Rozdział 73
Nataniel
...
Właśnie jechałem wkurwiony do domu. Jak ona mogła. Wiem zrobiłem co zrobiłem, ale kurwa! Kocham ją i wiem, że ona mnie też. Więc dlaczego jest w związku z Collins'em!? Bawi się mną? Próbuje mnie czegoś nauczyć? Hmmm..nie na pewno nie. Pokażą jej ze mi zależy ale jak? W sumie mam teraz na to wyjebane jestem za bardzo wkurwiony. Jak tylko zaparkowałem auto, trzasnąłem drzwiami i ruszyłem w stronę domu. W domu spotkałem Austina który dopytywał mnie co mi dolega. Ja po prostu powiedziałem, że nie mam jak gadać i pobiegłem na górę. Juz miałem wejść do pokoju, ale to było zbyt piękne.
-Nat stój.-powiedziała za mną spokojnie dziewczyna.
Ja wkurwiony przewróciłem oczami i odwróciłem się w jej stronę.
-Nie mam ochoty gadać Laura, serio.-odpowiedziałem najspokojniej jak tylko mogłem, zaciskając przy tym zęby.
-Dlatego zaczęłam tą rozmowę.-zaczęła do mnie podchodzić-Pogadamy?
Ja uderzyłem pięścią w ścianę, która miałem za sobą.
-Laura powiem to ostatni raz. Nie mam ochoty gadać. Daj mi spokój.
Ona przestał do mnie podchodzić przestraszona.
-Dobrze, ale jak coś moje drzwi są zawsze otwarte.-powiedziała zrezygnowana i zaczęła iść w stronę swojego pokoju.
-Laura!-krzyknąłem.
Widać było, że z niechęcią się do mnie odwróciła.
-Przeraszam.
Ona tylko machnęła ręką i się uśmiechnęła. Przez to pokazała, że się nie gniewa.
Alicja
W końcu po tych długich godzinach doczekałam się tego wyczekiwanego dźwięku dzwonka, który ogłaszał koniec lekcji. Ja się szybko spakowałam i wybiegłam z klasy z uśmiechem na twarzy. Pożegnałam się ze wszystkimi znajomymi i zaczęłam iść w stronę bramy szkoły. Jak już miałam postawić pierwszy krok po za terenem tego pierdolnika ktoś mnie zatrzymał łapiąc mnie za ramie.
Ja się powoli odwróciłam i zobaczyłam tam mojego chłopaka(udawanego).haha
-Hej misiek.-powiedział uśmiechnięty obejmując mnie w biodrach.
-No hejka.-położyłam mu ręce na szyji-Jakieś plany?
On się łobuzersko uśmiechnął i puścił mi oczko.
-No mów.-uderzyłam go lekko w ramie-Co dzisiaj wykombinowałeś kochany?
-Moja koleżanka robi dzisiaj imprezę no i pomyślałem, że moglibyśmy się razem wybrać.-powiedział z nadzieja.
Ja go złapałam za rękę i zplotłam nasze palce. Zaczęłam iść w stronę parku żeby trochę się przejść.
-Bardzo chętnie pójdę. Trochę rozrywki mi nie zaszkodzi.-jak tylko mu odpowiedziałam pocałowałam go w policzek.
To było dziwne, ale zauważyłam u chłopaka lekki rumieniec na policzkach. Słodko mu w rumieńcach, jejku!
Po jakimś czasie Chris w końcu się odezwał.
-To może pójdziemy na jakieś lody?-spytał szybko.
-Jasne.
Amber
Właśnie wracałam z zakupów. Miałam przy sobie 6 toreb! Dzwoniłam do Nash'a chyba z jakieś 15 razy a ten debil nie odbiera! Ten sklep z którego wracam jest godzinę drogi od domu. A pytałam przed wyjściem Nash'a.....
-Skarbie przyjedziesz po mnie pod sklep bo moje auto się zepsuło i muszę iść na piechotę!-krzyknęłam z korytarza.
-Tak kochanie, będę!-odkrzyknął.
A ja wyszłam z domu.....
„Tak kochanie, będę!"-pomyślałam z sarkazmem i poirytowaniem.
