Rozdział 19
P. O. V POLSKA
Nareszcie wyzdrowiałem. Dodatkowo mogłem już wrócić do swojego domu. Wstałem z myślą, że to była ostatnia noc w domu Niemca. Nie wiem czemu, ale byłem trochę tym zawiedziony. Postanowiłem odwdzięczyć się mu robiąc pyszne śniadanie. W nocy zasnął bardzo późno.
Szybko ogarnąłem się. Musiałem być bardzo cicho. Nie chciałem go obudzić, bo wtedy niespodzianka nie wyszłaby. Upewniając się, że byłem wystarczająco cicho zszedłem na dół. W salonie na kanapie leżała rozwalona Plamka. Śniło jej się coś bardzo przyjemnego, bo machała ogonkiem. Wyglądała bardzo słodko. Niestety musiałem robić śniadanie.
Wszedłem do kuchni. Przez ten czas kiedy byłem u Niemca to rozejrzałem się po kuchni. Wziąłem odpowiednie rzeczy. Zacząłem gotować. Szło mi to dosyć opornie, ale nie miałem talentu kulinarnego.
Ten talent przydałby się teraz. A tym bardziej, żeby ochronić mnie przed ostrym nożem. Zbyt szybko kroiłem i przeciąłem sobie palec. Nie wiem czemu, ale pisnąłem. Byłem tak bardzo skupiony na swoich myślach, że zaskoczyłem się. Ten pisk nie był zbytnio głośny, ale dla osoby o lekkim śnie to mógłby obudzić. Do takich osób należał Niemcy. Słysząc odgłos z kuchni wbiegł do niej zaspany.
Miał włosy w nieładzie. Pasowało mu to bardziej niż jego codzienna fryzura. Czyli włosy podniesione do góry z lakierem. Zawsze dziwiło mnie to, że potrafią tak sterczeć przez długi czas. Jego piżama spowodowała moje rumience. Wiem, że jest ciepło, ale miał na sobie tylko bokserki. Odwróciłem wzrok na co usłyszałem śmiech.
- Oj Polen, Polen. Zostawić cię na chwilę w kuchni to ty już coś robisz- zerknąłem na niego.
Kiwał swoją głową na boki śmiejąc się przy tym. Jego śmiech był melodyjny i chciałbym częściej go słyszeć.,, O czym ty myślisz?! To jest twój szef!"- ochrzanilem siebie w myślach. Po chwili poczułem oplatające mnie w pasie ręce. Zaczęły mnie kierować do zlewu. Instynktownie zacząłem przemywać moją dłoń z krwi. Nie było jej za wiele, ale to było wymagane. Wiedziałem, że nie uda mi się wyrwać, więc zrobiłem to.
- Co ty chciałeś zrobić? Hmmm?- mruknął mi do ucha. Przeszedł mnie delikatny dreszcz. Puścił mnie i usiadł na krześle.
- Umm, chciałem Ci podziękować za pomocą i zrobić ci śniadanie jako podziękowanie-nie wiedziałem jak to dokładniej powiedzieć. Ta sytuacja miała się nie zdarzyć!
- Wiesz jak mi możesz podziękować?- spojrzał się na mnie
- Nie wiem-
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Zrozumiałem to dopiero w momencie kiedy otworzył szeroko ramiona. Chciał mnie przytulić? Niepewnie podszedłem do niego. Pociągnął mnie na swoje kolane i mnie uścisnął. Byliśmy w tej pozycji przez kilka minut. Kiedy mnie puścił odsunąłem się od niego. On poszedł chwilę ubrać się i wrócił do kuchni
Razem z nim robiliśmy śniadanie. W pewnym momencie była potrzebna mąka. Niespodziewalem się ataku ze strony Niemca. Nabrał garść i rzucił nią we mnie. Moje włosy i twarz była biała. Nie musiał czekać zbyt długo na zemstę. Wysypałem na niego całą torebkę z mąką. Była ona ledwie co napoczęta. Wyglądał jak taki duch.
Po jego minie widziałem, że go to zdenerwowało. Po chwili jego wyraz twarzy drastycznie się zmienił. Ze zmarszczonych brwi na złośliwy uśmieszek. Nie zwiastował nic dobrego, więc zacząłem biec. Usłyszałem szybkie kroki za sobą.
Są plusy niskiego wzrostu. Jest się zwinniejszym. Przeskoczyłem kanapę i zgrabnie wylądowałem na podłodze. Niemcy musiał jednak przebiec wokół sofy, aby ją pokonać. Dobiegłem do łazienki. To było jedyne pomieszczenie, do którego nie miał klucza i osoba wewnątrz mogła tylko wejść. Była to bardzo dobra kryjówka.
Przez kilka minut słyszałem walenie o drzwi. Śmiałem się jak głupi. W pewnym momencie uderzenia ucichły. Zaniepokojony otworzyłem delikatnie drzwi. Widziałem tylko małą szparkę. Musiałem otworzyć szerzej, aby więcej zobaczyć. To był mój błąd.
W jednej chwili wylała się na woda. Szczerze mówiąc był to cały kubeł wypełniony nią. Przez chwilę stałem tam jak kołek patrząc się na zwijającego się ze śmiechu Niemca. Okazało się, że woda była jeszcze w wiaderku i to wykorzystałem przeciwko niemu. Wyglądaliśmy jak dwie osoby, które urządziły sobie solidną bitwę.
Kiedy się ogarnęlibyśmy to dokończyliśmy śniadanie. Było wyborne. Przez cały posiłek śmialiśmy się i żartowaliśmy. Spędziłem z nim miły czas. Chyba zmieniam zdanie na jego temat. Lubię go.
Niestety pora była się pożegnać. Wziąłem Plamkę, wszystkie moje rzeczy i pojechaliśmy do mojego domu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Tego się trzymałem. Dom był dosyć zadbany i gdyby nie to, że poszedłem na ten spacer to nigdy nie pomyślałbym, że była tu policja, a niedaleko były zwłoki.
Na tą myśl zadrżałem. Wszedłem do domu. Zauważyłem jednak pewną różnicę. Było wiele dodatków. Nie wiedziałem kto je dodał. Zrezygnowałem z myślenia nad tym i poszedłem obejrzeć telewizję. Plamka położyła się na kanapie razem ze mną i poszła spać.
~~~~~
Kolejny rozdział za nami. Bardzo wam dziękuję za tyle wyświetleń, gwiazdek i komentarzy :*
GP.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top