Rozdział 4
Perspektywa Wiktorii M.
-Ale jak to? Powiedziała ola.
-coś jej się stało?
wiedziałam że nie wytrzymam dłużej i się zaczełam śmiać jak głupia.
-nic jest pielęgniarką.powiedziałam dalej się śmiejąc
-serio? Spytała Wika.
W tym momencie ktoś wbiegł do sali, odskoczyłam przestraszona w bok robiąc przejście dla jakiejś kobiety, która podbiegła do Miłosza.
-BOŻE SYNECZKU NIC CI NIE JEST?
Noi wszystko jasne to matka Miłosza wyszłam z sali kierując się w stronę mojej mamy chwilę później zobaczyłam jak dziewczyny również wychodzą, nie zatrzymałam się chciałam jak najszybciej porozmawiać z mamą.
***
Perspektywa Oli
Gdy z sali wyszła mama Miłosza od razu weszłyśmy do pomieszczenia stanełam z Wiką koło jego łużka i powiedziałam:
-powiesz nam czy mamy się domyślić?
-zależy o co chodzi? powiedział.
-no o to co się stało, jakim cudem tu jesteś
-aaa to więc było tak: Jechaliśmy do naszej szkoły a dokładniej na boisko, byliśmy już w parku i wtedy Igor najechał na kamień o taki wielki.pokazał wielkość kamyka,który musiał być ogromny.
-...no i tak tu dotarłem. Miłosz skończył swoją niewiarygodnie długą historie.
***
Perspektywa Miłosza
Ola z Wiką były u mnie jeszcze z godzinę. I wtedy zacząłem się zastanawiać kiedy z Wiką powiemy Oli o tym co dzieli mnie i ją w sensie w jakiej relacji jesteśmy jednak szybko Ola zakłóciła moje obmyślenia.
-ty słuchasz mnie wogóle?
-yyy..tak tak słucham aaa..mogłabyś powtórzyć pytanie?
-ugh czyli mnie nie słuchasz
-PSZESTAŃCIE OBOJE lepiej patrzcie na to.Wika pokazała zdjęcie na telefonie na którym było widać
- O KURWA SKĄD MASZ TO ZDJĘCIE?! Zobaczyłem zdjęcie na którym ja i Olka się całujemy na stołówce
-No na grupie klasowej o tym piszą Filip i Franek wielką aferę z tego robią, jak nigdy. Powiedziała Wika
-Od kiedy wy w takiej dobrej relacji żyjecie co? Spytała Ola,i wtedy już wiedziałem że czas powiedzieć to Oli kiwnołem głową na znak że to czas.
-A więc ja i Wika jesteśmy rodzeństwem. Wreszcie to powiedziałem Oli
-TO DLACZEGO MACIE INNE NAZWISKA?!
-Hej spokojnie, po prostu jesteśmy od innego ojca
-I jeszcze jedno dlaczego mi wcześniej tego nie powiedzieliście zwłaszcza ty Wika w końcu jesteś moją przyjaciółką?
-To skomplikowane
-Nie wydaje mi się żeby to było aż tak skomplikowane!
-Mama nam mówiła żebyśmy nikomu nie mówili bo nie jesteśmy do siebie podobni i że ona by miała jakieś problemy z derektorką
-Dlatego nic nie wiedziałam?
-Tak. Powiedziałem z Wiką w tym samym czasie.
_________________________________________
Kolejny krótki rozdział jak będę mieć czas to napiszę jakiś dłuższy (przynajmniej się postaram)(396 słów łuhu)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top