1. Studenckie życie

MADDY
No nie. Spóźnię się. 

Maddy dość szybko ogarnęła się i pobiegła w stronę uczelni. Była umówiona a jej budzik jak zwykle nie zadzwonił.  Wbiegła na teren uczelni widząc znajome twarze.

MADDY
Rose! Audre! Jak miło was widzieć.

ROSE
W końcu! Prawdziwa Maddy z krwi i kości. 

Dziewczyny toną w uścisku. 

AUDRE
Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłyśmy. 

ROSE
I ile rzeczy przegapiłaś. * zaśmiała się * 

To prawda, że dość dawno tu nie była, praktycznie cztery lata. Gdy rozpoczęła z dziewczynami naukę w liceum Słodki Amoris, musiała niespodziewanie wyprowadzić się wraz z rodzicami zostawiając tu wszystko. Jednak teraz mogła tu wrócić i rozpocząć tu drugi rok studiów, dzięki temu, że udało jej się nakłonić rodziców do powrotu i kupna w tym mieście mieszkania. Na razie przyjechała tu sama zaś oni dołączą do niej za jakiś czas. Więc... ma na razie dom tylko dla siebie. 

ROSE
Hej... Gdzie nam odpłynęłaś?

MADDY
Sorry. Po prostu, minęło tyle czasu. To miasto bardzo się zmieniło. 

AUDRE
To prawda. Nie było mnie tu tylko rok i sama dostrzegam, że  tak krótkim czasie może się wiele zmienić. 

Audre po skończeniu liceum wyjechała studiować na drugim końcu kraju. Pisała do niej o tym w mailach i rozmawiały o tym na chacie. Jednak, zrobiła to z własnej woli lecz nie chciała podać konkretnego powodu. Dość szybko przekonała się, że to nie dla niej i postanowiła wrócić. A teraz gdy jeszcze ona wróciła, mogą reaktywować swoje dawne trio. 

ROSE
Dajcie spokój. Dość tych smutnych wspominek. Od teraz zamierzamy się świetnie bawić. Czy to jasne?

AUDRE I MADDY
Jak słońce szefowo!

Wszystkie trzy wybuchnęły śmiechem i poszły przed siebie w kierunku wydziału uczelni. Maddy tak samo jak Audre, musiała się zapisać  na specjalizacje pod swój kierunek studiów. Każda z nich studiowała coś zupełnie innego. Rose zajmowała się psychologią, Audre historią zaś Maddy aktorstwem. 

ROSE
Nie uwierzycie, kogo udało mi się zaprosić na nasz dzisiejszy babski wieczór. 

AUDRE
Jaki wieczór?

ROSE
Ups! To miała być niespodzianka. Ale trudno... Wiedziałam, że będziesz szukała wymówki a ja nie przyjmuje dziś żadnych, moja droga. 

MADDY
Wtajemniczysz mnie w swoje plany?

ROSE
Mogę zdradzić tylko tyle, że czeka nas dość ciekawy wieczór w klubie. 

Maddy doskonale wiedziała, że to nie są klimaty Audre. Rose nieźle w tej sytuacji kombinowała. Gdy doszły do swojego celu okazało się, że dziekanat jest już zamknięty i muszę zmienić swoje plany.  

ROSE
W takim razie nic nie stoi już nam na przeszkodzie. Idziemy! Kierunek bar!
* chwyciła dziewczyny pod ręce i pociągnęła je we właściwym kierunku, weszły do środka siadając przy pustym stoliku
Stawiam pierwszą kolejkę. Poczekajcie tu na mnie. 

AUDREY
Jak dałam się w to wkręcić?

MADDY
Znasz Rose nie od dziś. Nic jej nie powstrzyma gdy czegoś się podejmie. 

AUDREY
To fakt. 

Kilka minut później czarnowłosa wraca z kilkoma drinkami.

AUDREY
Rose... To za dużo. 

ROSE
To nie ja tyle kupiłam. To ten przystojny barman postawił nam dwie kolejki. * obejrzały się jak jeden mąż w kierunku baru, gdzie stał czarnowłosy chłopak, który do nich machnął

MADDY
Nie ma już odwrotu Audrey. * wzięła do ręki kieliszek. * Za ponowne spotkanie dziewczyny. * szybki zamach i  było już po pierwszej kolejce.

Pół godziny później...
Dziewczyny były już lekko wstawione, jednak atmosfera była dość radosna.

AUDREY
Dziewczyny... Ja już chyba muszę wracać.

MADDY
Czemu... Ojciec profesorek nie da ci żyć?

AUDREY
Nie... Ale jeśli chce zyskać dostęp do auta muszę być przed nimi w domu. Pojechali po coś do sąsiedniego miasta. Nie mogę się im tak pokazać. 

MADDY
Dobrze, już dobrze. Ale... nie ruszaj się teraz. 

AUDREY
O co chodzi Rose?

MADDY
Odkąd tylko weszliśmy, pewien chłopak bacznie cię obserwuje.

AUDREY
O czym ty mówisz? 

MADDY
Ten białowłosy siedzący przy barze. Ma bardzo przenikliwy wzrok.

AUDREY
Daj spokój. Idę do domu. Koniec i kropka. 

ROSE
Skoro panna porządnisia chce już wracać. To nie ma sensu tu siedzieć. Na nas też już pora. 

MADDY

Nie no... Zabawa dopiero się zaczynała. W dodatku... Nadal go nie ma. 

AUDREY
Ale my w przeciwieństwie do ciebie nie mamy wolnych domów. 

MADDY
Można powiedzieć, że mam szczęście. 

* wzięły swoje rzeczy i szły ulicą śmiejąc się do rozpuku z żartów, które opowiadała Rose, na skrzyżowaniu rozstały się w trzy różne strony *

Perspektywa Rose

Czarnowłosa weszła do domu który wydawał się być pogrążony w śnie. Jednak doskonale wiedziała, że jej rodzice byli poza domem, ale pozostawał jeszcze jej straszy brat. Ten doskonale pilnował by wszystko zawsze było porządnie. Wiedziała, że zaraz będzie afera jeśli wrócił przed nią. 

LEON
Witaj siostrzyczko... Gdzie cię wiatry nosiły? 

ROSE
Nie bądź taki sztywny Leonku... Wcale nie jest tak późno.

LEON
Piłaś?

ROSE
Ja? Może trochę... 

LEON
Rose... I co ja mam teraz zrobić? 

ROSE
Nic braciszku... Jesteś moim bratem, nie ojcem.

LEON
Lepiej módl się, by o niczym się nie dowiedział. 

ROSE
Jesteś strasznie sztywny. Idę spać. Dobranoc. 

Leon był od niej starszy zaledwie o trzy lata a zachowywał się jakby znał życie lepiej od niej. Jako pierworodny syn jej rodziców nie poszedł w rodzinny biznes modowy. Za to ona, tak. W wolnych chwilach pomagała w butikach rodzicom, pracując w nich. Jej rodzice, Leo i Rozalia są małżeństwem od 22 lat. Wzięli ślub zaledwie rok po urodzeniu Leona i skończeniu studiów przez jej matkę. Zaledwie trzy lata później na świat przyszła również ona. Weszła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. Nawet nie poczuła gdy później do jej pokoju przyszedł Leon i nakrył ją kołdrą. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top