Rozdział 9

Tam był/była... MARTYNA?!
Zatkało mnie. Pamiętam jak w podstawówce odebrała mi opaskę kapitan, chłopaka i przyjaciół. Ale w tej szkole do tego nie dopuszczę.
Nie nawidze jej. Od zawsze jej nie lubiłam.

Opis:
Martyna

Ma czarne włosy i brązowe oczy. Jest podobny egzemplarzem do Olki, też lubi się puszczać. Jest średniego wzrostu,lubi mode, kosmetyki i takie tam. Jest zawsze na czasie z modą i nowymi ciuchami. Jej ojciec jest mega bogaty. Dlatego od zawsze ma luksus.

Poczułam jak ktoś mnie szturcha, odwróciłam się w prawą stronę i zobaczyłam Laurę która coś do mnie mówiła.

-Alka!! Alka?! Słyszysz mnie??!!-krzekneła zdenerwowana.
-Yyyy?? Co...co się dzieje??-spytałam nie ogarnięta.
-Alka co się dzieje??-spytała.
-Widzisz tą zdzire przy szafkach??-spytałam już trochę zdenerwowana.
-Ta z czarnymi włosami??-spytała patrząc
-Tak-powiedziałam.
-No...i co stego?? To jakaś nowa idzie do nas do klasy.-powiedziała dalej nie wiedząc o co chodzi.

-Co?!?!? Ona do naszej klasy!!!-powiedziałam wkurzona.
-Tak. Aaa to źle??-Spytała.
-To jest okropne. Przecież ci o niej opowiadałam.-powiedziałam już trochę na luzie.
-Aaaa Martyna tak??-spytała.
-Tak.-powiedziałam.

Patrzyłam ciągle w jej stronę i zobaczyłam jak Nataniel z Austine idą w naszą stronę na przeciwko.
Widziałam jak Martyna uwodzicielsko patrzy na Nataniela ale on patrzył tylko na mnie. Widać było,że nie jest zainteresowany.

Potrzedł do mnie przytulił i namiętnie pocałował. Czułam na sobie wściekłe spojrzenie Martyny. Ucieszyłam się z tego powodu.

Po lekcjach jak zwykle mam trening, jest piękna pogoda więc mam na podwórku. Trening też mają Nataniel i Austin.
Po 20min rozgrzewki graliśmy. Oczywiście Martyna już zadomowiła się w treningu. No ale na szczęście byłyśmy w osobnych drużynach.
Wygrywaliśmy było 14:10 dla nas.
Aż w końcu Martyna zrobiła ścianę i było za linią. No i się zaczęło.

-Jest! Dla nas punkt!!-Krzyknęła szczęśliwa.
-Nie prawda było za linią!!-powiedziałam wściekła.
Wszyscy przypatrywali się naszej kłótni nawet chłopacy z treningu piłki nożnej w tym Nataniel i Austin.

-Co?! Uważasz,że kłamie?!-spytała wkurzona Martyna.
-Tak właśnie tak uważam. A co coś nie pasuje?!-krzyknęłam.
-Tak twoja tu obecność na tym pieprzonym boisku!!-krzyknęła.
-O?! Jak coś nie pasuje to wypad!-krzyknęłam wkurzona.
-A to dlaczego niby ja?!-spytała.
-Bo ja jestem tu kapitanem.-powiedziałam pewna siebie.

Martyna chciała coś powiedzieć ale przybiegł Nataniel i nas rozdzielił.

-Ej ej. Dziewczyny spokojnie. Bez spiny. Martyna rzeczywiście piłka poszła za linie i był punkt dla Alki.-powiedział spokojnie do Martyny.

Ona tylko wzruszyła ramionami puściła mu oczko i poszła za dziewczynami do szatni (bo było już po treningu)

Nataniel mnie mocno przytulił. Odwzajemiłam uścisk.

-Znasz ją?-spytał odchylając mnie trochę.
-Kogo? Martyne? Weź nic o niej nie mów.-powiedziałam z rezygnacją.
-No ale widać, że taka sama jak Olka.-powiedział z uśmiechem.
-No co ty nie powiesz.-odwzajemniłam uśmiech.

Jak razem szliśmy do swoich szatni opowiedziałam mu o Martynie i co się stało w podstawówce.
Byliśmy już przed moją szatnią.

-Nie przejmuj się ja cię nie opuszczę. Nigdy.-powiedział i delikatnie mnie pocałował.
-Wiem. W podstawówce mój chłopak też tak mówi. A i tak dał się jej.-powiedziałam smutna.
-Ale ja taki nie jestem, Obiecuje.-pocałował mnie w czoło.
-To co oglądamy w domu jakiś horror?-spytałam.

-Pewnie, ale idę jeszcze z chłopakami się poszlajać. Jak coś przyjdę o 21:00.-powiedział.
-Okej.-przytuliłam go i weszłam do szatni.

Po 1h byłam już w domu Austina nie było bo poszedł z Natanielem. Poszłam na górę do pokoju. Przez 3h uczyłam się i po odrabiałam lekcje. Była już 22:00 a Nataniela nie było. Postanowiłam obejrzeć sama jakiś horror, po 5min postanowiłam obejrzeć "Obecności".

Po filmie ani nie było Nataniela ani Austina postanowiłam pójść już spać.

--------------_________________
Sorry,że tak późno ale nie miałam czasu.

Dlaczego nie było Nataniela??
Czy Martyna maczała w tym palce??
Dowiecie się w rozdziale 10.

7głosów+3kom=nowy rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top