Rozdział 28
Spojrzałam na jego zdjęcie, wyświetlające numer i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Nie chciałam pogarszać nastroju.Ale wieczorem już nie wytrzymałam.. siedząc na balkonie, napisałam do niego wiadomość."Sorka, że milczałam, ale musiałam przemyśleć i poukładać parę spraw. Teraz jestem daleko w Polsce, więc nie zadręczaj mnie telefonami. Pozdrawiam, cześć.".Treść tej wiadomości nie była zbyt przyjemna, ale to tak samo jakoś przyszło na myśl.Zadzwonił jeszcze tego samego wieczoru.- Pisałam Ci chyba, że masz nie dzwonić? - naskoczyłam na niego
- Maja co się dzieje? Czy Twój oziębły stosunek do mnie, ma coś ze mną wspólnego? Coś zrobiłem nie tak?
- Wszystko jest okej
- To dlaczego mnie unikasz? Nie jesteśmy przyjaciółmi?
- Eh.. to zbyt trudne i na pewno nie na telefon
- Powiedz - nalegał - źle się z tym czuję.
- Przepraszam, ale muszę kończyć. Uszanuj proszę moją prośbę. - przerwałam połączenie.Z bijącym sercem odłożyłam telefon na półkę i poszłam pod prysznic.Tak, to było dobre posunięcie.Przez kolejnych parę dni rozkoszowałam się wolnością i samotnością. Odważyłam się nawet założyć strój kąpielowy i popływać w jeziorku. Nikt ze mnie nie szydził, ani nie szeptał między sobą. Ba, nawet parę osób do mnie zagadało! Co prawda na błahe tematy, ale czułam się w pewnym stopniu szczęśliwa.Wieczory jedynie były głupie, bo samotne. Nie miałam się do kogo odezwać, w pokoju leżałam sama, na spacery chodziłam sama i, i praktycznie wszystko robiłam sama.Ale piątego dnia to się zmieniło. Wychodziłam akurat z hotelu, kiedy przypadkowo złapałam młodą dziewczynę, która potknęła się o próg.
- Jejku, przepraszam! - krzyknęła - Ale ze mnie niezdara
- Nie ma za co. Byłam w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze - uśmiechnęłam się
- Mieszkasz tutaj? - zapytała - Tak, jeszcze przez tydzień.
- I co, podoba Ci się? - dopytywała
- Bardzo. Pierwszy raz jestem w tak eleganckim i przemiłym hotelu. a Ty też masz tu pokój?
- Ja? Ja jestem córką właścicieli - uśmiechnęła się i podała mi dłoń - Ala jestem
- Bardzo mi miło. Maja
- Tyle lat mamy ten hotel i jeszcze nie mogę się przyzwyczaić do tego progu. - zaśmiała się - No ale nic, jeszcze raz dziękuję i już nie zatrzymuję. Miłego dnia.
- Dziękuję i wzajemnie!
Tego samego dnia wieczorem znów miałam przyjemność spotkania Ali. Siedziała przy stoliku w stołówce nad stertą papierów. Siedziałam parę stolików dalej i kątem oka ją obserwowałam.Młoda, piękna, z ambicjami i ustawioną przyszłością. Tak właśnie ją sobie wyobraziłam.
- Sama siedzisz? - zapytała nagle, zwracając wzrok na mnie.
- Y.. tak.. - wyjąkałam. Zrobiło mi się głupio, bo pewnie widziała jak się na nią lampię. - Przyjechałam tutaj sama
- Pewnie jakieś problemy miłosne? - uśmiechnęła się
- Nie.. chociaż właściwie też... tak jakby
- Zapraszam do mojego stolika.. - kiwnęła na mnie głową.Kopnął mnie nie byle jaki zaszczyt! Jeść kolację w takim towarzystwie.. no no.
- Nie wiem czy wypada.. - powiedziałam z bladym uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top