2. Kłopoty

Perspektywa Audrey

Szła chodnikiem nie wiedząc nawet, że jest obserwowana. Czuła na sobie czyjś wzrok, jakby ktoś ją obserwował. Jednak gdy się odwracała nikogo nie było. Czyżby wypiła zza dużo i teraz miała jakieś przywidzenia? Nigdy nie da się już tak dać zaciągnąć Rose. Czuła się coraz bardziej sennie. Nie mogła tu zasnąć musiała dotrzeć do domu. Nagle minął ją rowerzysta. Gdyby ktoś jej w porę nie złapał i nie odciągnął, miała by mały wypadek.

CHŁOPAK
Nic ci nie jest.

AUDREY
Dziękuje ci... Jak...

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć ten odszedł. 

AUDREY
Dziękuje ci! * krzyknęła zanim ten skręcił za rogiem

Z drżącym krokiem weszła do swojego pokoju rzucając się na swoje łóżko. Co to miało być przed chwilą. Jednak nie miała czasu się zastanawiać bo zebrało jej się na mdłości. Ten niespodziewany wypadek naruszył zdecydowanie jej żołądek. Teraz czekała ją wizyta w łazience. Jednak gdy wyszła, wciąż pamiętała jego wzrok. Nie da się go zapomnieć. Zwłaszcza, że były one różnego koloru? Nie. Musiała się pomylić. Teraz może jej pomóc tylko mocna herbata. Gdy wzięła do ręki kubek z napojem nagle ktoś przekręcił klucz w drzwiach. 

SERENA

Audrey! Jesteś w domu!

AUDREY
Tak mamo. 

Wzięła szybki oddech i przybrała sztuczny uśmiech wychodząc do nich 

AUDREY
Jak minął wam wieczór mamo?

SERENA
Bardzo dobrze. Lepiej nie mogło by być. Mogłabyś wstawić wodę na herbatę?

AUDREY
Dobrze. * Wolała nie wydawać się teraz ani trochę podejrzana, chodź czuła jak zaczyna ją boleć głowa

Wzięła swój kubek i już miała iść na górę, gdy została zatrzymana przez swojego ojca. 

AUDREY

Cześć tato. Słyszałam od mamy, że mieliście udany wieczór. 

RAYAN
Można chyba tak to nazwać

AUDREY
To dobrze. Ja już pójdę spać. Dobranoc. 

Zniknęła na piętrze nie zdając sobie sprawy, że właśnie do jej ojca dotarła pewna wiadomość . Ale to dopiero później. 

Perspektywa Maddy

Dziewczyna wróciła do pustego domu lądując na kanapie. Nie potrzebowała niczego więcej w tej chwili. Była sama więc nie mogła niczego się spodziewać. Niczego oprócz SMS od swojej matki w której życzyła jej dobrej nocy. Uśmiechnęła się do swojej komórki i opadła zmęczona patrząc się w sufit. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła przytulona do poduszki. Z samego rana zorientowała się że jeśli się nie pośpieszy to się spóźni. Jednak przez cały ten pośpiech strąciła z stolika zdjęcie oprawione w ramkę. Szybko zebrała kawałki szkła niezdarnie raniąc się w dłoń. Jednak to nie to było teraz ważne. Spojrzała na to co ono przedstawiało. Była na nim ze swoimi rodzicami, szczęśliwa jak nigdy, gdy jeszcze była dzieckiem. Odwróciła fotografię by zobaczyć podpis. Kastiel, Huricihan i Maddy (10 l.) Ale teraz nie czas na sentymenty. Chwyciła klucze i wybiegła z domu natychmiast. Później na mieście kupi sobie jakieś plastry. Teraz najważniejsze jest, by zdążyć na pierwszy wykład a potem pójść załatwić ostatnie formalności w dziekanacie. 

Jakiś czas później....

Audrey i Rose siedziały na głównym placu przed wydziałem sztuki na uniwersytecie.

ROSE
Kiepski poranek. 

AUDREY
Można chyba tak powiedzieć. Nie mam bladego pojęcia jakim cudem mój ojciec dowiedział się o wczorajszym wyjściu.

ROSE
Ja chyba wiem.

AUDREY
Jak to wiesz? Powiedziałaś o tym komukolwiek?

ROSE
Zgłupiałaś?! To wszystko przez Leona!

AUDREY
Leona? Twojego brata?

ROSE
Tak, wciąż traktuje mnie jak małą dziewczynkę i doniósł odpowiednio o wszystkim moim rodzicom z samego rana a oni pewnie z twoimi. 

AUDREY
Rose... Planujesz na nim zemstę, prawda?

ROSE
Oto możesz być spokojna. Może byśmy dziś po wykładach wyskoczyli do kawiarni?

AUDREY
Nie mogę. Mam szlaban. 

