9. Zwariowane plany
ROSE
Luka?
LUKA
Rose?
FELIKS
To... wy się znacie?
ROSE
Tak...
LUKA
Nie... Mogę z tobą chwilę porozmawiać... Na osobności?
ROSE
Ja... Hej! * chwycił ją za dłoń i wyciągnął na zewnątrz. * Co to ma znaczyć Luka?
LUKA
Proszę cię oto być nie mówiła nikomu kim na prawdę jestem i skąd mnie znasz.
ROSE
Dobrze się czujesz?
LUKA
Proszę cię tylko o jedno. Kiedy przyjdzie czas, sam powiem wszystko.
ROSE
Już to widzę. Skąd właściwie znasz Serenę? Co tu się dzieje?
LUKA
Kiedy przyjdzie odpowiedni moment wszystko ci wyjaśnię. Teraz proszę cię tylko o milczenie, przyjaciółko.
ROSE
Możesz na mnie liczyć... kuzynie. * wyszeptała wracając za nim do środka. *
PARĘ MINUT PÓŹNIEJ...
Po nietypowym teatrzyku Rose i Luki, wszyscy siedzieli przy stoliku i zajadali się zamówioną pizzą. Nikt nie pytał ani nie chciał zacząć tego tematu, aż w końcu Rose wyjaśniła, że oboje poznali się kiedyś w barze w którym chłopak pracuje i gdzie także poznał Serenę.
MADDY
Jaki ten świat mały.
NATHAN
Masz tyle w tym racji. Jesteś idealny tego przykładem. Nadal na mnie wpadasz mimo, że jest tyle miejsc.
MADDY
Chciałbyś... * posłała mu chytry uśmiech *
FELIKS
Jeśli chcecie się przekomarzać, to możecie to robić na osobności gołąbki.
MADDY
Feliks!
FELIKS
No co. Ja tylko stwierdzam fakt.
MADDY
Pójdę zamówić coś do picia.
NATHAN
Pójdę z nią.
* gdy się oddalili, Rose wykorzystała sytuację i przeprosiła resztę wymówką, że musi się uczyć, Feliks zgodził się ją odprowadzić, została tylko Audrey wraz z Luką *
AUDREY
Ja chyba też będę już szła. Jeszcze raz dziękuje ci za telefon.
LUKA
Spoko, też będę szedł. Może cię odprowadzę.
AUDREY
Hm... Ok.
* wyszli z lokalu zostawiając Maddy i Nathana samych *
Parę minut później....
Szli w absolutnej ciszy i każdy patrzył w inną stronę. Atmosfera wokół nich była jakoś teraz zupełnie inna niż te kilka minut temu gdy byli w lokalu.
AUDREY
Więc...
LUKA
Hm...
AUDREY
Nie, nic.
LUKA
Studiujesz Historię na Anteros, prawda?
AUDREY
Tak. A ty? Jakoś nigdy nie widziałam cię na Akademii.
LUKA
Miałem... Powstrzymywały mnie sprawy rodzinne i musiałem zacząć nieco trochę później naukę, a odpowiadając na twoje pytanie, jestem na literaturze.
AUDREY
To super. To rzadkość u chłopaka by ten kochał aż tak książki by poświęcać im życie.
LUKA
Wolałbym raczej poświęcić życie pisaniu.
AUDREY
Piszesz wiersze? Koniecznie muszę je kiedyś przeczytać... Oczywiście jeśli chcesz i mi pozwolisz. * szybko się zreflektowała za swoją gapę *
LUKA
Może kiedyś. Chyba tutaj mieszkasz.
Rzeczywiście, byli już pod jej domem.
AUDREY
Niedowiary ... przegapiłabym własny dom.
Luka zaśmiał się szczerym śmiechem dość głębokim i czystym,co przyprawiło brunetkę o uśmiech.
AUDREY
Więc... do zobaczenia niedługo?
LUKA
Tak. * chłopak nachylił się by pocałować w policzek dziewczynę na do widzenia, jednak ta nie zrozumiała przekazu i uderzyła w niego czołem. * Ała
AUDREY
Przepraszam... Nic ci nie jest?
