Ja się nie pieprzę, ja się kocham.

Pov. Paweł.

Ekstra, no po prostu świetnie. Właśnie, uciekł mi ostatni autobus. No cóż, trzeba będzie zadzwonić do Michała.

-Dlaczego mi to zrobiłaś, ty cholero?!

Momentalnie po wypowiedzeniu tych słów-które skierowane były na rozladowaną już baterie telefonu-, Dostałem torebką od starszej Pani.

Eh, do Damiana mam godzinę pieszo, nie mam innego wyjscia.

....................Time Skip.............

Byłem już w domu Damiana, piłem herbatę i usłyszałem, jak mój kolega z klasy, rozmawia z Michałem przez komurke.

-Twój chłopak, będzie tu za dwadzieścia minut.

- Dziękuję że mi pomagasz.-  podziekowałem , na co on parsknoł   śmiechem.

- Nie musisz. Wystarczy mi twoje szczęście.

O umówinej porze, w drzwi zapukał Michał, który bardzo przejęty, przyszedł do pokoju i wciągnął mnie siłą do samochodu.

W domu, jego zachowanie było bardziej dziwne, niż to że cicia Teresa z własnej woli nas odwiedziła. Jest ona, bardzo nietolerancyjną kobietą.

- O co ci chodzi?- zapytałem w końcu,  nie wytrzymują tej atmosfery.

- Nic, idź się okąpać.- jak powiedział, tak zrobiłem.

W czasie gdy brałem prysznic, zastanawiało mnie co stało się z Michałem. Kocham go, więc się martwię.

- Już. - powiedziałem wchodząc do, naszej wspólnej sypialni.

- To doborze.- powiedział bez namiętnie.

Zgasić światło i poszedł spać, nie czekając nawet, na jaki kolwiek ruch, z mojej strony. Odwrócił się do mnie plecami, nie odzywal sie przez dziesięć minut, pomimo iż wiedziałem że nie śpi,  nie zagadałem do niego. Nie zniosłem teh ciszy, troche zirytowany, zapytałem wreszcie o co mu chodzi.

- Powiesz mi?- zapytałem a ten gwałtownie wstał z łyżka, zmuszając mnie tym do siadu.

- O co mi chodzi?! I co mi chodzi......

- Nie krzycz tak! Obudzisz Julię! - przerwałem mu .

- Nie obudzę jej! Wiesz czemu?! Bo jej nie ma! Chcesz wiedzieć czemu?! Miałem zamiar się z tobą pieprzyć! Ale nie, ty sobie wolisz do kumpla pójść!- nie wytrzymałem, wybuchłem śmiechem. - Co Cię tak bawi do cholery?!

- Hahaha...ty.....hahaha.

- Ja nie widzę, w tym nic śmiesznego.- odparł.

Gdy w miarę, byłem już w stanie rozmawiać. Powiedziałem mu, co mnie tak rozbawił.

- Posłuchaj, po pierwsze, uciekł mi autobus, po drugie, ja się nie pieprze, ja się kocham, a po trzecie, cała twa wypowiedź była tak śmiesznie zformółowana.

- No może masz w tym coś racji, ale to nie znaczy że masz się ze mnie śmiać.

- Przepraszam.- powiedziałem.- Co ty na to, aby zrobić to, teraz? - zapytałem dobrze znając odpowiedź.

Chłopak usiadł na krawedzi łóżka, usiadłem na nim okrakiem i zacząłem składać mokre pocałunki na szyi Michała.
W tym czasie on zajmowal sie moim torsem, czego skutkiem były moje pomruki zadowolenia(Akurat słucham "love me like you do". Dop. Aut.). Nie wiem nawet kiedy moja i jego koszulka, znalazły się gdzieś w oddali, od naszych rozgrzanych ciał. Mój chłopak zajął się, moimi sutkami kiedy to tym razem ja, zwiedzalem jego umieściła klatkę piersiową, ramiona, brzuch i podbrzusze, nie dotykając jednak dalej, niż linia spodni. Te jednak zniknęły razem z bokserkamu i skrpetkami, zarówno tymi jego, co moich.

