Rozdział 6
- O jejku.. kto to jest? - zapytałam samą siebie spoglądając w lustro.
- No widzisz.. wystarczy makijaż i zmiana fryzury, sama zobacz, jaka jesteś piękna. - objęła mnie mama
- Dziękuję mamo. - powiedziałam, lekko się uśmiechając.
Judyta, kiedy mnie zobaczyła, o mało nie zeszła na zawał.
- Co za przemiana! wyglądasz cudownie. - wypiszczała
- Nie przesadzaj, to zwykły makijaż
- Może i zwykły, ale na tobie wygląda niezwykle!
Śmiałam się z niej całą drogę, bo prawiła mi komplementy jakbym była conajmniej gwiazdą telewizji. Ona sama wyglądała prześlicznie. Zresztą jak zawsze.Weszłyśmy do sklepu w celu kupienia prowiantu. Przy półce z alkoholem spotkałyśmy Aśkę oraz chłopaków z klasy. Podeszłyśmy do nich.
- Cześć. - krzyknęła w ich stronę Judyta
- O, hej dziewczyny! - przywitał się Czarek
- Maju, jak ty ładnie wyglądasz
- Dziękuję. - odpowiedziałam, lekko się rumieniąc
- Na serio, Majka! zupełnie jak nie ty - wyszczerzyła się Asia
- Dobra, dobra przestańcie, bo nam się Maja zaczerwieni zupełnie - zaśmiał się Filip.
Z jednej strony jego słowa doprowadziły mnie do jeszcze większego buraka, ale z drugiej strony ucieszyły, bo przynajmniej miałam spokój od ich "komplementów".Wybrałam z Judytą to, co chciałyśmy i całą paczką udaliśmy się do Martyny. Przed jej domem usłyszałam głosy innych uczestników ogniska, w tym niestety Mikołaja. Judyta widząc, że zmizerniałam, ścisnęła mnie za dłoń. Byłam jej naprawdę bardzo wdzięczna.
- Cześć wam! - krzyknął Czarek, na co wszyscy odwrócili do nas wzrok
- Witamy witamy. - odpowiedziała radośnie Martyna, podchodząc do nas i całując w policzek - pięknie wyglądasz! - zwróciła się do mnie
- No Majka, musisz tak częściej się malować! - tym razem usłyszałam głos Moniki, koleżanki z klasy.Stałam jak słup soli, zupełnie nie przyzwyczajona do takich komplementów. Było mi głupio, bo każdy zerkał na mnie i między sobą coś szeptał, szczerząc się do mnie przyjaźnie. W jednej chwili chciałam być stąd jak najdalej, mimo, że przecież było to w jakimś stopniu miłe. W końcu jakaś odmiana.Ale niestety dobry nastrój musiał pogorszyć Mikołaj, który nie przepuścił okazji do prawienia mi złośliwych uwag. "I tak nie będziesz przez to piękniejsza", "Myślisz, że jak nałożyłaś malowidełka i ładnie się ubrałaś to każdy zaraz na ciebie spojrzy?" I tym podobne...Próbowałam olać jego słowa i dobrze się bawić, ale coś mi nie wychodziło. To smutne, kiedy ktoś w towarzystwie robi takie świństwa.
Totalny burak - pomyślałam, nie pierwszy raz.
- Staraj się nie zwracać uwagi na niego i nie daj po sobie poznać, że choć odrobinę cię dotknęły, to wtedy da ci spokój - powiedział Filip, który nagle zjawił się obok mnie.W odpowiedzi lekko się uśmiechnęłam do niego. Szkoda, że wszyscy nie są tak dobrzy i mili jak on. Ognisko upływało w miłej atmosferze. Nawet Mikołaj przestał mi dokuczać na każdym kroku. Coś tam jeszcze gadał, ale już nie tak często. Posłuchałam rady Filipa, która faktycznie zaczęła odnosić skutki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemson :D No to mam FEEEEEERIEEEE ! Tak się cieszę, że to poemat jest :D Nie będę się rozpisywać xd Wieć do zobaczenia Misie :**** !!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top