End

Naruto POV'

Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Próbowałem złapać się czegoś i utrzymać równowagę.  Nie wyszło. Upadłem na podłogę. Obudziłem się kilka dni później. Mieszały mi się wspomnienia. 

Lekarz twierdzi, że było to winą lekkiego wstrząsu mózgu. Mężczyzna w charakterystycznym kitlu powiedział mi,żebym nie ruszał się za wiele i porządnie odpoczął,a te dolegliwości na pewno szybko minął.

Zignorowałem zalecenia lekarza, zresztą nie po raz pierwszy i nie ostatni.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu gdzie leżałem. Białe jak śnieg ściany, jakieś leki i przybory medyczne. Doszedłem do wniosku, że znajduje się w szpitalu.

Byłem przeczepiony do kroplówki, więc nijak mogłem uciec, w dodatku po co bym miał? Już kilka razy tu wylądowałem i świetnie zdawałem sobie sprawę z tego, że jak trochę poleżę, to na pewno nie pożałuję. Nie wiedziałem co prawda na jak długo to zostanę, lecz w tamtej chwili nie było to dla mnie istotne.Minęło kilka dni nim ktokolwiek mnie odwiedził.                               Była to moja siostra - Naruko. Niezbyt miałem ochotę z nią rozmawiać,gdyż wiedziałem ,że zacznie mnie wypytywać o szczegóły, jednak i tak nie miałem tu nic innego do roboty. A nawet jeśli bym miał,to tym razem nasza rozmowa była zupełnie inna niż się spodziewałem...

Naruko POV'

- Naruto, jak się czujesz? Boli Cie coś? Pomoc Ci w czymś? -  Pytałam go.

- Nie trzeba .

 - Daj mi trochę odpocząć. - Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Lubiłam ten grymas, jednak teraz wcale nie poprawił mi humoru.

- Nie mogę - przyznałam wreszcie. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie, nie potrafiąc spojrzeć bratu w twarz.

Domyślam się, że w tym momencie spoważniał trochę, lecz nie widziałam tego. Wciąż pozwalałam mu tylko na oglądanie swoich pleców.

 - Mam... mam bardzo złe wieści.

- Złe wieści? - powtórzył, szukając w umyśle najróżniejszych słów i pytań, znalazł tylko jedno: - Jakie?

Nie mam pojęcia jak długo milczałam. Może minutę, a może pięć. Ale mniejsza z tym. Ważna była tylko ta cisza,wśród której próbowałam się odnaleźć. Zadałam sobie pytanie "czy naprawdę chcesz mu o tym powiedzieć?"

- Naruko? Ej, Naruko co jest, dattebayo?

- Mam podejrzenia - mój głos snuł się wolno, a ja wraz z upływem kolejnych słów, nabierałam coraz większych wątpliwości - że... że ty tak naprawdę... nie istniejesz.

- A o to chodzi. - Nie uwierzył.

Odwróciłam się na pięcie i ponownie zastałam ten łobuzerski uśmiech.

- Naruto, przestań. To poważna sprawa! - Krzyknęłam. Nie potrafiłam być spokojna w takim momencie,łzy mimowolnie zaczęły kapać z mych oczu.

Wtedy mi uwierzył.

- Dlaczego tak myślisz? - Spytał.

- Znalazłam moje stare zapiski, poszukałam w bibliotekach i... - Porzuciłam te myśl. Znałam lepszy sposób,żeby mu to wyjaśnić.

 - Pammiętasz wszstko dobrze?

- Prawie. Lekarz mówił, że to przez wstrząs mózgu, czy coś takiego, dattebayo. - Nie zdawał sobie sprawy z tego, co właśnie powiedział.

- Masz zaniki pamięci?

- O co chodzi, Naruko?

- Czy masz zaniki pamięci? - Powtórzyłam znacznie głośniej i z naciskiem, któremu nie mógł się oprzeć.

- Mam... nie pamiętam moich urodzin, tego jak uczyłem się o ninja...Ale to przecież normalne. Nie można wszystkiego pamiętać, prawda dattebayo?

- Nie można, fakt. Ale... ale ty jesteś genjutsu. Nie ma mowy, żebyś to pamiętał.

- Genjutsu? - Zaczął się śmiać.

Nie chciałam się poddawać. Każdy ma przecież prawo i obowiązek wiedzieć, kim jest. A on był fikcją, żyjącą tuż obok mnie przez tyle lat.

- Pamiętasz mężczyznę w kapturze - zaczęłam cicho - o czarnych włosach, białej twarzy, kościstych dłoniach...

- Nie... - wyznał, widocznie zmartwiony i z lekkim przerażeniem w głosie.

- Śledził mnie przez jakiś czas, gdy byłam dzieckiem, aż pewnego dnia spotkaliśmy się twarzą w twarz...

