** 3 **
Josh
Co za dzień, czuję się, jakby coś ważnego mnie ominęło.
Alex ciągle zmyślony, Selena smutna.
Chyba należą jej się przeprosiny, nie powinienem rano krzyczeć.
- Alex. Stary druhu, co powiesz na taki plan - trening, a potem obiad, najlepiej pizza ze mną i Seleną?
- No spoko, mam wolne popołudnie.
- Poprawka. Miałeś.- Zaśmiali się i weszli do sali od Fizyki.
***
Alex
Stało się serio coś mega dziwnego. Połączyli nam zajęcia z klasą Seleny i niby ma być tak do końca miesiąca. A do końca roku szkolnego zostały jeszcze trzy miesiące.
- Cześć Selenko, słoneczko Ty moje. - Mówił słodko Josh.
- Czego chcesz Josh !? Nie mam humoru na Twoje głupie, słodkie teksty. Jestem Twoją siostrą, a nie jedną z tych – popatrzyła po dziewczynach wokół - co się do Ciebie ślinią, nie zapominaj.
- Siostruniu, pamiętam, możesz być spokojna. Siostruniu, może w ramach przeprosin, za to że rano krzyczałem pójdziesz ze mną i Alexem na trening, a potem obiad? Ja stawiam.
- No skoro Ty stawiasz to chętnie.
Obiad z nią i moim przyjacielem, a przy okazji jej bratem. Super.
To będzie ciekawe popołudnie.
***
Selena
Wróciłam szybciej do domu, przebrałam się i przyszły te dwa gamonie.
- Selena idziemy!
- Dobra już idę.
Zeszłam i byli tam, czekali obaj. Uśmiechnęłam się lekko i wyszliśmy.
- Sel jak tam Ci minął dzień?
- Znośnie, ale ten miesiąc to będzie makabra.
- Co, czemu?
- Całe dnie z Wami. Tylko tego mi trzeba. - Powiedziałam z mocno wyczuwalnym sarkazmem.
- Ej nie jestem taki zły, musisz mnie poznać, a sama się przekonasz. - Powiedział Alex.
- Ta, lepiej leć na boisko grać, powodzenia - uśmiechnęłam się tylko, a on odpowiedział mi tym samym i zniknął w tłumie chłopaków na boisku. Piłka poleciała w górę i zaczęli grę pełną emocji i zaangażowania.
Byli niesamowici.
On był niesamowity.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top