Rozdział 26 Już wiem...
Nightcore - Mała Księżniczka (+napisy)
Chciałabym was poprosić byście oddali głos w konkursie, o którym już wam pisałam. Jest on w książce Ailes Award i ja także jestem na liściec osób, na którym można oddawać głosy. Chciałabym by choć parę osób weszło w tą książkę i w zakładkę Lista 1. "Gwóźdź programu" i oddał głos na swojego ulubionego autora, którego tam wymieniono. Pamiętajcie jednak, że zakładka nazywa się "Lista 1. Gwóźdź programu" i tam macie listę autorami, na których możecie głosować. Numerów jest 57, a ja jestem 31.
Link to konkursu: https://www.wattpad.com/337779205-ailes-award-lista-1-gw%C3%B3%C5%BAd%C5%BA-programu
A teraz zapraszam na rozdział!
— Hades —
Przez moment mój wzrok był utkwiony w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stała Persefona. Zamrugałem parę razy niedowierzając w to, co się stało. Jak ona mogła tak po prostu zniknąć?! Na początku na mnie nakrzyczała, a zaraz po tym zniknęła. Złapałem się za głowę i pokręciłem zrezygnowany. Nigdy jej nie zrozumiem, choć... Ja chyba też odrobinę przesadziłem. Nie powinienem chyba być aż tak ostry w stosunku, co do niej. Jest moją żoną i już raz mogłem ją stracić przez kłótnie tego typu. Nie chcę, by mnie opuszczała. Teraz, nie wyobrażam sobie życia bez swojej księżniczki. Jest taka piękna i delikatna, lecz i jednocześnie pokazuje wszystkim, wokół, że nie boi się niczego. Podziwiam ją za to, że dała radę opanować swoją moc bez niczyjej pomocy. Podziwiam ją za to, że za osoby, które kocha — w tym mnie — jest gotowa oddać życie. Zamknąłem oczy, przypominając sobie dzień, w którym mogłem ją stracić. Chwilę, w której postawiła na szali swoje życie. I to, dlaczego? Zrobiła to, by mnie chronić. Uderzyłem pięścią o ścianę. Powinno być inaczej. To ja powinienem ją chronić, a nie ona mnie. Krzyczała na mnie, bo się martwiła. Wiem, że zaprzeczałaby moim słowom, lecz taka jest właśnie prawda. Ach... Czyżbym znów nawalił? Znów potraktowałem ją jak śmiecia i przedmiot, a przecież Persefona jest najzwyczajniejszą istotą, która nie należy do nikogo. No może nie tak do końca, bo przecież blondynka należy do mnie. Uśmiechnąłem się. Nigdy nie będę mógł zmienić swojego postępowania. Ona na zawsze będzie należeć tylko do mnie i choćbym termu zaprzeczał nie dam rady się zmienić. Czarnooka może zaprzeczać, lecz nie pozwolę by ktokolwiek mi ją odebrał. Dzięki swojej żonie poznałem uczcie, które ludzie nazywają „miłością" i teraz wiem, dlaczego wszyscy tak uparcie jej poszukują. To właśnie to uczucie sprawia, że ludzie jak i inne istoty uzyskują spokój na swojej duszy. Dawniej w chwili, kiedy przeglądałem wspomnienia zmarłych, nie rozumiałem, dlaczego chwile spędzone z rodziną czy ukochanym były dla nich aż tak ważne. Miałem braci, siostry, siostrzenice, bratanków i wielu jeszcze innych krewnych, lecz nie czułem szczęścia takiego jak ludzie, spędzając z nimi czas. Zamiast tego myślałem, jak umknąć przed kolejnymi spotkaniami. Przez wieki pragnąłem doświadczyć tego, co ludzie istoty, lecz nie mogłem... Czasami zazdrościłem im. Tak, ja wielki bóg zaświatów, zazdrościłem ludzkim istotą tego, że przeżyły coś takiego jak miłość. Według przepowiedni ja miałem doświadczyć tego uczucia jako ostatni z wszystkich bogów. Pamiętam, że dnia, w którym Zeus nam ją odczytał byłem wściekły. Zawsze chciałem być najlepszy, więc kiedy dowiedziałem się, że mam być ostatni, wpadłem w furię. Zesłałem na ziemię wiele apokalips, przez co wiele miast — w tym Pompeja — zniknęło. Jedne zostały pochłonięte przez piach, wodę, a inne przez ogień. Minęły trzy wieki, a ja uspokoiłem się. Moja irytacja tylko bawiła bóstwa wokół mnie. Mimo, że to nie przymnie się śmiały ja wiedziałem, jaka jest prawda. Dlatego właśnie ukryłem swój gniew wewnątrz siebie i zacząłem, udawać, że przepowiednia nie ma dla mnie jakiegokolwiek znaczenia. Teraz wiem, że odnalazłem swoją przeznaczoną jako ostatni, ponieważ wcześniej zachowywałbym się jak moja rodzina. Zeus mówi, że od czasu odnalezienia Hery nie spojrzał na inną kobietę, lecz to tylko puste słowa. Od zawsze ją zdradzał. Robił to niby tak by nikt się o tym nie dowiedział, lecz ja jako bóstwo śmierci miałem dostęp do wspomnień zmarłych. Mój brat zabijał większość kobiet, z którymi sypiał — myśląc zapewne, że nikt się o jego zdradach nie dowie. Jednak najgorszy był fakt, że one naprawdę do kochały i podziwiały. Bynajmniej większa część jego kochanek darzyła go miłością, a on je tak po prostu zabijał. Miał coś, czego ja dotąd nie miałem i nie szanował tego. Traktował je jak śmieci, które po użyciu wyrzucał. Wszyscy myślą, że Zeus jest taki wspaniały, lecz ja dzięki możliwość sprawdzaniu wspomnień, mogłem zobaczyć jego prawdziwe oblicze. Do dzisiejszego dnia, mało mnie odchodziło jego zachowanie, lecz od chwili, w której zaplanował zabić mnie, Persefonę i nasze nienarodzone dziecko, stał się moim wrogiem. Nie pozwolę mu odebrać jedynej osoby, na której naprawdę mi zależy. Prychnąłem, przemieszczając się w miejsce, w którym po raz ostatni wyczuwalna była energia mojej ukochanej. Nadszedł czas, by ją odnalazł. Nagle poczułem mocne ukłucie w głowie. Odruchowo złapałem się za nią. Przed oczami stanął mi widok mojej żony i zakapturzonych postaci wokół niej. Znajdowali się oni przy jakiejś rzece i najwyraźniej prowadzili walkę. Zamrugałem parę razy dochodząc do wniosku, że była to przesłana przez Persefonę wiadomość. Zacisnąłem pięści zdenerwowany. Te herby... To muszą być sługi mojego plugawego brata.
— Czekaj no tylko Zeusie... — wychrypiałem. — Niech cię tylko dorwę w swoje ręce, a przysięgam ci, że cię zabiję! — krzyknąłem, teleportując się.
CDN
Co sądzicie? Czy Hades wreszcie zrozumie, że Persefona nie jest przedmiotem i jego sługą? Kolejny już w czwartek! Pamiętajcie o głosowaniu! xD
(Data opublikowania tego rozdziału: 29.11.16r)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top