ROSE
Jak to? 

AUDREY
Mówisz jakbyś nie znała mojego ojca. Nie pamiętasz co było gdy kończyłyśmy liceum i tamtą imprezę. 

ROSE
Aż zza dobrze. Brrr.... Wujek jak chce potrafi być przerażający.

AUDREY
Nic dziwnego, że żaden chłopak nie chciał ze mną być. Jest jeszcze straszniejszy niż dziadek Filip z opowieści mojej mamy. 

ROSE
Wyobrażam sobie.

AUDREY
To wcale nie jest śmieszne. Przez cały tydzień po skończonych wykładach mam wracać z nim do domu bo wtedy akurat on też kończy pracę. 

ROSE
Nie zazdroszczę ci. Ja miałam na szczęście tylko kazanie, które trwało najdłużej ze wszystkich chyba. 

AUDREY
Eh... To chyba Maddy?

Brunetka zobaczyła jak ich przyjaciółka biegnie w ich stronę. 

MADDY
Hej. I jak ... tam? * widząc ich nietęgie miny wiedziała, że nie jest dobrze

AUDREY
Lepiej nie mówić.

MADDY
Ok. Nie nalegam. 

ROSE 
Sorry... Muszę to odebrać. * oddaliła się by odebrać dzwoniący telefon

Po paru chwilach wróciła z wielkim uśmiechem na ustach.

ROSE
Jesteście gotowe na niespodziankę?

AUDREY
Rose... Nie mam jakoś na nie ochoty. 

ROSE
Ale ta na pewno ci się spodoba. Możesz wyjść już Feliks. 

MADDY I AUDREY
Feliks!

FELIKS 
Tęskniłyście za mną dziewczyny?

Przed nimi stanął brunet o zielonych oczach

AUDREY
Co ty tutaj robisz? Myślałam, że?

FELIKS
To źle myślałaś moja droga. * uścisnął ją mocno * Co jest Maddy? Nie przywitasz się ze starym przyjacielem.

Maddy zwinęła dłoń w pięść i uderzyła go w ramię. 

FELIKS
Ała... Za co to było?

MADDY
Za to, że udawałeś martwego w sieci. Głupek...

FELIKS
Ale wasz głupek. * uśmiechnął się szeroko

AUDREY
Nie da się ukryć.

FELIKS
Ale po części jest w tym też wasza wina. Wyjechałyście kiedy...

ROSE
Ok. Na dziś już dość czułości. Jak ci leci na muzykologi?

FELIKS
Mogę śmiało powiedzieć, że żyję.

MADDY
Nadal grasz na gitarze?

FELIKS
Owszem. Nawet udało mi się załatwić występ z jednym zespołem. Mam z nimi zagrać w przyszłym miesiącu w sąsiednim mieście.

AUDREY
To wspaniałe!

FELIKS
Dzięki. Można powiedzieć, że spełniam swoje marzenia. A jak twoja książka Audrey?

AUDREY
Nie ma żadnej książki. Nie nadaje się do tego.

ROSE
Chyba żartujesz. Początek jest świetny. I nawet się nie waż przerywać jej pisania. Poza tym chcę być pierwszą, która ją przeczyta. 

AUDREY
Mogę to jeszcze przemyśleć, ale niczego nie obiecuje. 

ROSE
Zuch dziewczyna. Maddy, Feliks... przemyśleliście tą sprawę o której wam pisałam?

MADDY
Wysłałaś nam coś? * zerknęła na swój telefon * Rzeczywiście. I muszę ci powiedzieć, masz moje pełne poparcie. 

FELIKS
Moje też. 

AUDREY
Co wy knujecie?

ROSE
Wiesz o tym, że każdy z nas na drugim roku, musi zapisać się na przedmiot, który nie obejmuje jego kierunku studiów. 

AUDREY
Wiem, lecz co to ma wspólnego...

ROSE
Pozwól mi dokończyć... Wysłałam do Maddy i Feliksa wiadomość z zapytaniem czy zgodzili się na tą propozycję, którą wymyśliłam dziś rano. I jak widzisz są zza. Zatem wszyscy z wielką chęcią zapisujemy się na zajęcia z historii sztuki współczesnej.

AUDREY
Oszaleliście? Przecież doskonale wiecie kto je prowadzi!

ROSE
Wiemy i na pewno bardzo go ucieszy nasza obecność. Prawda Feliks?

FELIKS
Na bank. Wujek Rayan będzie wniebowzięty mając naszą czwórkę w jednej sali. * powiedział z sarkazmem.

Nikt nie umiał powstrzymać śmiechu. Dosłownie ich czwórkę było stać na wszystko i większość osób doskonale o tym wiedziała. Ten rok na pewno będzie najlepszy ze wszystkich byłych. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top