Rozdział 63
-Japierdole usiądź jak ze mną rozmawiasz to po pierwsze.-posłuchał mnie niemal odrazu-a po drugie o co chodzi? Czemu z nią zerwałeś? Przecież kochacie się. Proszę cię, ja widzę po tobie, że ją dalej kochasz, ale no nie wiem wyglądasz jakbyś chciał ją przed czymś chronić.-stwierdziłam.
-Taaa. Zależy ci żebym ci powiedział no dobra kurwa. Zerwałem z nią tylko dlatego bo......
Alicja
Nie ma to jak pierwszy dzień pieprzonej szkoły. Jeszcze do tego jakaś laska i chłopak dołączają do naszej klasy. Zajebiście(czuć ten sarkazm? No ja myślę) Nałożyłam na siebie biały crop-top, czarne spodnie z wysokim stanem i białe Conversy. Lekko się pomalowałam i zostawiłam włosy rozpuszczone. Jeszcze wzięłam swój czarny plecak z Adidas razem z telefonem i poszłam na dół.
Ehh, nie ma to jak pierwszy dzień szkoły, cudowna pogoda i nie pójść na pierwszą lekcję do tego jeszcze spóźnić się na drugą. To jest życie. Zjadłam na spokojnie śniadanie i wyszłam z domu. Sara i Max już dawno w szkole a Laura odpoczywa. Jeszcze przed wyjściem zerknęłam czy wszystko jest w porządku. Po jakiś 20 minutach byłam już przed budynkiem, nawet się nie spieszyłam.
Akurat przyszłam na początku przerwy, wszystkie oczy jak zwykle na mnie.
Długo musiałam pracować na tą popularność więc teraz cieszę się chwilą. Przywitałam się z wszystkimi z mojej klasy i dziewczynami z drużyny. Trener jak zawsze rozpromieniony jak tylko mnie zobaczył. Teraz z tego co wiem z planu mam..no nie! Mój ukochany przedmiot na którym gnębie swoją znienawidzoną nauczycielkę od historii. Nie ma to jak dobrze rozpocząć dzień. Ta baba mnie nienawidzi, mówi, że jestem diabłem wcielonym.
Chciała mnie wogule nie przepuścić, ale jak jej uświadomiłam, że będzie ze mną jeszcze dłużej się męczyć to na pstryk mnie przepuściła. Usiadłam oczywiście na mojej ławce ostatnie od ściany. Jak już wszyscy byli na swoich miejscach pani popatrzyła na mnie ze złością żuciła dziennik na biurko z hukiem.
-Dzień dobry klaso.-powiedziała ledwo.
-Dzień dobry.-wszyscy powiedzieliśmy razem i usiedliśmy.
Ja jak zwykle oparłam się o ścianę i założyłam nogi na stół. Zapowiada się cudowna lekcja. Pani oczywiście nas przywitała w nowym roku, bla, bla ,bla. Nuddy. Już chciałam coś odjebać jednak powstrzymało mnie to jak franca zaczęła mówić o nowych uczniach.
-Będziecie mieli dwóch nowych uczniów w klasie.-zwróciła się do drzwi-wchodzicie i opowiedzcie coś o sobie.
Wtedy zobaczyłam śliczną blondynkę (widać, że blachara i chodząca dziwka) i przystojnego blondyna z niebieskimi, cudownymi oczami. Aż westchnęłam.(typowy bed boy, lubię takich)
Stanęli na środku, dziewczyna zaczęła mówić.
-Hejka, jestem Sylwia. Mam 17 lat i jestem z Nowego Yorku. Lubię fotografie i modeling..
Jak ona ciągle gadała tym krzywym ryjem, chłopacy nie odrywali od niej wzroku. Mogę w tym czasie ją trochę opisać. Jak mówiłam na początku jest blondynką, ma błękitne oczy, wytapetowanął mordę, ale cerę ma nie złą. Była ubrana w czarną miniówkę, do tego obcasy, czerwona bluzka z dekoltem, można było zauważyć, że jest bez stanika i do kompletu tipsy oraz szara torebka.
