Rodział 93

Alicja

-Przespałaś się z nim?!-krzyknęłam wkurzona odkładając kieliszek wina żeby ja udusić.
-Nie, nie. Uspokój się.-zaśmiała się zakłopotana-Jednak muszę przyznać mało brakowało. No bo wiesz siedzieliśmy u niego, oglądaliśmy film no i wiesz jak to jest.-położyła się na łóżko i rozmarzyła się-Położył swoją rękę na moim udzie ja się do niego przytuliłam i w pewnym momencie się pocałowaliśmy.-powiedziała szczęśliwa-No i gdyby nie zadzwonił telefon już byśmy się bzykali.-wzburzyła się.

Jak tylko to usłyszałam zaczęłam się niekontrolowanie śmiać. Telefon zniszczył ten nastrój.

-Weź przestań to nie jest śmieszne.-rzuciła we mnie poduszka.
-To jest śmieszne i bardzo się cieszę ze do niczego nie doszło. Wy nawet nie jesteście razem.-prychnęłam i wzięłam łyk wina.
-Mówi ta która całuje się i rozbiera pod prysznicem ze swoim byłym.-przewróciła oczami nie wzruszona.
-Ty mała jędzo.-rzuciłam się na nia aż przez to wylądowaliśmy na ziemi.

Śmiałyśmy się jak idiotki ale to jest właśnie moc alkoholu.

-Nie no bez kitu ale tak serio.-popatrzyła na mnie poważnie.

Przestałam się śmiać i popatrzyłam na nią.

-Kochasz go?
-Emm..-zamyśliłam się.

Co mam jej odpowiedzieć? Tak kocham go ale nie potrafię z nim być po za tym on ma już nowa dziewczynę. Ja pierdole jak to idiotycznie brzmi.

Nataniel
Przysięgam ze kiedyś te psy zabije. Ten spacer miał trwać co najmniej godzinkę nie więcej nie mniej. A ja co? Kurwa wracam już 4 jebane godziny. To był mój najdłuższy dzień życia. Jeszcze do tego około 15 się ściemniało a Luna mi gdzieś spierdoliła i musiałem jej szukać po ciemku. Rex zamiast mi pomoc to szedł przede mną i w pewnym momencie przez niego się wyjebałem bo za chciało mu się szczekać na coś czego nawet nie widział!! Nigdy więcej! Jak już po chuj wie jakim czasie znalazłem Lune przypiąłem te dwa matoly do smyczy i zacząłem wraca do domu. Jednak to nie było koniec przygody. Odkąd te kundle urosły są silne i jak coś nawet zaszeleściło biegły jak szalone i podczas powrotu trzy razy wywaliłem się w zaspy.

Wkurwiony wszedłem do domu i trzasnąłem drzwi marząc tylko żeby się położyć. Luna pobiegła na górę pewnie do Laury a Rex do kuchni. Na reszcie święty spokój. Jak tylko zdjąłem buty i kurtkę odetchnąłem z ulga. Wsadziłem ręce do kieszeni i poszedłem w stronę salonu. Jednak chyba sobie nie po leżę..
Amber i Nash postanowili sobie zrobić romantyczny wieczór przed telewizorem i zajęli mi kanapę. Po mimo tego ze nawet pewnie nie wiedzieli co oglądają nie szkodzi i tak się lizali. Nawet nie miałem siły żeby im przerywać. No trudno, zmęczony poszedłem na górę w stronę ich pokoju. Nie mam wyjścia, muszę chociaż na chwile się położyć. Jak już tylko miałem złapać za klamkę od drzwi ktoś mnie zatrzymał.
Za co?!

Alicja
-Nie szkodzi nie musisz mi odpowiadać.

Popatrzyłam na nią zaskoczona. Jak to? Nie chce znać odpowiedzi?

-Jak to?-popatrzyłam na nią zdziwiona.
-No normalnie.-wstała z podłogi-Z tego co mi opowiadałaś dużo się między wami wydarzyło i rozumiem to ze nawet jeśli go kochasz nie umiałabyś z nim być po takich przeżyciach.-uśmiechnęła się do mnie.

Jebana dobra jest. Rozszyfrowała mnie chociaż to w sumie jest oczywiste. Również wstałam i się do niej przytuliłam. Na prawdę doceniam ze mnie rozumie pomimo tego ze zaczęłyśmy się przyjaźnić od niedawna.