LUKA
Nie nic. * odruchowo chwycił się za oko * Pójdę już. Do zobaczenia.
AUDREY
Do widzenia.
* Weszła do środka by zobaczyć przez okno jak Luka znika za rogiem ulicy *
LUKA
Na całe szczęście niczego nie zauważyła. * chłopak wyciągnął telefon by się upewnić, że właśnie zgubił swoją soczewkę która nadawała jego oczom normalny wygląd. Ale teraz patrzyło się na niego barwne spojrzenie, niebieskiej i żółtej soczewki, to jedna z wielu rzeczy, którą odziedziczył po swoim ojcu *
Kilka dni później...
Nastał koniec października, a co to oznaczało? Halloween. Nic nie stało na przeszkodzie studentom z Akademii Anteros do brania udziału w różnych zabawach. Tym razem jednak w nieco innym gronie. Po raz pierwszy w swej historii, uczelnia organizuje zabawę na terenie uczelni i wszyscy byli zaangażowani w jej organizowanie od wielu dni.
ROSE
To będzie impreza roku.
FELIKS
Mówisz tak o każdej imprezie.
ROSE
Bo każda jest imprezą roku.
MADDY
Macie już pomysły na kostiumy na imprezę?
ROSE
Mówisz jakbyś mnie nie znała. Robię go od kilku dni z pomocą mamy. Jej rady są niezwykle cenne.
MADDY
Czyli tylko ja nie mam pomysłu?
AUDREY
Nie tylko ty. Ja też mam z tym kłopot.
FELIKS
Nie dogadałaś się z tym z Luką?
AUDREY
Dlaczego miałabym się z nim o tym zgadywać?
FELIKS
Nie idziecie razem?
AUDREY
Skąd ci to przyszło do głowy?! Jesteśmy tylko znajomymi.
FELIKS
Tak, jasne. * odszedł w swoim kierunku nucąc pod nosem marsza weselnego *
MADDY
Nie będę nawet tego komentować.
Dzień imprezy...
Maddy stała pod bramą uniwersytetu czekając na Nata. Jak zwykle nie zaskoczyło ją to, że chłopak się spóźniał. Umówili się tu jakieś pół godziny temu. Czemu ona w ogóle jeszcze na niego czekała?! Odwróciła się na pięcie i wówczas jej wzrok spoczął na chłopaku ubranego na biel. Gdy zobaczyła resztę jego kostiumu parsknęła śmiechem.
MADDY
Hahahaha... Nie pomyliłeś przypadkiem imprez i osobowości... aniołku?
NATHAN
I kto to mówi, mała diablico? * uśmiechnął się szyderczo podchodząc bliżej, kąsając jej płatek ucha * Jak zwykle rumienisz się niespodziewanie i uroczo.
MADDY
Ty!!!! Nienawidzę cię!!!
NATHAN
Ja wiem, że ty mnie kochasz.
* wykłócając się poszli w stronę dziedzińca, gdzie była już reszta towarzystwa, wystarczyło tylko chwila by znaleźli przy stoliku zorro Feliksa i Rose w stroju muszkietera *
MADDY
Cześć wam.
ROSE
Audrey jeszcze nie ma?
MADDY
Nie.
AUDREY
Mówicie o mnie?
Jak na zawołanie odwrócili się by ujrzeć brunetkę w stroju... wampira.
NATHAN
Jak... krwiście...
AUDREY
Przynajmniej jest jakieś nawiązanie do tego święta... aniołku.
Spojrzała przed siebie by w oddali dojrzeć dobrze znaną jej postać Alana Cartera w stroju... szalonego naukowca? To mu idealnie pasuje. Dobrze, że chociaż nie ma tu jej ojca, który wyjechał na wyjazd z jej matką w ramach, że jak to stwierdził, są już za starzy na takie zabawy. Przynajmniej jeden plus. Dyskretnie wycofała się gdy reszta towarzystwa była zajęta rozmową ze sobą. Gdy nagle na kogoś wpadła.
AUDREY
Oj... Przepraszam.
Niespodziewała się jednak jego....
LUKA
Witaj... królowo wampirów. Twój Dracula właśnie przybył.
C.D.N
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top