** 4 **

Josh

Chciałem to załatwić jak zwykle, czyli pizza i po sprawie, ale nie tym razem...
- To co siostra już ok?
- Pff, chciałbyś. Nie ma tak łatwo.

***
Alex

Byliśmy na tym obiedzie jak zawsze droczyłem się z Seleną. Jakoś to lubię. Po za tym zawsze tak było, oni się godzą, a ja ją denerwuję.
- Alex, ja lecę mama chciała, żebym był wcześniej. Przyprowadź potem mi siostrę do domu - uśmiechnął się i zniknął. No to zostaliśmy sami...
- Co tam młoda?
- Stary się odezwał..
- No weź, to o czym gadamy?
- No co myślisz o tym łączeniu zajęć?
- Sądzę, że może być ciekawie.

***
- Sądzę, że może być ciekawie.
No tak, co ja myślałam, że powie mi - To wspaniały pomysł, spędzimy razem tyle czasu? - ta naiwność.
- Halo!? Ziemia do Seleny! - Machał mi przed twarzą ręką.
- No co?
- Pytałem, o twoje zdanie.
- Nie widzę w tym sensu, ale pomęczę się z baraciakiem.
- A ze mną to nie?
- Nie. Z tobą jest... - Przerwałam - A nie ważne.
- O nie ! Nie ma tak. Mów mi w tej chwili. Proszę - zrobił jedną z tych uroczych minek.
- Ahhh no dobra.
- No to mów...
- Z tobą jest zabawnie, a Josh nadal uważa mnie za dziecko, a przecież jest tylko rok różnicy. To nie jest tak wiele. Wciąż mu przeszkadza, że kumpluje się z jego najlepszym przyjacielem.
- Z kim? - Udawał zdziwionego.
- Z tobą Alex. Serio nie mów, że nie zauważyłeś.
- No ja...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top