Rozdział 3
Ogłoszenie!
To będzie bardziej krótka historia. Postaram się zrobić ją troszkę dłuższą, ale nie chcę zrobić Wam pogmatwania z niektórymi informacjami.
Możesz już iść do rozdziału :*
~~~~
P. O. V Polska
Wstałem o tej samej porze co ostatnio. Dziś był wtorek, więc mogłem sobie pozwolić na relaks. Leżąc na łóżku rozmyślałem nad podjętą decyzją Niemca. Ciekawiło mnie to jakie będą tego konsekwencje. Czy będą pozytywne? A może negatywne? Moje rozkminy na tyle mnie znudziły, że ponownie zasnąłem.
Obudziłem się przez natrętny dźwięk telefonu. Odebrałem natychmiast go nawet nie patrząc na numer.
- Halo?- zapytałem sennym głosem przy okazji pocierając oczy-
- Guten Morgen, Polen. Miałeś dzisiaj być w firmie, ale cały czas ciebie nie ma. Masz w tej chwili wyszykować się i tu przyjechać. Każda minuta twojego spóźnienia oznacza dodatkowy dokument do zrobienia. Pamiętaj- streścił ten parszywy głos.
Chcąc nie chcąc musiałem wstać. W międzyczasie usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia. Ubrałem koszule i ciemne jeansy. Niestety nie możemy wchodzić tam w wybranych przez siebie stylach, tylko jest już to aq.
Kiedy byłem już gotowy nawet nie spojrzałem na zegarek. Wiedziałem, że będę miał dużo dokumentów i każda minuta się liczy. Dawno się tak nigdzie nie spieszyłem. Odjeżdżając spod domu i stojąc w korku zerknąłem na godzinę i sprawdziłem o której dzwonił Niemcy. Okazało się, że nie odebrałem od niego 14 razy, a ten ostatni, w którym udało mu się do mnie dodzwonić był 12 minut temu.
Aby szybciej dojechać do pracy pojechałem skrótem. Zajmował on około 10 minut, a kiedy było pusto to nawet potrafiłem dobić do 5 minut. Mam dosyć szybki samochód, który potrafi zrobić niezły drift w odpowiednim momencie. Ta droga ma kilka zakrętów, ale na szczęście niewielkich.
Dojechałem pod firmę. Nie patrząc na telefon zabrałem wszystkie rzeczy i wybiegłem wręcz z samochodu. Kiedy udało mi się wsiąść do windy zerknąłem na telefon. Okazało się, że czas od rozmowy z Niemcem a teraz to niecałe 20 minut. Byłem z siebie dumny. Odetchnąłem z ulgą i się uśmiechnąłem. Miałem tylko dodatkowo 20 dokumentów. Każdy dodatkowy dokument do katorga, ale lepsze to niż 30 takich papierków.
Docierając na to piętro znowu powitała mnie pustka. Dookoła było schludnie. Pukając do drzwi Niemca wiedziałem, że po wróceniu do domu pierwsza rzecz jaka będzie to sen. Jestem dosyć dużym śpiochem i mi odpoczynek kilkunasto godzinny nie przeszkadza.
Z rozmyśli wyrwał mnie irytujący głos zapraszający do wejścia. Z grzeczności wszedłem bez żadnych dodatkowych aspektów. Na chwilę przymknąłem oczy, bo wbrew pozorom niezbyt dobrze spałem. Otwierając oczy uzyskałem kontakt wzrokowy z szefem. W jego oczach tliło się coś, co nie mogę dokładnie zdefiniować.
- Dzień dobry- przywitałem się
- Guten Morgen. Mam do ciebie te dodatkowe dokumenty. Ciekawi mnie tylko jedna rzecz. Pojawiłeś się w ciągu 20 minut mimo wielkiego korka? Jak to zrobiłeś?- zapytał zaintrygowany Niemiec. Pozytywnie zaskoczył go jego pracownik.
- Mam swoje sposoby, szefie- Polska podkreślił ostatnie słowo.- Jakie mam zadania na dziś?-
- Podejdź bliżej, to co pokaże-chcąc nie chcąc musiałem spełnić jego rozkaz. Kiedy się przybliżyłem złapał mnie za rękę i pociągnął w dół. Skutek był taki, że usiadłem mu na kolanach.
- C-zemu to zrobiłeś? P-puść mnie!- krzyknąłem delikatnie zarumieniony.
On jakby nigdy nic tłumaczył mi mój przydział. Wyrywałem się, ale niestety każda próba poniosła klęskę. Nawet wdepnąłem w jego stopę, ale tylko bardziej zacisnął dłoń. Musiałem go wysłuchać, ale moja podzielna uwaga jest przydatna. Słuchając co mam zrobić dalej próbowałem się wydostać.
Kiedy skończył puścił mnie, co od razu wykorzystałem. Stanąłem na równe nogi z delikatnie czerwonymi policzkami. On uśmiechając się w dziwny sposób pozwolił mi wyjść. Szybko wyszedłem z jego biura i udałem się do swojego.
Zrezygnowałem nawet z lunchu. Chciałem skończyć to jak najszybciej, ale ilość dokumentów nawet się nie zmniejszała. Wiedziałem, że trochę czasu nad tym spędzę, więc włączyłem swoją ulubioną muzykę.
Czas szybciej i przyjemniej mijał. Dzięki piosenkom mogłem bardziej się uspokoić i szybciej działać. Co raz lepiej szło mi uzupełnianie dokumentów. Kiedy skończyłem była godzina 23.45. Niedowierzając przetarłem oczy i zerknąłem na zegar. 23.46. Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz. Przecież będę musiał przekazać wszystkie dokumenty szefowi.
Postanowiłem, że jeżeli go nie ma, to wejdę po cichu do jego biura i położę mu gdzieś te papiery. Jednak zawsze moje plany kończą się fiaskiem. Tak było i teraz.
Zapukałem kilkukrotnie. Nie usłyszałem żadnego głosu, więc po cichu wszedłem. Okazało się, że Niemcy śpi sobie w fotelu. Przynajmiej teraz nie wygląda na poważnego.
Kiedy położyłem te dokumenty na biurku to poczułem dłoń na przedramieniu. Ktoś przyciągnął mnie tak, że leżałem na biurku, a ta osoba miała głowę ułożoną na mnie. Zarumieniony powoli zdjąłem tą część ciała z siebie i powoli wychodziłem z tego pomieszczenia.
Nie wierząc co się stało wciąż zarumieniony poszedłem do samochodu. Pojechałem tą samą drogą, ale już spokojniej, bo zbytnio nie musiałem się spieszyć.
W domu znowu ktoś do mnie zadzwonił. Okazało się, że to ta sama osoba o z rana.
- Halo?- powiedziałem siadając na kanapie.
-Pamiętaj o tym, że jutro masz przyjść do pracy. Każde spóźnienie wiąże się z konsekwencjami. Pamiętaj o tym. Gute Nacht- odpowiedzial Niemiec.
- Dobrze, pamiętam. Dobranoc-zirytowany rozłączyłem się.
Przeklinając swoje szczęście oglądałem telewizor. Przeskakiwałem z jednego kanału na drogie, aż znalazłem jakiś film. Mówił o romansie między asystentem, a jego szefem.
- Przecież to jest pewne, że mi się to nie przydarzy- powiedziałem pewny siebie.
Nie zauważyłem kiedy zasnąłem przed włączonym telewizorem. Nie wiedziałem, że dostałem wiadomość...
~~~
Hej, kolejny rozdział za nami. Zapraszam do czytania następnych
GP.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top