Rozdział 3

Perspektywa Oli

-dlaczego?.Zapytała wika
-bo jest w szpitalu. Powiedziała że smutkiem w głosie. Przez chwilę się zastanowiłam i powiedziałam.
-a co się mu stało?
-miał wypadek na rowerze razem z Igorem.
-WIKA uszczypnij mnie bo nie dowierzam. Powiedziałam jej a ona jak nigdy dotąd się mnie posłuchała.
-AŁA NIE DOSŁOWNIE.
-się zdecyduj wkońcu.
-dziewczynki ale proszę się nie kłucić. Powiedziała mama Miłosza.
-COŚ TY POWIEDZIAŁA KUR...!
-EJ EJ EJ spokojnie. Powiedziałam starając się uspokoić Wike. Godzinę później byłyśmy już w szpitalu.
-wszystko dobrze?! Wbiegłam do sali i oczywiście się wywaliłam.
-wszystko dobrze tylko miałem mały wypadek.
-a z Igorem?
-em... On nie stety nie przeżył. Powiedział z osmutnałym głosem.
-Ale jak to?! Wbiegła nagle druga Wika (w klasie mamy dwie Wiktorie moją przyjaciółkę i marcinka tak Wiktoria Marcinek)
-przepraszam.... Powiedział Miłosz
-no ale ważne że tobie nic nie jest.
-ale wogule co ty tu robisz? Zapytał Miłosz.
-no właśnie tak z dupy tu wleciałaś. Spytałam w tym samym czasie co wika.
-siskiiiiiiiii. Krzyknełyśmy tak głośno że chyba warszawa nas słyszała.
-em bo moja mama też jest w szpitalu...
_______________________________________przepraszam że taki krótki rodział ale nie miałam weny a wiedziałam że powinnam dać rozdział. Papatkiii kluseczki wy moje 🥟🥟🥟

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #szkoła