Ten chłopka obok był blondynem o jasnych oczach. Widać, że jest wysoki i dobrze zbudowany. Był ubrany w jasną bluzę białą koszulkę, czarne spodnie i Nike. Miał jeszcze kolczyk w wardzę.
Ta dziewczyna gadała już od 15 minut już nawet nauczycielka zasypiała, a chłopcy chyba już przestali mrugać.
Jak popatrzyłam na tego chłopaka obok tej dziewczyny, zobaczyłam jak mi się z ciekawością przygląda. Patrzyliśmy się prosto w oczy, ale nie stety tą piękną chwilę przerwała pani.
-Dobra Sylwia dziękujemy. Proszę chłopcze, teraz ty.
Ten przeczesał ręką swoje cudowne włosy i zaczął mówić.
-Jestem Chris Collins..
Jak tylko usłyszałam jego nazwisko odrazu mi się wszystko przypomniało.
Collins to był mój wróg w dzieciństwie. Nienawidziłam go. Strasznie się zmienił i pewnie mnie nie kojarzy. Nigdy się nie lubiliśmy, od samego początku jak nasze mamy się zaprzyjaźniły my się biliśmy i niszczyliśmy swoje ulubione rzeczy. Potem na szczęście się wyprowadziliśmy i nie musiałam oglądać jego mordy. W pewnym momęcie usłyszałam jak ktoś do mnie mówi.
-Ej, ej-popatrzyłam w jego stronę-Mogę usiąść obok ciebie?
Położyłam nogi na krześle i się głupio uśmiechnęłam.
-Sorry, nie ma miejsca.-nie ma to jak stare czasy.
On zmrużył oczy i lekko otworzył usta.
-Morgan? Alicja Morgan?! No nie wierzę. Widać, że się wogule nie zmieniłaś żmijo.-zabrał moje nogi i usiadł obok mnie na krześle.-Ale powiem ci, że nie zła laska z ciebie się zrobiła.
-No przyznam, że z ciebie też coś tam wyszło. Idiota.-wystawiłam język.
-Nigdy mi się nie znudzi ciebie wkurzanie.-przybliżył twarz do mojej.
-Co poradzisz mam w sobie coś co cię przyciąga do mnie.-też się do niego przybliżyłam.
Między nami były tylko kilka centymetrów odstępu. Nie wiem czemu, ale chciałam mu przywalić ale też go pocałować. Może ta sytuacja z Natem mnie do tego zmusza. Tą chwilę przerwała nam moja kochana nauczycielka.
-Ej Collins i Morgan, proszę nie rozmawiać.-ja się uśmiechnęłam-Morgan do odpowiedzi. Już!
Ja wstałam i powoli kierowałam się pod tablicę. Jak okrążyłam swoją ławkę to niespodziewanie ktoś mnie klepnął w tyłek. Odwróciłam się i zobaczyłam Collins'a uśmiechniętego, jeszcze do tego bawił się zębami kolczykiem w wardzę. Rozpłynęłam się.
Jednak nie dałam sobie o tym poznać i wystawiłam mu środkowego palca.
Nie minęło nawet 5 minut a pani Kowalska już była wkurwiona moim zachowaniem. No i przez ten czas wstawiła mi już uwagę, minusowe, jedynkę z tego przedmiotu i wycieczkę do dyrektora. Jeszcze chciałam bardziej jej dogryść, ale zabrzmiał dzwonek. Wszyscy z dobrymi humorami wyszli z sali i rozbawieni tą całą akcją. Ja szybko podeszłam do swojej ławki i się spakowałam.
Jak już pakowałam swój ostatni zeszyt wypadła z niej mała karteczka. Rozejrzałam się po sali i zerknęłam co było na niej napisane.
"Jak zawsze pozytywna wariatka. Nic się nie zmieniłaś, księżniczko ;)"
Nie wiem czemu, ale lekko się zarumieniłam. On jest taki mega słodki, ale przecież to mój wróg no i po za tym chcę dalej odzyskać Natana. Jednak z drugiej strony nie winny flirt nikomu jeszcze nie zaszkodził. Nie mam już chłopaka więc mogę robić to co mi się żywnie podoba. Schowałam kartkę do plecaka i wyszłam z tej sali tortur. Jeszcze tylko przeżyć resztę lekcji.