-Dobra kochana jest już zaraz 20 i musze wracać do domu.
-Tak wcześnie?-popatrzyłam na nią zmarnowana.
-No niestety.-odsunęła się ode mnie i nałożyła bluzę która wzięła z krzesła.
-A nie chcesz u mnie przenocować?
-Wiesz jak bardzo bym chciała ale jutro rano jedziemy do babci i musze być w domu.
-Mam nadzieje ze nie masz zamiaru iść znowu na piechotę.-pokazałam na okno-Śnieg nadal pada.
-No wiesz nie mam innego wyjścia.-otworzyła drzwi.
-Masz i ja ci je załatwię.-przeszłam obok niej i nie patrząc przed siebie na kogoś wpadłam.

Popatrzyła na ta osobę i zobaczyłam zmarnowanego Nataniel'a. Ojeju nie najlepiej wyglada. Jednak to moja jedyna nadzieja.

-Nat jak dobrze.-uśmiechnęłam się szczęśliwa-Byś mógł zawieść Ashley do domu? Bardzo bym prosiła, jest straszna śnieżyca i nie chce żeby wracała sama.
-Ehhh a ty nie możesz?-popatrzył na mnie zmęczonym wzrokiem.

Jak tylko na mnie spojrzał już wiedział ze piłam i nie ma szans żebym wsiadłam za kółko. Po chwili ciszy zgodził się, dał mi kluczki od auta i powiedział ze jak tylko się przebierze to przyjdzie.

Szybko się ubraliśmy i poszłyśmy w stronę samochodu chłopaka. Otworzyłyśmy szybko drzwi i weszłyśmy do środka. Było strasznie zimno.

-Ten Nataniel na prawdę musi cię kochać.-powiedziała nagle.
-Czemu tak sądzisz? Przecież on ma dziewczynę.-przewróciłam oczami udając ze mnie to nie interesuje.
-Weź przestań widać ze jest zmęczony a on o tej porze zgodził się odwieść Twoja koleżankę. Pomyśl czasami logicznie.-zaśmiała się zdejmując rękawiczki.
-Ashley on zawsze taki był.-odetchnęłam.

Tak właśnie zawsze taki był. Kochany i pomocy. Pomimo tego ze był kiedyś dupkiem a zarazem podrywaczem odkąd zaczęliśmy być razem zmienił się i traktował mnie jak księżniczkę dla której jest wstanie dać wszystko. Dlaczego między nami musiało się aż tak zjebać? Nie radzę sobie z tym, miłość jest do kitu. Masz chłopaka na wyciągnięcie ręki ale nie możesz nic zrobić bo..sytuacja ci na to nie pozwala. Pomimo tego ze chce mu powiedzieć jak bardzo za nim tęsknie i po prosto odejść potem czekać żeby mnie zatrzymał przy sobie. Co ja pierdole? To jest kompletnie bez sensu..

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie trzask drzwi od samochodu. Popatrzyłam w tamta stronę i zobaczyłam go. Tego przystojnego bruneta w którym się zakochałam.

-Dasz mi te kluczki czy będziemy się tak na siebie patrzeć?-zaśmiał się nagle.

Szybko się otrząsnęłam i oddałam mu jego własność. Odpalił silnik i ruszył z miejsca. Przez cała drogę nikt się nie odzywał tylko raz jak Nat pytał Ashley gdzie mieszka. Dzięki temu ze chłopak był skupiony na drodze mogłam się mu przyjrzeć. Jego oczy, ten czerwony nosek i policzki od zimna wyglądały tak uroczo ze nie mogłam się napatrzeć. Jak był na studiach było mi łatwiej się z niego wyleczyć ale jak tylko przyjechał zawrócił mi w głowie. Co on ma takiego w sobie? Przez niego tylko cierpiałam ale były tez cudowne chwile które wspominam. Normalna dziewczyna o takim chłopaku już dawno zapomniała i znalazła sobie nowego, a ja? Sama nie wiem lubię kiedy nie jestem w związku ale brakuje mi chłopaka w którym zawsze byłam zakochana.

-Dobra to tutaj.
-Dzięki wielkie.-powiedziała wesoła i przytuliła się do mnie-Do zobaczenia.
-No pa, buziaki.-odwzajemniłam uścisk.

