Rozdział 23
P. O. V Polska
Usłyszałem huk. Był on powodem mojej pobudki. Poderwałem się z łóżka. Dźwięk wyraźnie wydobył się z kuchni. Biegnąc na boso przez korytarz i schody doszedłem do wspomnianego wcześniej pomieszczenia.
Okazało się, że okno było otwarte. Prawdopodobnie włamywacz wyszedł z domu przez nie. Gdyby wybrał inne wyjście to możliwe, że zauważyłbym go. Dobiegłem do okna. Niestety nie zauważyłem nic. Jakiegoś transportu też nie było. Pomyślałem, że może przyszedł na pieszo, albo zaparkował czymś dalej, abym nie zauważył tego.
Śniadanie było w połowie gotowe. Zauważyłem też rozbitą szklankę na podłodze. Niestety wciąż czułem na sobie czyiś wzrok, ale zignorowałem to. Zacząłem zbierać rozbite kawałki. Musiałem uważać, żeby się nie skaleczyć. Byłoby to dziwne, gdybym znowu przyszedł do pracy z plastrem lub jak kiedyś z bandażem. Tamtego dnia za bardzo skupiłem się na czymś innym i się przeciąłem.
Mimo tego, że to jest szkło to mogę się przeciąć przypadkiem na dłoni. Tak jak byłem z Niemcem. Zauważyłem, że coraz częściej o nim myślę. Mam nadzieję, że to nie oznacza czegoś złego.
Wyrzuciłem kawałki do śmietnika. Wyjąłem nóż z szuflady i zacząłem kroić warzywa. Poczułem czyjąś obecność za sobą. Chciałem się natychmiast odwrócić, ale ta osoba mnie zablokowała. Mogłem określić, że jest wyższa oraz bardziej postawna. Owinęła swoje rękę wokół mojego pasa. Drugą wyjął z mojej dłoni nóż, bo zacząłem się instynktownie bronić. Przyłożył swoją drugą dłoń do moich ust, uważając, aby nóż mnie nie zranił.
Byłem przerażony. Szarpałem się cały czas. Czułem oddech na moich włosach. Zaczął się śmiać. Był on mroczny z dodatkiem melodii. Zdziwiło mnie to. Prawdopodobnie miał gruby ton głosu. Nie myliłem się.
- Nie bój się, kochany. Już niedługo mnie poznasz. Uważaj na siebie i pamiętaj. Jestem zawsze obok i widzę każdy twój ruch- powiedział.
Przestraszyłem się. Same te słowa wbiłyby mnie w ziemię. Ta pozycja nie wpływała korzystnie na moją sytuację. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Mam się odezwać czy siedzieć cicho? Napastnik odsłonił delikatnie swoją dłoń z moich ust. Wciąż była jednak na mojej twarzy, aby mógł zareagować w zagrażającym mu momencie.
- K-kim t-ty jesteś?- zapytałem się powoli. Bałem się, że coś mi zrobi.
- Osobą, która cię kocha. Dokładniej jak się nazywam to się teraz nie dowiesz. Mała rada. Dla twojego bezpieczeństwa nie szukaj sam rozwiązania nad zagadką mojej tożsamości. Będzie ona tobie niewiadoma dopóki ja tak chcę, rozumiesz?- spytał się wręcz gardłowym głosem do mojego ucha.
- Rozumiem-powiedziałem cicho.
- Wspaniale. Uważaj teraz chwilę. Chyba, że chcesz się zranić- oznajmił.
Nie wiedziałem o co chodzi. Obrócił mnie i zaczął kierować do schodów. Trzymał mnie tak samo jak wcześniej. Jedyną różnicą było to, że odłożył nóż co było dobrą nowiną. W pewnym momencie poczułem pocałunki na tylniej części szyi. Mimo protestu mojego mózgu to ciało musiało zareagować. Zadrżało pod wpływem tego.
- Widzę, że Ci się podoba- zamruczał do mojego ucha.
Wciąż próbowałem się wyrwać, ale to było na marne. Wszystkie próby kończyły się fiaskiem. Na pewno był silniejszy ode mnie. Mogłem go delikatnie określić. Był on wyższy, silniejszy, ma szerokie bary, czuję na plecach jego tors. Mimo tego, że mam na sobie bluzkę to wyraźnie można poczuć kształt jego klatki piersiowej. Była ona wyrzeźbiona.
Znalazłem się na korytarzu. Stalker zaczął prowadzić mnie do mojego pokoju. Nie wiedziałem jakie ma intencje. Czy są one pozytywne czy negatywne. Narazie musiałem pilnować siebie, aby nic mi się nie stało. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami.
- Wybacz, że tak cię przestraszyłem. Gdyby nie ta szklanka to prawdopodobnie byś mnie nawet nie zauważył. Do zobaczenia, mój kochany-
Na koniec złożył na mojej głowie i szyi kolejne pocałunki. Poczułem jak ssie jedno miejsce. Wiedziałem co on robi, więc zacząłem się bardziej szarpać. Niestety na marne. Nie patrząc w lustro wiem, że zrobił mi malinkę.
Otworzył drzwi i ostrożnie wepchnął mnie do pokoju. Upadłem na kolana i swoje dłonie. Usłyszałem też zamknięcie drzwi od tego pomieszczenia, a potem kroki. Mimo ciężkiego szoku, którego doświadczyłem to szybko wstałem na równe nogi i pobiegłem na dół. Ani jednego człowieka oprócz mnie. Nawet Plamki tu nie było.
Postanowiłem, że odpocznę dzisiaj. Zrobię sobie wolne od pracy. Poszedłem do pokoju i znowu znalazłem się w cieplutkim łóżku.
~~~~~
Hej, kolejny rozdział już jest. Dziękuję za wyświetlenia, gwiazdki i komentarze
GP.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top