Amber
-Taaa. Zależy ci żebym ci powiedział no dobra kurwa. Zerwałem z nią tylko dlatego bo......
chcę ją chronić. Napisał do mnie stary kumpel z którym kiedyś się przyjaźniłem, że mnie zabije, ale najpierw wykończy moją ukochaną osobę tak samo jak ja mu.
-Jak to?-spytałam.
-To długa historia. Ten mój kumpel nazywał się Alex on miał brata o rok starszego Sebastiana. We trójkę się dogadywaliśmy. Pewnego dnia po pijaku Sebastian zaproponował jazdę samochodem a mieliśmy po 13 lat. Alex był tak pijany, że spał a dla mnie to było wyzwanie. Wiec się zgodziłem. Wzięliśmy jakiś samochód mojego ojca, ja prowadziłem. Byłem nawet trzeźwy więc kontaktowałem, gorzej było z Sebą. Jak prowadziłem on wypił jeszcze jedną wódkę do końca i się na mnie żucił. Krzyczałem, żeby przestał, ale on mnie nie słuchał. Nacisnął na pedał gazu i momentalnie przyspieszyliśmy. Kłóciliśmy się o kierownicę i w pewnym momęcie uderzyliśmy w drzewo. Ja byłem trochę poobijany, ale Sebastian tego nie przeżył. Tłumaczyłem dla Alex'a, że to nie była moja wina, ale nie mógł się pogodzić z śmiercią brata i zakończyliśmy przyjaźni. Nie wiem jak on mnie znalazł, ale musiałem zerwać z Alicją bo mi kazał. Ją zostawi a ja sobie poradzę.
Ja zakryłam twarz rękami i wstałam z łóżka.
-Amber wszystko jest...
Nie skończył bo mu dałam z liścia.
-Kurwa ty człowieku wogule myślisz chociaż trochę?!-krzyknęłam.
-O co ci chodzi kobieto?-spytał zdziwiony.
-Zaraz ci znowu strzelę. Jak ten Alex cię znalazł to znaczy, że wie gdzie mieszkasz..
-Do czego dążysz?
-Do tego idioto, że Alex może w każdej chwili wtargnąć do naszego domu w Los Angeles i nie dość, że skrzywdzi Alke to może coś zrobić Laurze która jest w ciąży. Nie wspominając też o Max'sie i Sarze. Ty czasami wogule myślisz?! Trzeba tam wracać i zadzwonić na policję.
On wstał gwałtownie z łóżka z kamiennym wyrazem twarzy.
-Nawet się nie warz. To nic nie da. Jak Alex trafi do więzienia to jego ludzie tym bardziej nie dadzą nam spokoju.
-Ale trzeba ich ostrzec. Idę powiedzieć reszcie.
Nataniel
Jak tylko Amber wybiegła zrozumiałem co ja zrobiłem. Cholera. Jak nad tym rozmyślałem zadzwonił do mnie telefon. Szybko odebrałem. Jakiś nieznany numer.
-Hallo.
-No hej Nat. Widać, że mnie posłuchałeś. Grzeczny chłopczyk, ale no wiesz tak się właśnie przyglądam tej twojej lasce to muszę ci przyznać, że całkiem nie zła dupa z niej. Jeszcze lepiej wygląda bez ubrań, muszę ją częściej podglądać. Przelecieć też mam zamiar, jej jęki będziesz słyszeć nawet w Nowym Jorku.
-Ty chuju miałeś się od niej odwalić! Zostaw ją to sprawa między tobą a mną.
-No widzisz nie trzeba było ze mną zadzierać. Może ją wezmę jako prywatna niewolnica, będą ją rżną codziennie a ty nie będziesz mógł nic z tym zrobić.-zaśmiał się-a i jeszcze coś nawet nie próbujcie wracać wszystkie loty są odwołane do końca miesiąca do Los Angeles bo coś się zepsuło, ups.
I się rozłączył.
-Kurwa!-żuciłem telefonem o ścianę.
Do zobaczenia 😘😉
Sorry, za godzinkę spóźnienia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top