Chwilowa przeprowadzka i kłótnia z ojcem.

                                                                             SEUL 9:35

Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam w bok, zobaczyłam śpiącego Dylana, wyglądał bardzo słodko. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej.

-9:35?! Jesteśmy spóźnieni! Wstawaj! - podniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam budzić mojego chłopaka.

-Hmmmm? Co się tak drzesz??

-Jesteśmy spóźnieni, więc wstawaj.

-Która godzina?

-9:35!! - gdy to powiedziałam chłopak wystrzelił z łóżka jak z procy i pobiegł do łazienki, ja w tym czasie poszłam zrobić na szybko śniadanie. Zjadłam swoją porcję i, gdy Dylan wyszedł z łazienki to ja do niej wparowałam, a on zjadł śniadanie. Wzięliśmy swoje rzeczy, ubraliśmy buty i wyszliśmy. Chłopak po drodze mnie podwiózł do SM. Szybko wbiegłam do wytwórni, ruszyłam w stronę szatni, przebrałam się i poszłam do sali ćwiczeń na której czekał na mnie menager i Red Velvet.

-Przepraszam najmocniej za spóźnienie, ale zaspałam - powiedziałam wchodząc do sali.

-No dobrze, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy - odpowiedział menager, a ja pokiwałam głową twierdząco. Facet wyszedł, a ja zaczęłam przedstawiać dziewczynom choreografię. Cały dzień spędziłam z nimi na ćwiczeniu choreografii, ona sama bardzo im się spodobała. O 20:15 przyjechał po mnie Dylan.

-Hej kochanie - powiedziałam wchodząc do auta.

-Hej kotek - odpowiedział chłopak całując mnie w usta.

-Muszę ci coś powiedzieć.

-Mam się bać? 

-Nie, raczej nie.

-To o co chodzi?

-Jutro wyjeżdżam z chłopakami w trasę na miesiąc - oświadczył Dylan, gdy to usłyszałam posmutniałam.

-Ej Eve, nie smuć się to tylko miesiąc - spojrzałam na niego.

-Postaram się przeżyć - powiedziałam i się uśmiechnęłam. W domu zjedliśmy kolację, Yeonjae się spakował, a resztę wieczoru spędziliśmy razem. O godzinie 5:00 podjechał po niego bus, pocałowaliśmy się namiętnie, przytuliliśmy i pożegnaliśmy. Było mi smutno, ale to nie był pierwszy raz, gdy wyjeżdżał i na pewno nie ostatni. Zadzwoniłam do Chunghy.

                                                                    ROZMOWA

-Haloo?

-No siema, co robisz?

-Śpię dzbanie, wiesz która jest godzina?

-Chwilę po 5:00, a co?

-Czego chcesz?

-Pogadać, a tak poza tym mam wolną chatę, bo Dylan pojechał w trasę.

-I co w związku z tym?

-No to, że może wprowadzisz się do mnie na ten miesiąc?

-No w sumie nie głupi pomysł, ale ostatnio byłam u ciebie i obiecałaś, że następnym razem ty przyjedziesz do mnie.

-No dobra, niech ci będzie.

-To pakuj manatki, masz klucze to wbijaj.

-Oki, spakuję się i będę.

                                                              KONIEC ROZMOWY

Spakowałam ubrania do walizki, a inne potrzebne rzeczy do torby, poszłam jeszcze do sklepu, który był obok domu po jakieś przekąski na wieczór. Wpakowałam wszystko do auta i pojechałam do Chunghy. Zaparkowałam, wzięłam wszystkie rzeczy, otworzyłam drzwi kluczami i weszłam do domu. Zaniosłam jedzenie do kuchni, a resztę moich rzeczy do mojego dawnego pokoju. Kiedyś mieszkałyśmy razem, ale później zamieszkałam z Dylanem. Wbiłam do sypialni Chunghy i zaczęłam ją budzić kładąc się na niej.

-Wstawaj menelu.

-5min mamo.

-Nie, teraz, nudzi mi się i jestem głodna, więc wstawaj.

-To sobie coś zrób do jedzenia.

-No, ale wstawaj.

-Która godzina?

-6:20, wstawaj.

-Nie chce mi sie.

-Jak wstaniesz to pójdziemy na miasto.

-Na zakupy?

-No, ale musisz wstać.

-Oki - gdy tylko dziewczyna usłyszała o zakupach od razu wstała.

-To ty zrób coś do jedzenia, a ja idę do łazienki zrobić poranną rutynę.

-Spoko.

    Poszłam do kuchni i przygotowałam nam naleśniki, po 20 min Chungha wyszła z łazienki. Usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy jeść, między czasie gadałyśmy o wszystkim i o niczym, a potem zaczęłyśmy oglądać film na Neflix'e. Chwilę po 10:00 ubrałyśmy buty, wzięłyśmy potrzebne rzeczy, wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do auta. Pojechałyśmy do galerii handlowej, spędziłyśmy w niej pół dnia. Obkupione po brzegi i z pustymi portfelami wróciłyśmy do domu Chunghy. Wykąpałam się i przebrałam w piżamę, to samo zrobiła moja przyjaciółka. Wzięłyśmy masę przekąsek, usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy oglądać film, ostatecznie obie zasnęłyśmy.