Ja go kurwa zabije, tylko ja go w domu złapie to mu nogi z dupy powyrywam. Potem zszyje a potem znowu powyrywam! Zamiast do domu wrócić w godzinę wróciłam dopiero po dwóch godzinach. Jak tylko weszłam do domu zdjęłam buty, rzuciłam torby i poszłam do salonu. Tam siedział Austin, Max i Nash, którzy oglądali mecz.
Nash się na mnie popatrz i się uśmiechnął.
-Hej kochanie, gdzie ty byłaś tyle czasu?-spytał.
Jak tylko usłyszałam te pytanie bez zastanowienia rzuciłam się na chłopaka.
Wywaliłam go z kanapy i przycisnęła do podłogi.
-Ty debilu patentowany! Zabić cię mam!? Obiecałeś!-zaczęłam się na niego wydzierać.
Austin i Max próbowali mnie od niego odciągnąć, ale to bardziej pogorszyło sprawę.
-Kotek uspokój się!-krzyknął-O co ci chodzi?-spytał już spokojnie.
Że co kurwa? Zabije gnoja!
Jak tylko Austin usłyszał te pytanie wiedział, że już wywołał u mnie furię. Za nim zdążyłam zareagować na jego pytanie, odciągnął mnie najszybciej jak tylko mógł.
-Nash! Jak to kurwa nie wiesz o co chodzi!?Przez dwie godziny zapierdalałam ze sklepu z torbami bo łaskawy książę nie odbierał ode mnie telefonu!
On wstał szybko z podłogi i podszedł do mnie patrząc mi się w oczy.
-Amber kochanie ty moje. Przepraszam, wyleciało mi z głowy. Oglądałem mecz z Ausitnem i Max'em. Przed rozpoczęciem pamiętałem i miałem iść po telefon do pokoju, ale Max...
-O nie! Nie zwalaj na mnie!-krzyknął Max-Nie wciągaj mnie w to bo oberwiesz.
Zaśmieliśmy się. Austin mnie póścił a ja sie przytuliłam do tego debila.
-Wybaczam.-on się uśmiechał i mnie pocałował.
-Jednak za karę rozpakowujesz zakupy.-zagroziłam mu palcem.
-Żartujesz? Przecież już zaczęła się druga połowa meczu.-powiedział zawiedziony.
Ja z uśmiechem usiadłam obok chłopaków na kanapie biorąc ze stolika piwo.
-To się streszczaj bo końcówka meczu cię ominie.
On jak tylko to usłyszał pobiegł po torby i zaczął rozpakowywać rzeczy w kochni.
Ja w tym samym czasie przybiłam z Austinem i Max'em piątki.
-Ty to jednak jesteś wredna.-zaśmiał się Max.
-Taka już jestem.
Laura
Siedziałam w pokoju praktycznie codziennie. Emma jest pod ciągła opieka. Jest taka drobna i śliczna. Dalej nie mogę uwierzyć, że ją mam! Jak już ja w końcu uśpiłam i położyłam do łóżeczka, usłyszałam głośne krzyki dobiegające z dołu. Z tego co slyszlam to Amber wydzierała się na Nash'a. Już miałam zamiar iść tam i powiedzieć, żeby byli ciszej jednak...ehh było już za późno. Ja zmeczona podeszłam do mojej małej kruszynki i zacząłam znowu ją usypiać do snu. Po jakieś godzinie znowu ja położyłam i wyszłam pocichu z pokoju żeby chociaż na chwile odetchnąć.
Zeszłam na dół i zobaczyłam w salonie Max'a, Austina, Amber i Nash'a. A gdzie jest Nat? Nie przyszedł oglądać meczy? Dziwne. Zawsze jak grali mecz to on był pierwszy na kanapie. Ja cicho do nich podeszłam i przytuliłam się od tyłu do Austina.
-Laura? W końcu wyszłaś z pokoju.-powiedział zdziwiony chłopak.-To co moja jest nocna zmiana?-spytał rozbawiony.
-Tak wyszło kochany.-pocałowałam go delikatnie i zaczęłam zasypiać.
-Może ty się lepiej połóż.-powiedział zmartwiony, widząc mój stan.
-Nie przesadzaj. Jest dopiero 17, lepiej pójdę coś zjeść.
Odeszłam od niego i zaczęłam kierować się do kuchni. Jednak w pewnym momecie ktoś wziął mnie w stylu panny młodej.
-Nie ma opcji.-podszedł do kanapy i mnie na niej posadził-Idę ci zrobić najlepsza kolacje i nawet nie chce słyszeć odmowy. Okej?
