Rozdział 30 Nigdy nie stracę władzę
Death Note Opening 1 [ORIGINAL] (Nie wiem jak wy, ale ja kocham to anime).
— Zeus —
Siedziałem na swoim tronie, a na mojej twarzy była posępna mina. Jeden z moich sług poinformował mnie, że w królestwie mojego brata zaczyna dziać się coś bardzo dziwnego. Wszyscy skazani na Tartar zostali tymczasowo ułaskawieni. Nie rozumiałem dlaczego Hades tak postąpił... Nigdy, ale to nigdy nie pozwolił by ktokolwiek został zwolniony z Tartaru nawet na parę sekund. Uważał, że nikt z skazanych nie zasługuję na wybaczenie. Teraz jednak ułaskawił ich wszystkich — pozwalając by na okres dwóch miesięcy odwiedzali ludzki świat. Podrapałem się po brodzie myśląc, po czym wydałem z siebie westchnięcie przepełnione irytacją. Fakt, że nie mam informacji o tym wszystkim strasznie mnie denerwował. Nigdy nie lubiłem gdy ktoś ukrywał przede mną coś istotnego. Nie dość, że prowadzę wojnę z swoim bratem to inni członkowie mojej rodziny przestali mi przesyłać informacji na temat tego co się tam dzieję. A co jeśli... Wstałem gwałtownie.
— To niemożliwe... — szepnąłem, spoglądając na obraz przedstawiający swoich rodziców.
Miałem o wiele mniej informacji niż wcześniej na to oznaczało, że mój straszy brat zdobył kolejnych popleczników. Nasza rodzina obstawała za nim, byłem tego wręcz pewny. Nikt, przecież w pojedynkę nie może tak wiele jak on. Sprawił, że dostaję tylko poufne informacji na temat tego co się dzieję w Hadesie, a to oznacza, że w moich szeregach jest zdrajca, który informuje go o moich dalszych poczynania, a także, że moi właśni krewni dołączyli do niego — sprzeciwiając się tym samym mojej władzy i potędze. Nie mogę pozwolić by ktokolwiek odebrał mi mój tron. Nie pozwolę na to by ktoś odebrał mi władze, którą otrzymałem zabijając ojca. To moja krew ma tylko prawo zasiadać na tronie Olimpu, żadna inna... Gdyby było trzeba zabiłbym nawet własne dzieci. Zniszczyłbym wszystko, a to tylko dlatego, by zachować władzę. Uśmiechnąłem się, psychicznie. Może jestem szalony, lecz nie oddam swojej korony nikomu... Niespodziewanie drzwi do sali otworzyły się, a do pomieszczenia wkroczył mój najstarszy syn — Artur.
— Ojcze, — oznajmił, kłaniając się — jeden z naszych szpiegów odkrył co jest powodem euforii Boga Śmierci.
Moje spojrzenie natychmiastowo przeniosło się na mojego syna. Z jednej strony czułem dumę, lecz z drugiej obawę. Co jeśli to czego się dowiem zaważy na tym, że moja pozycja społeczna będzie jeszcze niżej? Zacisnąłem szczękę. Nie, ona nigdy nie spadnie. Zawszę będę znany jako „Władca Bogów".
— Jeśli wiesz co jest tego powodem, to powiedź mi — zażądałem.
W jego oczach zauważyłem coś na kształt smutku i strachu. Dobrze — pomyślałem. — Bój się mnie, mój synu. Niech twoje serce zżera obawa, przed mym gniewem. Obawiaj się mocy władcy bogów.
— Według naszego szpiega — zaczął — to wszystko jest spowodowane ciąża jego przeznaczonej, znanej jako Bogini Zagłady.
Jego słowa sprawiły, że piorun uderzył o ziemię. Moje oczy rozszerzyły się, a pięści zacisnęły. Co to wszystko ma znaczyć?! Jak to jest w ogóle możliwe, że ona jest w ciąży?! Przecież w królestwie umarłych nowe życie nie ma prawa powstać, więc kiedy... Nagle przypomniałem sobie dzień, w którym Pandora miała przyprowadzić do mnie Persefonę. Oni byli w świecie ludzi i nie wiadomo co tam wyprawiali. Mój uścisk był tak duży, że moje paznokcie wbiły się w skórę na moich dłoniach tworząc tym samym małe ranki, z których zaczęła ściekać krew. Spojrzałem na swojego syna z rządzą mordu wypisaną na twarzy.
— Wyślij najlepszych zabójców — oznajmiłem, siadając. — Niech zabiją to coś i przyprowadzą do mnie jego żonę. Chcę by to dziecko zginęło jeszcze dziś!
Mój rozkaz odbił się echem po sali, lecz ja miałem to gdzieś, teraz najważniejsze było by zgładzić to coś nim się zarodzi.
CDN
Wybaczcie, że tak krótko ale mam dzisiaj dość ograniczony czas na pisanie... Kolejny będzie już dłuższy. :D
(Data opublikowania tego rozdziału: 13.12.16r)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top