Rozdział 36
Przekręciłam głową w lewo i prawo, patrząc czy ten osobnik nie pomylił mnie z kimś innym. Ale nikogo wokół mnie nie było, nie licząc tańczących na parkiecie po mojej prawej stronie. Znów popatrzałam przed siebie. I znów ktoś do mnie machał. Nie mogłam ujrzeć wyrazistości jego twarzy, ale po chwili coś zaświtało mi w głowie, przecież nikt z chłopaków mnie tutaj nie zna, oprócz Damiana. Tak, to musiał być on! Nie namyślając się długo odmachnęłam przystojnemu kelnerowi z hotelu.Czułam bicie swego serca, które o mały włos nie wyskoczyło z klatki piersiowej. A to dlatego, że Damian zmierzał w moją stronę! Instynktownie poprawiłam włosy i przykleiłam uśmiech do twarzy. - Co za miła niespodzianka, cześć! - rzucił, siadając obok mnie.
- No cześć. Sama się dziwię, że tutaj przyszłam - uśmiechnęłam się
- Co ty, nie lubisz takich miejsc?
- Nie, to znaczy nie wiem... - zrobiłam głupią minę - Nie chodziłam nigdy do klubów
- Spokojnie, rozumiem - poklepał mnie po ramieniu - Napijesz się czegoś?
- Właśnie wypiłam drinka, ale właściwie mogę wypić jeszcze jednego
- Super. Idziemy do baru? Czy sam mam iść?
- Idziemy razem - rzuciłam pewnie i ruszyliśmy przez tłum rozszalałych tancerzy. Zamówiłam tego samego drinka co uprzednio, Damian również wybrał coś dla siebie i z powrotem wróciliśmy do loży, którą zajmowałam.
- A ty nie jesteś z kimś? - zapytałam, unosząc brew
- Z kumplami. Ale spoko, mówiłem im, że idę do ciebie
- Mhm jak tam po pracy? Chciało ci się wyjść do klubu?
- Sobota dzisiaj, więc jak najbardziej. Skończyłem pracę chwile po tym jak wyszłaś. Fajnie, że cię spotkałem tutaj - rzucił nagle. Strzeliłam buraka!
- No ja w sumie też się cieszę, bo nikogo tutaj nie znam
- No widzisz, w czymś się jednak zgadzamy - uśmiechnął się promiennie - Zatańczymy?
- Yyy sama nie wiem, aż taka dobra w tańcu nie jestem...
- Oh daj spokój, na pewno sobie poradzimy!
Nie zdołałam nic więcej powiedzieć, bo Damian siłą wyciągnął mnie na parkiet.Od razu przypomniała mi się sytuacja z Filipem to, jak bawiliśmy się razem w klubie i to, jak totalnie mnie olał, zostawiając dla ślicznej długonogiej blond i tym razem było podobnie. Z tym, że Damian nie zostawił mnie ani na krok! Czułam się w jego towarzystwie rewelacyjnie. Potrafił rozbawić mnie w każdej minucie tańca, potrafił zgrać się ze mną w rytm piosenek, a przede wszystkim potrafił się o mnie troszczyć na każdym kroku. Zwariowałam. Zupełnie straciłam głowę dla tego chłopaka i to w niespełna 2 godziny! Wcale mi nie przeszkadzało, że jesteśmy sobie obcy myśl, że jest to kuzyn Ali dodawała mi pewności i odwagi. Chociaż odwagi to może bardziej alkohol.
- Wiesz.. mam wrażenie, jakbyśmy znali się co najmniej parę lat, a nie parę godzin - oznajmił Damian, kiedy roześmiani wyszliśmy z klubu
- Głupio mi się przyznać, ale mam to samo - odpowiedziałam, lekko zmieszana
- Głupio? Dlaczego głupio? - prychnął- Odważnym trzeba być!- krzyknął
- Oo ja raczej należę do tej drugiej grupy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Elo! Wróciłam :D Nie wiem czy na długo, ale pożyjemy zobaczymy :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba i mam nadzieję, że do następnego :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top