Rozdział 85



Nataniel
Powoli się przebudzałem, chciałem wstać z łóżka ale pożałowałem tej decyzji bo rozbolała mnie głowa. Szybko się zorientowałem, że nie jestem w akademiku i obok mnie nie leży Layla.

-Alicja!-krzyknąłem.
Ona się przebudziła i popatrzyła na mnie.
-To moje imię..-walnęła mnie poduszka- i nie drzyj tej mordy od rana.
Ja nie zważając na ból głowy wstałem z łóżka.
-Nawet mi nie mów co się stało.-powiedziałem przerażony.
-Weź się uspokój kurwa, tylko o ruchaniu myślisz pierdolony zboczeńcu.-powiedziała i wstała z łóżka.

Była w samej bieliźnie, o kurwa. Dalej ma te zajebiste ciało. Jednak popatrzyłem na jej plecy. Miała bliznę po nożu, jak Alex ja porwał zrobił jej to jak próbowała uciec.

-Czego się patrzysz?-powiedziała nakładając bluzkę przy tym zasłaniając bliznę.
-Tak jakoś.-powiedziałem odwracając wzrok-Czyli się nie przespaliśmy, tak?

Ona powolnym krokiem do mnie podeszła i położyła swoją rękę na mojej klatce piersiowej. Wzdrygnąłem się jak tylko mnie dotknęła.

-Może tak może nie.-jak to mówiła jeździła ręka po moim ciele-A co byś chciał usłyszeć?-zbliżyła się i przyłożyła swoje usta do mojego ucha-Bzykaliśmy się cała noc.

Westchnęła żebym poczuł jej oddech na skórze, dostałem gęsiej skórki. Odsunęła się ode mnie, nałożyła spódniczkę, zabrała szpilki, torebkę i wyszła z pokoju. Ja pierdole, co się wczoraj działo ze niczego nie pamietam? Po Morgan można się wszystkiego spodziewać nie wiem czy jej wierzyć czy nie. A Layla? Jak się dowie to mnie zostawi..o nie! Alicja! Szybko się ubrałem i wybiegłem za dziewczyna.

Alicja
Ja w dobrym humorze wyszłam z domu i zaczęłam iść do hotelu bo za dwie godziny mamy samolot powrotny do Los Angeles i nie chce się spóźnić. Nie przeruchałam się z Blake ale chciałam go zostawić w takim stanie w jakim jest teraz. Z zakłopotaniem i nie chcianymi myślami. Nagle telefon wydał swój charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości.

Laura
Ja jestem w akademiku z Austinem. Chodź do nas. Austin dzisiaj zabrał nasze rzeczy z hotelu bo od niego mamy bliżej na lotnisko. Jak to odczytasz odpisz bo za 2 godziny mamy samolot.
Buziaki

Ja się uśmiechnęłam i odpisałam, ze za niedługo będę. Schowała swój telefon do torebki i zmieniłam kierunek do akademika.
Po około 10 minutach byłam już byłam na miejscu, kliknęłam guzik żeby przyjechała winda na moje piętro. Jak już drzwi się otworzyły, weszłam do środka i chciałam kliknąć drugie piętro kiedy ktoś niespodziewanie wbiegł przy okazji wpadając na mnie. To był zdenerwowany Nat.

-Nie możesz jej powiedzieć co się stało między nami.-powiedział nerwowo.
Ja popatrzyła na niego pytająco.
-O kim ty mówisz?-zapytałam i nie patrząc kliknęłam piętro.
-Jak to o kim? O mojej dziewczynie, nie możesz jej powiedzieć.
Nagle drzwi się otworzyły a na korytarzu stała Layla, idealnie, haha.

Chłopak stał tyłem wiec jej nie zauważył dlatego zaczęłam mówić. Chciałam go udupić i powiedzieć głośno ze się ze sobą przespaliśmy ale po co? Teraz będzie musiał się tłumaczyć z jeszcze gorszej sprawy.
-Ale o czym mam jej nie mówić?-zaśmiałam się z jego głupoty.-Ty serio uwierzyłeś, że się bzyknęliśmy? Nic między nami nie było.
Odetchnął i się odwrócił z zamiarem wyjścia.

-Layla?!-krzyknął.

Ona nic nie powiedziała tylko poszła w nieznanym mi kierunku. On popatrzył na mnie wrogo i pobiegł za blondynka. Ahhh, uwielbiam być wredna. Chciałam wyjść z windy ale zorientowałam się ze to nie jest drugie piętro. Popatrzyłam na guzik które wcisnęłam, przez swoją nie uwagę kliknęłam trzecie piętro. Ojej, jaka ze mnie niezdara. Uśmiechnęłam się jak głupia i kliknęłam właściwe piętro.

