Epilog


*Pięć lat później*

— Baekhyun!

— Daj mi spokój..

— Baek, wstawaj!

— Jasne..

— Nie mamy czasu!

— Na co?

— Idioto, przecież masz dzisiaj ślub!

Ja pie..

— To dzisiaj? — poderwałem się z łóżka, patrząc na zdenerwowanego Luhana. On tylko pokiwał nerwowo głową i wyciągnął mnie z łóżka, zmuszając do ogarnięcia się. Dalej miałem wrażenie, że miał to być inny dzień.. Przecież nastawiłem bu.. chwila. To mnie rano obudziło. Ahh dlatego mój telefon jest zbity!

Pewnie się zastanawiacie, jak znaleźliśmy się w takiej, a nie innej sytuacji. Otóż.. Chanyeol był mi zdecydowanie przeznaczony, a ja jemu. Bardzo szybko nasza miłość kwitła i dzięki temu doszło do zaręczyn, jak i dzisiejszego ślubu. Swoją drogą, bardzo się przy tym wszystkim denerwowałem. Chciałem być dla tego olbrzyma najlepszym partnerem, jakiego tylko może mieć! On sam był dla mnie chodzącym ideałem. Czasami za bardzo zboczonym, ale każdy ma jakieś wady, nie? Nie byłem za to na niego zły czy coś w tym stylu, bo szybko przyzwyczaiłem się do jego chwilami sprośnych tekstów. I na moje nieszczęście, leciałem na nie. Nawet na coś tak idiotycznego jak 'pobawimy się w dom? ty będziesz drzwiami, ja będę pukał'! Chociaż jakby tak pomyśleć, to nie mam co narzekać hah. W końcu sam Park Chanyeol mnie obraca.
Całe przygotowania do ślubu zajęły naprawdę długo. Nie mogłem się zdecydować, na miejsce, sale, wystrój, garnitur i takie tam. I wiecie co się okazało? Że Park pierdoła spłodził syna, nie sadząc drzewa i nie budując domu. Kolejność mu się spierdzieliła, a ja na własnym ślubie nie będę mógł pić, bo pod serduszkiem trzymam naszego synka, który siedzi tam już cztery miesiące. I myślałem szczerze, że ciążowe humorki nie są aż tak złe.. Lecz Channie na własnej skórze przekonał się, że lepiej ze mną nie zaczynać. A to dopiero początek tego wszystkiego!

Po umyciu się, usiadłem przed toaletką w sypialni, gdzie Luśka zaczął mnie malować i czesać. On ślub z Sehim wziął trzy lata temu, zaraz po skończeniu później, a rok później urodziła im się córeczka. Jest bardzo podobna do Lulu, czyli mega urocza. I oczywiście to ja jestem tym wujkiem, który najbardziej rozpieszcza, bo kto mi zabroni? Dla dzidzi wszystko!
Wracając, Luhan uszykował mnie i pomógł założyć biały garnitur, za którym było dużo lataniny, bo zginął w locie. Zamawiany był wraz z tym Chana z Europy, ale tylko ten tego gamonia dotarł, a mój musiał zginąć. Przez to musieliśmy pisać jakiś protokół, żeby się dowiedzieć, że nie dotrze on przed ślubem i na szybko trzeba szyć inny, jak najbardziej podobny. Same problemy z tym ślubem, nie polecam. I wiem, to brzmi, jakbym kompletnie go nie chciał, a to nie prawda. Kocham Chanyeola i zamierzam spędzić z nim resztę życia. Nic i nikt nie zmienią mojej decyzji, nawet nie ma takowej potrzeby, czyż nie? Z Chanem jesteśmy wspaniałą parą!

Z mojego domu wyjechaliśmy koło 13. Czekała nas podróż na miejsce, gdzie odbędzie się skromne wesele i potem do urzędu. No, bo normalny ksiądz wyzwał nas od diabłów, jak chcieliśmy kościelny, ale nie to nie. Dzidzia nie będzie ochrzczona, ha! I co wtedy powiesz księdzu? Nah durnoty gadam, powinienem się uspokoić, zwłaszcza, że teraz wszystko szło po mojej myśli. Ogród był odpowiednio udekorowany i każdy element do siebie pasował, co niezmiernie mnie cieszyło. Jedyna zła rzecz w tym dniu to to, iż zobaczę się z ukochanym dopiero o 17, czyli na naszym ślubie. Wcześniej zabronili się nam spotkać i nie mam pojęcia, co ten zabieg ma mieć na celu, lecz bardzo za nim tęsknię. Chciałbym znaleźć się już w jego ramionach ehh..

Koło urzędu byliśmy na czas. Dokładniej tak, abym przywdział garnitur i poprawił makijaż. Wyglądałem olśniewająco, tak przynajmniej mówi Luśka oraz Kyu, który bardzo mi pomagał w ostatnim czasie. Tworzyli dla mnie prawdziwe wsparcie..


Pov. Chanyeol


— Ja pierdole ruszaj ten chudy tyłek debilu, bo na własny ślub się spóźnisz! 

Właśnie tak optymistycznie zaczął się ten dzień. Z jazgoczącym Sehunem, oraz Jonginem, który..

— Weź się opanuj Sehi, bo plemniki spłoszysz.

Dobra, nie wypowiadam się na jego temat.

Tak serio, mogłem nie prosić ich o budzenie mnie, bo to zawsze się źle kończy. I tak zawsze jestem spóźniony. Do tego dzisiaj boli mnie głowa, gdyż mój kawalerski był dosyć intensywny, czego skutkiem jest moje zdarte gardło, podbite oko Kaia oraz mały tatuaż penisek za uchem Oha (dalej go nie widział, więc ciii). Nie musieliśmy szaleć, ale Yifan stwierdził, że to pewnie ostatni raz, gdy możemy tak się bawić, przez co łaziliśmy od klubu do klubu, kończąc na barze mlecznym o piątej rano. Całą noc nie spałem, więc możecie sobie wyobrażać, jakim trupem jestem i to przed tak ważnym dla mnie dniem. Nigdy nie sądziłem, że wyjdę za mąż, co swoją drogą dalej śmiesznie brzmi, ale nieważne. Chcę być z moim maleńkim zawsze..
Z tą myślą zacząłem się ogarniać, zostawiając za sobą przyjaciół, którzy nie zgadniecie, kłócili się o kolor spermy i ilość plemników po jednym orgazmie. Nie wierzę w nich i nie chcę wiedzieć, do jakich wniosków doszli.. nie, nie, nie. Niech nie dochodząc do niczego lepiej, bo więcej dzieci z tego będzie!
Kręcąc głową, wszedłem pod prysznic. Spędziłem tam sporo czasu, bo nawet Kim zaczął się dobijać do drzwi, drąc się, iż zaraz się spóźnimy. I miał rację. Jak oszaleli biegliśmy do urzędu, żeby być tam trzy po 17. Wziąłem głęboki oddech, szybkim krokiem podchodząc do urzędnika, który już za chwilę połączy mnie z miłością mojego życia. Moje szczęście było niewyobrażalne.. Najbardziej chyba w momencie, gdy go w końcu zobaczyłem. Wyglądał idealnie..

Ahh jakby kiedyś mi ktoś powiedział, że będę gejem, zaśmiałbym się mu prosto w twarz, a teraz? Nie wyobrażam sobie życia bez tej malutkiej kluseczki u boku. Nie zapominajmy też, że to przez jego urok osobisty. Nie wierzę i nie uwierzę do końca życia, iż mam takie szczęście. 


*koniec~ wyrażajcie swoje opinie, proszę! chcę wiedzieć, jak się podobało~* 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top