaczęła łaskotać go po dłoniach. Uśmiechnął się lekko i zamknął pozwoli oczy. Rozkoszował się w ciszy pięknym dniem, dopóki nie poczuł ruchu po swojej lewej stronie. Westchnął cicho i otworzył oczy, spoglądając na niechcianego towarzysza.
- Co tutaj robisz, Isaac? - zapytał zirytowany. Chciał podnieść się już, jednak Lahey powstrzymał go ręką.
- Nie przeszkadzaj sobie. Przyszedłem tutaj tylko odpocząć - mruknął i, podobnie jak Stiles, po chwili zamknął oczy. Leżeli sobie w ciszy, co jakiś biorąc głębsze oddechy i ukradkiem spogladąc na siebie.
Lahey ze zdziwieniem stwierdził, że obecność bruneta mu nie przeszkadzała. Nie rozumiał, dlaczego wcześniej tak się irytował patrząc na jego twarz. Przecież chłopak nic mu nie zrobił.
Obydwoje w tym samym czasie odwrocili głowy, patrząc sobie prosto w oczy. Isaac patrzył w nie oczarowany nie mrugając, natomiast Stiles zaczął dostrzegać w nich, coś więcej niż nienawiść. Zobaczył w nich spokój, dobroć i miłość...?
- Masz śliczne oczy - powiedział Lahey, na co jego towarzysz się uśmiechnął lekko.
Isaac westchnął cicho i również odwzajemnił ten gest.
***
Dwa tygodnie później, chłopcy z uśmiechem na twarzy mogli powiedzieć, że są przyjaciółmi. Spędzali razem więcej czasu, grali w różne gry i chodzili na łąkę. Przytulali się do siebie tak po prostu i, nie wiedząc czemu, Isaac zaczął dotykać Stilesa tak... nie po przyjacielsku. Bardziej... intymnie. Nie, żeby Stilinskiemu to przeszkadzało, ale dość niezręcznie się czuł, gdy w obecności Scotta lub przyjaciół, Lahey głaskał go po wewnętrznej części ud.
Pewnej nocy, zaraz po pełni, Stiles usłyszał otwierające się okno. Otworzył oczy i ziewnął głośno, czując jak Isaac położył się obok niego.
- Co robisz? - zapytał Stiles. Przetarł ręką twarz.
- Ojciec się upił i wyrzucił mnie z domu.
Pan Lahey był uzależniony od alkoholu. Upijał się średnio trzy razy na tydzień, a następne dni przesypiał. Isaac miał naprawdę ciężko - Stiles starał się mu pomagać jak najlepiej potrafił. Chłopak bardzo cierpiał i zasługiwał na odrobinę miłości od ojca.
Isaac położył głowę na klatce piersiowej Stilesa i zamknął oczy.
Stilinski pozwolił mu zostać, ponieważ wie jak jest mu ciężko. Wiedział, że przyjaciel nie dawał sobie rady, więc chociaż w ten sposób starał się mu pomóc. Uważał, że Isaac jest cudowną osobą i chciał, by chłopak czuł się chociaż przez niego kochany.
***
Trzy dni po tamtej nocy, Lahey i Stilinski siedzieli na ławce w parku. Była sobota rano i Stiles nie chciał, żeby chłopak sam spędzał ten czas. Prawda, wolał sobie jeszcze pospać, ale kiedy spojrzał na Isaaca, nie potrafił mu odmówić.
- To miłe, że spędzasz ze mną czas - powiedział blondyn, kładąc dłoń na jego ramieniu.
Stiles uśmiechnął się do chłopaka lekko, a Isaac odwzajemnił gest.
I Lahey sam nie wiedział dlaczego, ale chłopak przysunął się bliżej bruneta i pocałował go. Był to krótki pocałunek, ale przepełniony miłością i troską.
Stiles odsunął się delikatnie i popatrzył zdziwiony na Isaaca. Jego serce zadrżało, gdy zobaczył przepełnione smutkiem oczy przyjaciela.
I odszedł.
***
- Czuje się beznadziejnie - powiedział do Liama i Scotta podczas obiadu. Stilinski patrzył w stronę Isaaca, który siedział przy stole razem z Ericą i Boydem. - Nie wiem, co mam robić. Nie jestem pewny, czy coś do niego czuję, ale wiem, że nie chcę go stracić i zranić. Boję się z nim rozmawiać, nie chcę by pozostał w niewiedzy jeszcze dłużej.
Scott poklepał go po ramieniu.
- Wiem, co czujesz. Przechodziłem to samo z Allison, pamiętasz?
Stiles westchnął.
- Tak, ale ona po tygodniu uciekał do innego - mruknął w odpowiedzi.
Liam parsknął śmiechem.
- Ona była inna. - McCall machnął ręką.
- Wiem, ale...
- Żadnych ale. Idź do niego i się z nim umów - poradził Liam.
- Wstydzę się. Nie gadałem z nim od tygodnia.
Scott zaśmiał się cicho.
- Zachowujesz się jak zakochana hot dwunastka - powiedział.
Stiles wstał.
- Trzymajcie za mnie kciuki. - Nie patrząc na przyjaciół, zaczął iść do Isaaca. Zacisnął dłonie w pięści, które zaczęły się pocić.
- Isaac. - W tym miejscu zrobił przerwę, czekając aż chłopak zwróci na niego uwagę. Kiedy to zrobił kontynuował. - Czy możemy pogadać?
Lahey patrzył przez chwilę w jego oczy, po czym wstał spojrzał na Ericę i Boyda, którzy kiwnęli główną. Isaac złapał bruneta za rękę i bez słowa pociągnął lekko do wyjścia. Weszli do łazienki, czekając aż jakiś chłopak z niej wyjdzie.
- Tak? - zapytał Isaac, a Stiles w jego błękitnych tęczówkach zobaczył... nadzieję?
- Ja... Zachowałem się głupio. Nie powinienem tak nagle uciekać, ale po prostu nie wiedziałem jak się zachować - wytłumaczył. - Nie wiem, co mam czuć. Nie chcę cię skrzywdzić, ale musisz dać mi czas.
- Czas? - zapytał niepewnie. Nie chciał czekać.
- Tak. Muszę sobie to przemyśleć.
I Stiles nie powiedziałby tych słów, gdyby wiedział co się stanie.
Kiedy Stilinski stał przed szkołą razem ze Scottem i Lydią, Isaac był już na pasach. Dosłownie dwie sekundy później stały się dwie rzeczy naraz.
Stiles usłyszał tylko pisk opon, a gdy odwrócił głowę spojrzał na martwe ciało Isaaca.
I tak, Stiles bardzo żałował, że jednak bardzo go kochał. Zrozumiał to dopiero wtedy, gdy klękał przed jego grobem i patrzył na uśmiechniętą buzię przyjaciela.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top