57-The End
Witajcie...
~*~
Bardzo długo myślałam jak zakończyć to wszystko i niestety nie bardzo miałam na to wenę. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu, jednakże obiecałam, że do końca wakacji pojawi się finał... Jeszcze przez przynajmniej 1h i 44 minuty trwa niedziela (w momencie jak to piszę), więc jeszcze SĄ WAKACJE. Przynajmniej Wasze, ja mam je trochę dłuższe ;p
Mam nadzieję, że Was bardzo nie zawiodłam... Choć sama nie jestem zbyt zadowolona z tego jak to wszystko wyszło. Pomysł 15/16latki był dobry, ale na krótką metę. Mam wrażenie, że potrzebnie przedłużałam to tak długo.
Jest to historia, z której jestem najmniej zadowolona, a o dziwi Wam się podoba najbardziej.
W najbliższym czasie będę kontynuować korektę, więc polecam za jakiś czas zajrzeć i przeczytać ponownie :) kilka rzeczy jest zmieniane podczas korekty...
~*~
I wyszłam... Z bólem serca robię to wszystko.
Ale wiem, że muszę zacząć od zera. Chcę żyć pełnią życia, chcę żyć tym życiem, w którym nie ma jego, nie ma Alexa.
- Uważaj tam na siebie i dzwoń codziennie - mówiła co chwilę mama, a ja już myślałam tylko o tym, żeby wraz z Luke'iem wsiąść do samolotu i zacząć żyć, no i oczywiście studia.
Pożegnałam wszystkich, tylko nie jego, nie tak jak powinnam. Kochałam go, ale to już nie istotne.
2 lata później...
- Siema siostra. - Powiedział z uśmiechem Josh.
- Siema, a co Ty tu robisz ?
- No ładnie mnie witasz. Ale jak musisz wiedzieć to przyjechaliśmy Cię odwiedzić.
- My ?
- My ! - nagle wyskoczyła Meg, mama, tata i on... Alex.
- Super, maga się cieszę. Luke też się ucieszy jak wróci. Długo będziecie ?
- Przyjechaliśmy na weekend.
Weszli do domu i spędziliśmy miło te dwa dni. Aż w końcu Alex przyszedł do mnie, gdy byłam sama.
-Hej Sel.
- Cześć.
- Wiem, że to może nie na miejscu, ale może mógłbym zostać jeszcze ze dwa dni ? Jestem w trakcie pewnych rozmów biznesowych, a nie bardzo znam miasto.
- Jak dla mnie to chyba nie byłby problem, ale zapytaj jeszcze Luke'a, on też tu mieszka.
Pożegnałam bliskich, po 2 dniach Alexa, a Luke...
Mój Luke nagle zabrał mnie na randkę, na romantyczną kolacje. Po kolacji byliśmy przy oświetlonym stawie, nagle odwrócił się, ukląkł na ziemi..
- Selena, kocham Cię najbardziej jak tylko potrafię. Proszę wyjdź za mnie. Uczynisz mi ten zaszczyt ?
- Pewnie, że tak.
- Tak bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też..
~*~
I jak ? Może być ? Myślę, że krótko i na temat.
Czekam na opinie !!!
Zapraszam Was serdecznie do pozostałych moich historii na Wattpad ;D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top