Jak tylko dziewczyna wyszła z samochodu brunet ruszył. Była między nami kolejna cisza ale mi to nie przeszkadzało. Oparłam głowę o szybe, co chwile na niego zerkając.

Po jakimś czasie byliśmy znowu przed domem. Odpiełam pasy i chciałam wyjść ale drzwi były zamknięte. 

-Nat otwórz drzwi.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki jestem zmęczony.-westchnął-Jednak przez ciebie dalej nie leżę w łóżku wiec czekam na nagrodę.-popatrzył na mnie z łobuzerski uśmiechem.
-Nagrodę? Niby za co?
-Przecież ci powiedziałem.-zaśmiał się.
-Nie kazałam ci wiec nie wymagaj jakiejś nagrody.-pochyliłam się nad nim i otworzyła drzwi.

Doskonale wiedziałam czego chce ale nie ma takiej opcji. Nie możemy i koniec. Zdjęłam szybko kurtkę razem z butami, nie patrząc czy chłopak za mną idzie poszłam na górę. Było strasznie zimno, musiałam się przebrać i walnąc się do łóżka.

Na szczęście długo mi to nie zajęło i za nim się obejrzałam leżałam pod ciepła kołdra. Jak już prawie mi się zamykały oczy ktoś wszedł do mojego pokoju.

-A ty tu po co?-zapytałam złośliwe.
-Spokojnie. Przyszedłem tylko po swoją bluzę.-podniósł ręce w geście obronnym i podszedł do szafki.
-Po co ci bluza?
-W salonie leży Amber z Nash'em i śpię u nich a tam w pokoju jest dość chłodno.-wzdrygnął się nagle wspominając o zimnie.

No nie zbiera się u mnie współczucie. Zamknij się nie mów tego. Nic nie mów ...do chuja!

-Ehh chcesz możesz przenocować u mnie.-jasna cholera!
-Nie trzeba.-powiedział i wyszedł z pokoju.

Tak po porostu sobie poszedł? Czuje się..dziwnie? No bywa. Nie chce mi się nad tym myśleć. Zgasiłam ponownie światło i próbowałam zasnąć jednak było strasznie zimno. Mój pokoju zawsze był najcieplejszy w całym domu. Jak to możliwe?

Przyszedł mi do głowy pewien pomysł, idiotyczny ale przez te zimno nie zasnę. Wstałam powoli z łóżka i narzuciłam na siebie koc.
Podreptałam szybko do pokoju i lekko uchyliłam drzwi. Było ciemno to znaczy ze śpi. Kurwa może nie powinnam tego robić? Ehh raz się żyje. Podeszłam cicho do łóżka i lekko usiadłam na materacu.

-Co jest?-zapytał zaspany.
-Nat nie mogę zasnąć jest za zimno.-powiedziałam smutna.
-Mówiłaś ze u ciebie jest ciepło.-przetarł twarz ręką.
-Bo tak było ale nie wiem..
-Dobra nie musisz się tłumaczyć.-odgarną kołdrę i rozłożył ramiona-Chodzi.

Popatrzyła na niego i się automatycznie zarumieniłam. Dobrze ze jest ciemno i tego nie widzi. Czułam się jak wtedy kiedy od pierwszego wejrzenia się w nim zakochałam.

Nic nie mówiąc skorzystałam z jego propozycji i przytuliłam się do niego. On utulił mnie pościelą i przy tym przytulił swoimi silnymi ramionami. Czułam się przy nim bezpiecznie nie ważne jaka była między nami relacja.

-Mogę to uznać za swoją nagrodę?-zaśmiał się cicho.
-Nie do końca.-popatrzyłam się na niego a on popatrzył na mnie.

Delikatnie się  przybliżyłam i musnęła jego usta. Jednak czułam ze chce więcej a ja tylko na to liczyłam. Swoją ręką objął mój policzek i pogłębił pocałunek. Odrazu mi się zrobiło gorąco.

-Dziękuje.-oderwałam się od niego i popatrzyłam w jego ciemne oczy.
-Przecież wiesz ze dla ciebie wszystko.

Uśmiechnęłam się jak głupia i ponownie się do niego przytuliłam. Oboje odrazu zasnęliśmy.
Kocham go..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top