Rozdział 61


   Ale nie zawracałam sobie tym głowy. W innych okolicznościach skakałabym z radości, że przyjechał do mnie na noc. Ale nie w tych nie w tym momencie. Nie zwracając uwagi na panującą ciszę i na to, że Damian zapewne siedzi na dole, zasnęłam. Sen przyszedł zaskakująco szybko. I chwała mu za to.Rano obudziłam się z piekącymi oczami i nieziemskim bólem głowy. Od razu pomyślałam o Damianie. Odwróciłam się w stronę pokoju. Jego torba zniknęła. Wstałam szybko i zleciałam na dół. Nic nie wskazywało na jego obecność w tym domu. Oczy znów mi się zaszkliły i wybiegłam na tyły domu. Po samochodzie nie było ani śladu. Bezwładnie usiadłam na trawnik, wyrywając sobie włosy z głowy. Z gardła momentalnie wydarł się głośny szloch, nie mogłam znieść myśli, że mnie opuścił, że wyjechał. I to wszystko z mojej winy. Czułam się okropnie. Wróciłam do domu. Weszłam do kuchni, na stole leżał mój telefon. Wybrałam do niego numer i ścierając słone łzy z policzków, czekałam aż odbierze. Doczekałam się dopiero za czwartą próbą. 

- Damian gdzie Ty jesteś? - zapytałam, zadławionym gardłem. 

- W domu, a gdzie myślałaś? 

- Damian, przepraszam. Nie chciałam Cię tak potraktować byłam zła...

 - Wiesz co myślałem, że zrobię Ci niespodziankę, chciałem zostać u Ciebie całą noc i całą niedzielę. Myślałem, że coś dla Ciebie to znaczy, że ja coś znaczę. A tymczasem oznajmiłaś mi, że wolałabyś być z Filipem.

 - To nie tak wcale tak nie powiedziałam - próbowałam się tłumaczyć.

 - To jest właśnie tak. Oszukujesz samą siebie, Ty go nadal kochasz. Wiedziałem to od początku. Próbowałaś o nim zapomnieć, ale ilekroć o niego pytałem odwracałaś wzrok i unikałaś tematu jak ognia. Powiedziałaś, że zostaliście przyjaciółmi, ale iskierki w Twoich oczach, pojawiające się na dźwięk jego imienia świadczyły zupełnie o czymś innym.

 - Damian, co Ty bredzisz?Ja go nie kocham. Wymyśliłeś coś sobie!Proszę Cię, uwierz mi. Kocham tylko Ciebie. - niemal krzyczałam do słuchawki.

 - Przykro mi, ale nie potrafię być z kimś kto sam nie wie czego chce i dobrze się stało, że wygarnęłaś mi to wszystko w nocy. Przynajmniej wiem na czym stoję.Nie mogłam, albo może raczej nie chciałam tego dłużej słuchać. Jego każde słowo było jak ostra szpilka, przekłuwająca moje serce na wylot. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego mi to zrobił.Cisnęłam telefon o ścianę i rzuciłam się z płaczem na łóżko. Wiedziałam, że ta niedziela będzie najgorszym dniem. Nie chciało mi się wstać, żeby zjeść śniadanie. Nie chciało mi się ubierać, ani wyjść z psem na spacer. Słońce mnie raziło, dlatego zasunęłam szczelnie rolety. Wszystko w jednej sekundzie straciło dla mnie sens. Słyszałam jak telefon na podłodze wydaje dźwięki, ale nawet jego olałam. Nie chciałam wiedzieć kto i po co do mnie dzwoni. Cieszyłam się jedynie z faktu, że rodzice pojechali do dziadków i wrócą wieczorem. Mogłam spokojnie leżeć i płakać.Przynajmniej taki miałam plan. A tymczasem popołudniu ktoś umolnie dzwonił do drzwi.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top