Nataniel
-Ale o czym mam jej nie mówić?-zaśmiała się-Ty serio uwierzyłeś, że się bzyknęliśmy? Nic między nami nie było.

Odetchnąłem z ulga i się odwróciłem z zamiarem wyjścia.

-Layla?!-krzyknąłem.

Ona bez słowa poszła w stronę schodów. Ja popatrzyłem na Morgan wrogim wzrokiem a ona się tylko uśmiechnęła. Ja ja kiedyś zabije. Pobiegłem za blondynka żeby jej jakoś to wyjaśnić.

-Layla poczekaj.-wziąłem ja za ramie żeby się zatrzymała.
-Czego chcesz? Jesteś ze mną a prowadzasz się ze swoją była? Co jest grane bo ja już nic nie rozumiem.

Popatrzyłem na nią pytająco bo nie ogarniałem o co jej konkretnie chodzi.

-Ty jesteś debilem czy tylko udajesz? Odkąd jesteśmy razem mówisz mi, że nie chce mieć z nią nic wspólnego a teraz widzę jak wracacie razem z imprezy.
-Ojej to nie tak, ja tylko za nią pobiegłem bo nie chciałem żeby ci powiedziała ze ze sobą spaliśmy.

Jak tylko to powiedziałem zakryłem ręką usta.

-Że co?!-krzyknęła wkurzona.
-Nie, nie, nie to nie tak. To nie jest to co myślisz-zacząłem się mieszać w tym co mówiłem-po prostu jak się obudziłem leżałem z nią w łóżku i wmówiła mi, że się bzyknęliśmy.

Ja pierdole to jeszcze gorzej brzmi.

-Czy ty siebie słyszysz? Spaliście obok siebie przez cała noc? Ze swoją byłą?!-krzyknęła oburzona i poszła w swoją stronę.

Ja ja ponownie dogoniłem.

-Skarbie poczekaj..-złapałem jej rękę ale odrazu ja wyrwała.
-Zostaw mnie!

Patrzyłem jak odchodzi, zostawia mnie i kręci zgrabnie tym tyłkiem, mmmm. Nie stop, Nat ogarnij się. Uff, zabije ja. Szybko pobiegłem schodami na piętro i podbiegłem do pokoju Austina.

-Gdzie ona jest?-zapytałem i wyparowałem do jego pokoju w poszukiwaniu dziewczyny.
-Ale kto?-zapytał mój przyjaciel zamykają drzwi.
-No Morgan do cholery.
-Co ona znowu zrobiła?
-Nie ważne powiem ci później, gdzie ona jest?!
-Pojechała z Laura na lotnisko. Okazało się ze ich lot do Los Angeles będzie wcześniej.-usiadł na łóżku.

Ja wkurwiony bez słowa wyszedłem z pokoju, trzaskając drzwiami. Kurwa mac! Miałem zamiar pojechać na lotnisko i jej wszystko wygarnąć ale to nie miało by sensu. Zmarnowany wróciłem na swoje piętro i kierowałem się do swojego pokoju. Zobaczyłem tam moja blondynkę która otwierała drzwi. Ja z uśmiechem podbiegłem do niej.

-Co ty tu robisz?-zapytałem szczęśliwy na widok dziewczyny.
-Nie rób sobie wielkich nadzieji.-powiedziała obojętnie-Przyszłam tylko po moje ubrania.

Odrazu szczęście mnie opuściło. Jak wyjęła kluczyk z zamka i otworzyła drzwi doznałem szoku. Na środku pokoju był stolik a na nim kolacja, płatki róż na podłodze, świeczki i małe pudełeczko. Ona popatrzyła na mnie zdziwiona. Wzięła pudełko i je otworzyła. Był tam złoty naszyjnik i w środku pudełka były życzenia urodzinowe.

-O mój Boże pamiętałeś o moich urodzinach?!-krzyknęła z uśmiechem i mnie przytuliła.

Ja nie pewnie odwzajemniłem jej gest. Dalej byłem w szoku skąd to się wzięło. Kto to zrobił?
-No widzisz jestem pełen niespodzianek.-zaśmiałem się.

Blondynka szczęśliwa usiadła przy stole i otwierała wino. W tym czasie zamykałem drzwi i nagle przyszła do mnie wiadomość. Wziąłem telefon z kieszeni i odblokowałem go.

Alicja
Jestem wredna ale serce jeszcze mam..😝

Jak tylko to przeczytałem uśmiechnąłem się do telefonu jak głupi.

-Siadasz do stołu kochanie? Na spokojnie opowiesz mi jak było.-uśmiechnęła się moja dziewczyna.

Ja szybko schowałem telefon i usiadłem na przeciwko blondynki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top