"Wspomnienie Naruko"

W oddali ujrzałam poświatę.Wstałam i zaczęłam powolną wedrowke do światła,czując jakbym sniła.
Kiedy w końcu znalazłam się przy źródle światła, odkryłam, że to nie jest wcale nie jest to czym było na początku.

To był mężczyzna.
Włosy koloru czarnego, niebieskie oczy, szyderczy uśmiech, biały płaszcz ze zdobiącymi ho promieniami...

To on.
-Nareszcie się spotykamy, Naruko .

Usta otworzyły się. Uszczypnięciem próbowałam zmazać obraz przede mną, ale mężczyzna w dalszym ciągu nie zniknął.

Genjutsu?
Próbowałam je przerwać, ale bez skutku. Ostrożnie zrobiłam krok w tył, nie odwracając wzroku od stojącej przede mną postaci.
-Nie... to nie może być... prawda..  - wymamrotałam do siebie.
Zacisnęłam dłonie w pięść. Trafiłam powoli kontrolę nad emocjami. To nie mogło być prawdziwe. To musiał być żart, zresztą udany. Cokolwiek to było, nie miałam powodu do śmiechu.

-Nie mam pojęcia, jak mnie tu sprowadziłeś, ale, kimkolwiek jesteś, skończ te zabawę i pozwól mi odejść.

-Naruko, dobrze wiesz,że to nie jest żart. Znalazłaś się nie przypadkiem napewno.
To powinno być wystarczającym powodem.
I owszem  mogę Cię odesłać, ale wtedy nie otrzymasz odpowiedzi na dręczące Cię pytania. Chcesz tego?

Zawarczałam na stojącą przed nią osobę.

-Jesteś iluzją, więc dlaczego powinno mnie to obchodzić?
-Ponieważ jestem klonem twojego "brata". Myślałem, że będziesz chciała wiedzieć dlaczego to Genjutsu.
-To powiesz mi w końcu, czy zostawisz mnie w niepewności?
-Co?  Masz na myśli to,że chcesz wiedzieć więcej o tym Genjutsu? - postać uniosła brew.
-No, taktownością to Ty nie grzeszysz. Gdybym mogła to już byś leżał z połamanymi żebrami.
-A dlaczego nie możesz? - zapytała postać.
-Po 1 nie mam pewności, że gdy Cię uderze nie znikniesz. A po 2 nie wiem czy jesteś namacalny. - odpowiedziałam ziirytowana zaistniałą sytuacją.
-Zmusić Cię, abyś powiedział o co chodzi?-na co postać uniosła ręce w geście obronnym.
-A więc, trik polega na tym, że z tym Genjutsu pomógł mi pewien członek klanu Uchiha. Sama wiesz, że " nasz"  nie jest dobry w tych technikach.
A jeśli chodzi o Moją postać to wpadłem na fajny pomysł. Widzisz, zapieczętowałem wystarczającą ilość chakry tak,, by po otwarciu go dzięki Twojej krwi ukazał się mój klon.
- Che... tak jakby to coś miało zmienić. W końcu " prawdziwy" TY i tak nie otrzyma wspomnień po zniknięciu klona. 
-Jesteś wściekła? Masz do tego absolutne prawo. Ale proszę, daj mi chociaż szansę, abym to wyjaśnił. Tylko o to proszę. Dobrze?
-Dobrze. Ha! Myślałeś, że się zgodzę?  Nigdy w życiu. Mam już po dziurki w nosie to miejsce jak i Ciebie "Braciszku".
Masz wszystko naprawić. Znaczy się masz mnie uwolnić z tego miejsca i przenieść z powrotem do Wioski. - krzyczałam na "klona".
-Dobrze, ale pamiętaj, że miałaś inne wyjście do wyboru. Nie będę Cię zmuszał, abyś z niego skorzystała.
Musisz wiedzieć, że wszyscy zapomną o "Naruto". Chcesz tego?
-Nie marudz. Tylko rób co każe.

Jak Naruko wróciła do "swojego" świata, w jej życiu zagościł smutek i żal po tym jak wszystko co zdarzyło się w Jej życiu było Genjutsu . Może i Brat był fikcją,ale wolała mieć kogoś bliskiego niż nie mieć jak teraz.

                                    KONIEC

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Witam wszystkich zainteresowanych końcem historii. Dziwny koniec ale tak mnie nabrało na napisanie takiego.
Serdeczne podziękowania dla Aredhel13 za pomoc z końcówką. Odwdzięcze się za to.
Jeśli ktoś ma coś do opowiadania to pisać.
Pojawi się za niedługo informacja dotycząca statystyk, wiecie gwjazdki i wyświetlenia.
Do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top