                                                      SZANGHAJ

                                                   CHENLE P.O.V

                                                              9:53

    Spałem sobie smacznie, aż nagle obudziły mnie mocne promienie słoneczne. Delikatnie otworzyłem oczy i od razu spostrzegłem leżącą obok mnie nagą laskę, ja sam również gdzieś zgubiłem ubrania. Automatycznie spojrzałem na telefon by sprawdzić godzinę.

-O kurwa! - wydarłem się i wyskoczyłem z łóżka zaczynając się ubierać, dziewczyna wstała jak poparzona i spojrzała na mnie.

-Co się stało?

-Gówno! Zaspałem do pracy!

-No też mi tragedia - stwierdziła dziewczyna i przewróciła oczami, a ja zdenerwowałem się jeszcze bardziej. Podszedłem do lustra i poprawiłem krawat, a dziewczyna zaczęła się do mnie przymilać, odepchnąłem ją i wyszedłem z jej mieszkania.

-Hej, zaczekaj! Daj mi swój numer to powtórzymy to! - zignorowałem jej krzyki, bo myślałem tylko o tym by być już w pracy.

                                                   RENJUN P.O.V

                                                              7:58

Gdzie on jest? Dzwonię do niego od dobrych 20 min, ale nie odbiera. Jego auto stało pod barem, ale go samego gdzieś wcięło. Znając go spędził noc u jakieś pierwszej lepszej laski. Tylko, że on nigdy nie spóźnia się do pracy, wręcz przeciwnie, zawsze jest w biurze około 6:00. Za chwilę jest spotkanie biznesowe, jak się nie zjawi to ja będę musiał je poprowadzić, a nienawidzę tego robić. - Chodziłem w kółko i myślałem. Zadzwoniłem jeszcze parę razy do pana Chenle, ale nie odebrał. Ostatecznie ja musiałem poprowadzić spotkanie biznesowe, ale nie było tak źle jak podejrzewałem, ale i tak nie lubię tego typu rzeczy. Zmęczony poszedłem do swojego biura i zadzwoniłem do pana Zhong Chenle, ale również nie odebrał, ostatecznie olałem go i zająłem się swoją pracą. Około godziny 10:00 zaczął dzwonić mi telefon, spojrzałem na ekran by sprawdzić kto to, był to ZHONG CHENLE we własnej osobie, odebrałem.

                                                              ROZMOWA 

-Halo?

-Wyślij transport pod adres ###########, szybko!

-Już się robi szefie.

                                                  KONIEC ROZMOWY

Wysłałem limuzynę pod podany adres, po nie całych 10 minutach, prezes zjawił się w biurze.

                                                     CHENLE P.O.V

Po skończonej pracy tak jak obiecałem, pojechałem do rodzinnego domu. Zaparkowałem i wszedłem do willi, u wejścia przywitał mnie lokaj. 

-Dzień dobry panie Chenle, miło pana widzieć.

-Dzień dobry, pana też dobrze widzieć.

-Pan do ojca?

-Tak, gdzie on jest?

-W swoim gabinecie.

-Dobrze, dziękuję. Udałem się w stronę gabinetu mojego ojca. Zapukałem do drzwi:

-Proszę! - wszedłem.

-Witaj tato, chciałeś się ze mną widzieć.

-O Chenle, jak miło cię widzieć, usiądź proszę - zrobiłem to o co poprosił.

-To o co chodzi?

-A więc tak, ostatnio trochę myślałem i stwierdziłem, że czas znaleźć ci żonę.

-Że co? Jaką żonę? O czym ty mówisz?! - w moim głosie czuć było zdenerwowanie jak i przerażanie.

-Posłuchaj Chenle, masz już 21 lat, jesteś dorosły, a zabawiasz się jak jakieś dziecko.

-No właśnie tato jestem dorosły, więc mogę sam decydować o moim życiu i o tym czy chcę mieć żonę.

-Nie chcę byś zepsuł sobie i całej rodzinie reputację przez te twoje skakanie z kwiatka na kwiatek, dlatego postanowiłem. Znajdę ci porządną żonę.

-Nie zgadzam się!

-Decyzja została podjęta Chenle.   

Nie miałem zamiaru dłużej kłócić się z ojcem, bo wiedziałem, że mogę powiedzieć o dwa słowa za dużo, więc wyszedłem trzaskając drzwiami, za sobą słyszałem tylko jak ojciec mnie woła, ale olałem to. Już miałem wychodzić z posiadłości, ale wpadłem na moją mamę.

-Chenle, kochanie ty moje. Nareszcie przyjechałeś do domu. Co u ciebie? Dlaczego jesteś taki zdenerwowany?

-Cześć mamo, też fajnie cię widzieć i u mnie dobrze, ale słyszałaś co ojciec wymyślił? Chce mi znaleźć żonę. Jestem pełnoletni, mogę sam o tym decydować nie potrzebuję jego pomocy do tego.

-Tak, słyszałam to synku i nie popieram tego, ale zrozum, że tata chce dla ciebie dobrze.

-Jeśli chce dla mnie dobrze to niech się nie wpieprza w moje życie.

-Spróbuję z nim pogadać, a ty uważaj na siebie, kocham cię.

-Jasne, że będę na siebie uważać i też cię kocham mamo, lecę już.

-Już? No dobrze, ale wpadaj do nas częściej i na dłużej.

-Postaram się, pa mamo.

-Pa kochanie. - przytuliliśmy się na pożegnanie i mama pocałowała mnie w czoło. Wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu wróciłem zdenerwowany do domu. Nie miałem na nic siły, więc poszedłem od razu spać.

Skośna czcionka - myśli

C.D.N

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top