Rozdział 24 Głupi!
Nightcore - what do you mean? Polish version ( by Olivia Fok)
— Persefona —
Poczułam na swojej twarzy promienie słoneczne. Na samym początku zaczęłam macać drugą część łóżka w poszukiwaniu swojego męża, lecz jedyne, co znalazłam to zimny materac. Otworzyłam oczy i zlustrowałam całe pomieszczenie wzrokiem.
Gdzież się on podziewa? — zapytałam, nie zauważając jakichkolwiek śladów obecności bóstwa.
Zeszłam z łóżka i naciągnęłam na siebie pierwsze lepsze ubranie, którym okazały się zwykle czarne jensy i beżowy bezrękawnik. Ziewnęłam, unosząc ręce do góry. Potarłam swoje zaspane oczy.
— Hadesie? — zawołałam, lecz odpowiedziała mi tylko głucha cisza.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Czyżby bóg śmierci chciał się bawić ze mną w chowanego. Prychnęłam. Ale z niego dziecko... - pomyślałam, wychodząc z sypialni. Postanowiłam, że na samym początku posprawdzam każde pomieszczenie w tym domu. Mój wzrok przeniósł się na korytarz z dużą ilością drzwi. Wczoraj nie miałam czasu porozglądać się po budynku, bo Hades znalazł dla nas o wiele ciekawsze zajęcie... Sposępniałam. To są chyba jakieś głupie żarty, co nie? W korytarzu znajdowało się chyba z dwadzieścia par drzwi. Na dodatek znajdowałam się na trzecim piętrze, więc jeśli - załóżmy - na każdym piętrze jest tak dużo drzwi to ja chyba zakopie Hadesa żywcem w ogrodzie. Położyłam dłoń na swoim czole. Co on do cholery wynajął?! Dom czy hotel?! — zapytałam sama siebie w myślach. Z wielką niechęcią zaczęłam sprawdzać każde z drzwi po kolei. Po dwóch godzinach poszukiwań uznałam, że mam go gdzieś. Wkurzona zeszłam na parter. Miałam zamiar zjeść sobie śniadanie, jednak, kiedy weszłam do kuchni zauważyłam, coś białego leżącego na stole. Z zdziwieniem podeszłam do drewnianej powłoki i chwyciłam złożony papier w dłonie. Z szybkością światła rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać. Na samym początku myślałam, że znajdę na niej jakieś wskazówki dotyczące kryjówki Hadesa, lecz treść liściku była całkiem inna...
Droga Persefono,
Jeśli to czytasz to oznacza, że nie zdążyłem wrócić. Zapytasz zapewne gdzie ja jestem, prawda? Postanowiłem, że muszę rozmówić się z swoim bratem. Wiem, to głupie i nieodpowiedzialne. Mimo to muszę z nim porozmawiać. Nie pozwolę by cokolwiek mi ciebie odebrało, a zamiary Zeusa wskazują tylko na to, że tego chce. Nie martw się nic mi się nie stanie. Jestem panem umarłych i nie tak łatwo mnie zabić. Masz moje słowo Persefono, że stanę się silniejszy by ochronić wszystkich, na, których mi zależy.
Hades
Zgniotłam list w dłoniach, po czym za sprawą swojej mocy obróciłam go w proch. Jak on w ogóle śmiał wyruszyć na Olimp beze mnie?! Po drugie, co on sobie myśli, że tak po prostu wparuję i rozmówi się z tym idiotą? Przywaliłam sobie z otwartej dłoni w czoło.
— On jest głupszy niż ustawy przewidują... — mruknęłam, podchodząc do lodówki.
Wyciągnęłam z niej jajka, z zamiarem zrobienie sobie jajecznicy. Przez cały czas jednak przeklinałam swojego męża w myślach. Kiedy moje śniadanie było już gotowe, przełożyłam jajecznice na talerz i wrzuciłam patelnie do zmywaka. Później pozmywam - postanowiłam. Usiadłam przy stole i zaczęłam pochłaniać swój posiłek. Mimo to nie mogłam skopić się w całości na jedzeniu. W mojej głowie cały czas trwała burza — nie wiedziałam, przecież, kiedy Hades ma zamiar wrócić i kiedy wróci. Moje serce zabiło szybciej, kiedy przez głowę przeszła mi myśl, że mogłoby się coś mu stać.
— Hadesie, ty idioto... — szepnęłam, wkładając do ust kolejny kawałek swojego posiłku.
Nagle poczułam zapach dymu, a po chwili niecałe cztery metry ode mnie pojawiła się postać ubrana w czerń. Zacisnęłam dłonie na widelcu, po czym wstałam. Oj przeskrobałeś sobie i to nawet bardzo.
— No hej kochanie, widzę, że już wstałaś — oznajmił, drapiąc się z tyłu głowy. Spojrzała na niego wzrokiem bazyliszka.
— Żadne mi tu „kochanie"! — zawołałam. — Masz mi zaraz wyjaśnić, dlaczego tam poszedłeś! — rozkazałam.
Myślałam, że zobaczę na jego twarzy poczucie winny, smutek czy coś podobnego, lecz zobaczyłam coś innego. Widziałam zdziwienie moją reakcją. Hades postawił parę kroków w moją stronę, po czym uniósł wysoko brwi.
— Po pierwsze nie krzycz na mnie — oznajmił z chłodem w głosie. — Po drugie nie będziesz mi mówić, co mam robić, pamiętaj, że to ja jestem władcą, a nie ty — przypomniała, a ja zacisnęłam dłonie w pięści. Po czym spuściłam nisko głowę. On się nic nie zmienił... Dalej traktuję mnie jak jakiś przedmiot.
— Nic, a nic się nie zmieniłeś... — uniosłam wysoko głowę i spojrzałam wprost w jego oczy. — Dalej jesteś takim samym głupcem i dupkiem! Powiem ci coś jeszcze! — oznajmiłam. — Twoja głupota jest większa niż wszelkie normy na tym świecie przewidują! — krzyknęłam, po czym nie czekając aż stanie się cokolwiek przeniosłam się do losowego miejsca na tym kontynencie.
By Hades nie znalazł mnie w ciągu kilku sekund stłumiłam swoją moc na tyle by jej nie wyczuł. Mam go gdzieś... Jego głupota i ignorancja jest tak strasznie wkurzająca... Koniec! Nie mogę myśleć cały czas o tym palancie! Czas pozwiedzać Afrykę. Z tego, co słyszałam są tu bardzo ciekawe miejsca, jak na przykład najwyższy szczyt tego kontynentu to Kilimandżaro, albo zwierzęta te cudowne zwierzęta, znane mi jak dotąd tylko z książek. Muszę jednak uważać. Podobno w kilku miejscach dalej trwają wojny domowe, więc... Chodź nie, nie muszę uważać. Jestem teraz boginią i śmierć mi nie straszna! Czas bym zaznała trochę adrenaliny!
CDN
Wybaczcie, że tak późno, lecz byłam mu dziadka! ^^ Co sądzicie o kłótni naszej kochanej pary? Wiem, zabijecie mnie za ich kolejną kłótnie, lecz jest ona bardzo istotna w naszej opowieści. Ci... Za dużo już zdradziłam :D Kolejny już w piątek!
(Data opublikowania tego rozdziału: 18.11.16r)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top