5 😅
Kolejny zwykły dzień,jak gdyby miało się stać inaczej Kamil dostał sms od Marysi. Chciała się z nim spotkać za godzinę gdzieś w parku. Zacofany nasz lufer ubrał się w ulubioną koszulę i jakieś jeansy. Na nogi włożył trampki,wziął klucze i wyszedł z domu. Minęło z 5 minut a on był już na miejscu spotkania. Marysia napisała mu,że trochę się spóźni,więc usiadł sobie na huśtawce na pobliskim placu zabaw. Jakieś dzieci się tam bawiły pod opieką rodziców.
W tym momencie podszedł do niego jakiś chłopczyk i dziwnie na niego popatrzył.
-Pan nie jest za duży na huśtawki i place zabaw?
-Że ja? Nie skąd że...
W tej chwili mama chłopczyka podeszła do niego.
-Jasiu,mówiłam ci,że nie wolno rozmawiać z obcymi. A pana proszę by pan nie zaczepiał tych dzieci.
-Ale to pani syn pierwszy zapytał,ja tylko grzecznie odpowiedziałem.
-Tak jasne,bo uwierzę.... Mongoł-dodała gdy odchodziła.
Eh co ci ludzie mają w głowach-pomyślał.
-Hej nie jesteś już za stary na huśtawki?
-Kurwa,następna o to pyta?-powiedział poirytowany.
Nie zauważył jednak,że obok niego na huśtawce siedzi jego przyjaciółka. Dopiero gdy odwrócił głowę zobaczył kto to..
-Oo kurcze Marysia,wybacz po prostu miałem wcześniej taką nieprzyjemną sytuację.
-Nie no spoko nic się nie stało,ja tylko żartowałam.
Tak naprawdę miała mu to trochę za złe ale stwierdziła,że to jej minie za jakiś czas.
Kamil zaczął myśleć gdzie by tutaj zabrać swoją przyszłą dziewczynę. Dużo mu nie przychodziło do głowy.
Nagle coś mu przyszło na myśl. W końcu w domu rodziców miał gitarę. Ognisko,gitara,on i ona. Idealny scenariusz,by zapytać czy będzie jego dziewczyną. Idealnie bo od dawna nie był z nikim w związku i szczerze brakowało mu tego wszystkiego. Jakby w życiu było mu mało. Bałwan totalny ale cóż tak bóg go stworzył. Dziwne,że w ogóle stworzył.
-To co idziemy gdzieś?
-A no tak,chodźmy do mnie.
-A co będziemy robić?
-Zobaczysz-powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Byliśmy już blisko domu rodziców,kiedy prawie na przejściu dla pieszych potrąciłby mnie samochód. Na szczęście Marysia się w porę zorientowała i pociągnęła mnie za rękę. Nie doszło do katastrofy (szlag!)
Potem już bezpiecznie dotraliśmy do domu rodziców.
Weszliśmy do ogródka,zebrałem drewno i zacząłem rozpalać ognisko. Trochę się przy tym popatrzyłem ale to nic takiego.
Gdy ognisko już się paliło,poszedłem po gitarę oraz jedzenie,które mieliśmy sobie usmażyć. Wszystko było idealnie dopóki kromka chleba nie spadła mi do ogniska. Marysia zaczęła się śmiać.
-Co jest w tym śmiesznego?
-Jak to co,to co zawsze na każdym ognisku,gdy coś nam spada z kijka.
-Haha ha,ale śmieszne-powiedziałem bardziej sarkastycznie.
-Oj dobra nie martw się drugi ci nie spadnie.
-Mam taką nadzieję.
Zjedliśmy po kilka kromek chleba oraz kiełbasek.
-No to skoro się już najedliśmy to może...
Wyciągnąłem gitarę z za drzewa.
-O kurcze,a co takiego umiesz grać?
-Różne piosenki.
Zacząłem grać melodię najlepszej piosenki na podryw.
Cwany jestem...
Gdy piosenka się skończyła zapytałem jej o coś.
-Marysiu,czy ty chciałabyś zostać moją dziewczyną?
-O kurcze,Kamil ale mnie zaskoczyłeś. Ale teraz,gdy znamy się tak krótko.. To nie ma szans. Nie możemy być razem,nie dawno zerwałam z innym. Więc odpowiedź brzmi nie.
Cios w serce. Dosłownie.
-Nie wiem jak mogłeś myśleć,że nam razem wyjdzie. Frajer.
Po tym jak to powiedziała,po prostu wstała i wyszła. Straciłem miłość. Zbyt się pośpieszyłem. Teraz mózg będzie mi wytykał błędy.
*******
Hejooo! Brzmię jak teletubiś😂😂 wena na ten rozdział dzięki Domi 😘😘 Dzięki kochana,bez ciebie i Ali rozdziału by nie było. Dziękuje dziewczyny ☺
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top