Ja westchnęłam i się do niego uśmiechnęłam.
-Dobrze skarbie.-pocałowałem go ostatni raz i po tym poszedł szykować mi coś do jedzenia.
Co ja bym bez niego zrobiła?
Ktoś mnie w pewnym momecie szturchnął, to była moja kochana Amber.
-Zazdroszczę takiego chłopaka. Mój to nawet nie przyjechał po mnie pod sklep.-zaśmiała się.
-Ejjj-usłyszałam nie zadowolony jęk Nash'a-Każdemu się zdaża. Będziesz teraz do końca życia mi to wypominać?-spytał „niby" obrażony.
-Przez jakiś czas będę na pewno.
Zaśmieliśmy się wszyscy razem.
-Amber?-ona się na mnie popatrzyła-Wiesz gdzie jest Nat?
-Nat? Nie wiem, podobno od jakiegoś czasu siedzi w pokoju i nie wychodzi. A coś się stało?-spytała zaniepokojona.
-Można tak powiedzieć. Chodzi o Alicję, nie chce do niego wrócić i chłopak nie wie co ma robić żeby odnowa ja odzyskać.
-Rozumiem, ale jednak jestem za Alka. Lubię Natana, ale to co zrobił było ostrym przegięciem.
-Przecież wiem.-potwierdziłam jej słowa-Jednak mi go szkoda. Próbowałam z nim pogadać, ale był strasznie zdenerwowany.
-Dobra, już wiem do czego zmierzasz.-ona wstała z kanapy-Zobacze co da się zrobić.
Powiedziała do mnie cicho i poszła na górę. Za nim się obejrzałam Austin stał przede mną z gotowym jedzeniem.
-Kocham cię.-powiedziałam całując go w policzek.
-Ja ciebie też śliczna.
Amber
Jak już byłam przed drzwiami pokoju nie wiedziałam czy na pewno tam wchodzić. Co ja mam mu powiedzieć? Że będzie dobrze? Staraj się o nią to będziecie znowu razem? Kurwa, jak ona chyba już do niego nie wróci. Ja pierdole jak ja mam to zrobić? Dobra, lecimy na żywioł.
Zapukałam dwa razy i weszłam powoli do pomieszczenia. Chłopak leżał na łóżku słuchając głośno muzyki z zamkniętymi oczami. Ja powoli podeszłam do głośnika i ściszyłam muzykę żeby z nim pogadać. On jak tylko to usłyszałam otworzy oczy i usiadł na łóżku.
-Amber? Co ty tu robisz?-spytał spokojnie, przeczesując włosy.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko usiadłam obok niego na łóżku.
-Odpowiesz mi?-spytał ponownie.
-Przyszłam pogadać.-odpowiedziałam cicho.
Widziałam jak zaciska pieść na pościeli i zanim się obejrzałam wstał z łóżka. Stanął przede mną.
-O czym ty kurwa chcesz rozmawiać?
-O tym co się z tobą dzieje.
-A nie widać?-pokazał na siebie-Jestem nikim. Zniszczyłem jej życie! Ona już do mnie nie wróci, a ja nie dam rady się z tym pogodzić.-upadł na kolana załamany.
- Nat..-wstałam z łóżka i zaczęłam podchodzić.
Brunet wystawił rękę pokazując mi żebym nie podchodziła. Ja się zatrzymałam i usiadłam ponownie na łóżko.
-Przecież ona cię na pewno dalej kocha i...-próbowałam jakoś złagodzić sprawę, ale tylko jeszcze bardziej ja pogorszyłam.
-Jakie kurwa kocha!-krzyknął wkurwiony wstając z podłogi.-To wytłumacz mi dlaczego jest z Collins'em?
Po tym pytanie doznałam szoku. Alka jest z Chris'em? Jak to się stało?
-Co? Ja nic o tym nie wiem.-spuściłam głowę.
-Haha wystarczy, że ja kurwa mać o tym wiem.
-Nataniel? Popatrz się na mnie.
Jak tylko się odwrócił zobaczyłam chłopaka, który jest w rozsypce i nie wie co ma robić. Żal mi go, ale muszę mu powiedzieć te zdanie.
-Słuchaj Blake....
Kiedy następny rozdział!?🤔
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top