Wykorzystałem sytuację, zszedłem z ud chłopaka, który posłał w moim kierunku zdziwione spojrzenie. Zignorowalem je, po czym ahyliłem sie po swoja zdobycz, ktora była w postaci penisa, mojego ukochanego. Polizałem go, na całą jego długość( uwierzcie mi, jest wielki), powolutku( bo po co się spieszyć) ssałem jego główkę. Wkladałem go sobie bardziej w gardło, czułem jak obija się o ścianki mojego przełyku, zacząłem szybko poruszać głową od razu, gdy włożyłem go całego. Zasysalem sie na nim, co chwile przyspieszajac ruchy głowy,  bądź wręcz przeciwnie, zwalnialem je. Powodowało to że z ust Michała, wydostawały się na światło dzienne w postaci soczystych, pięknych i podniecajacych mnie jęków.  Wreszcie mogłem poczuć, jak pyszny jest moj kochanek.

Chłopak odrazu po dojściu, zabrał się za mnie. Nie wiem jakim cudem, ale jakimś napewno bo znalazłem się, pod Michałem. Wyżej wymieniony chłopak, chwycił mojego małego 'przyjaciela' w swoje spocone- od zadawanej wcześniej przyjemności- i gorące ręce, wywołując tym samym mój jęk rozkoszy. Gładził go jedna ręką, drugą zaś majstrujac przy moim wejściu. Westchnienia, ciężki oddech, jęki i wisząca nad nami miłość, wraz z troską.

Powoli włożył we mnie pierwszy palec, cichutko syknąłem, na co momentalnie zaprzestał jakich kolwiek czynności. Dałem mu znać, że może dalej gestem  ręką, jednak on wolał się upewnić.

- Wszystko dobrze?

-Tak, tak tylko wiesz...dawno tego nie robiłem.

- Spokojnie, jestem z tobą, nic Ci nie grozi.- wiedziałem, że nic mi się nie stanie ponieważ, jestem z nim.

Powoli poruszał palcem, dodając co jakiś czas następny. Kiedy były we mnie jego cztery palce, postanowił że włoży we mnie coś o wiele większego, grubszego i dłuższego niż palce. Wchodził we mnie nie za szybko, ale też nie zawolno. Po prostu tak aby było mi przyjemnie. Właśnie czy jemy jest przyjemnie?

- Michał?- zapytałem kiedy, dawał mi czas do przyzwyczajenia się, do obecności jego we mnie.

-Tak?

- Czy jest ci dobrze?- zapytałem ewny.

- Wiesz, o ile jestem z tobą to tak...

- Ale mi chodzi o teraz. Czy jesteś zadowolony ze stosunku?- chłopaka widocznie zszokowało, moje pytanie.

- Oczywiście że tak! Gdyby mi się nie podobało to nie zrobił bym tego.- przejechał ręką po moim penisie. - Tego  również.

Chłopak jak za machnięciem, magicznej różdżki, zaczął się we mnie poruszać. Chwilę później zamiast powolnych ruchów, były agresywne namiętnie, a jednak wciąż przepełnione miłością. Z karzdym kolejnym pchnięciem, moje jęki były głośniejsze, a szczególnie jak trafiał w jeden punkt.

Nie wiem ile to trwało, ale poczułem że jestem już blisko, dałam znać Michałowi.

- Michał koch-chan Cię!- i osiągnąłem to co chciałem.

-Ja Ciebie również.- powiedział spuszczajac się we mnie.

Było to tak błogie uczucie, że przed oczami pojawiły mi się czarne plamy.

Oddychalem ciężko, ale zadowolenie. Polożylismy się spać, wtuleni w siebie.
Zasnelismy tak, nadzy brudno i mokrzy od potu, ale wciąż przepełnieni miłością.

Uwaga, rozdział nie sprawdzony.
Wstyd mi za siebie.*mówi i chowa się pod kołdrę*.
T-To na tyle.
Kocham i żegnam: Ikiś❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top