Rozdział 16 Nadzieja.


TiK ToK Kesha With Lyrics On Screen HQ

Wybaczcie, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale kiedy wróciłam z szkoły pojechałam do dziadka na wykopki i kiedy wróciłam nie miałam siły pisać. Mam nadzieję, że zrozumiecie.

—Zeus—

Siedziałem na tronie i z znudzeniem przypatrywałem się klęczącemu przed moim tronem duszkowi. Istota ta żaliła mi się że las, którym się opiekuję spłonął. Mówiąc szczerze miałem dość słuchania marudzenia. Jednak jako władca mam obowiązek słuchać marudzenia i próśb moich poddanych. Słysząc, że wspomina imię mojej córki, zdenerwowałem się. Co on ma do mojego Aniołka?! Machnąłem ręką, a duszek wyprostował się. Spojrzenie jego fioletowych oczu było wbite w podłogę.

— Chcesz powiedzieć, że według ciebie moja ukochana córka jest zamieszana w ten pożar? — Mój dumny ton rozgrzmiał po sali. Duszek, padł na kolana i zaprzeczył ruchem głowy. — Nie panie, ale... — Zawahał się. — Księżniczka była tam ostatnio i... — Przerwałem mu. — I co to ma do rzeczy? — Zapytałem zgrzytając zębami. Nim jednak srebrnowłosy odpowiedział, do sali tronowej wbiegł kapitan mojej osobistej straży. W ręce trzymał zwiniętą w rulon kartkę. Na jego czole widniały kropelki potu, a wzrok był rozbiegany. Podbiegł do mnie i odpychając duszka na bok ukląkł. Wpatrywałem się w to zdziwieniem. Co się znów stało?!

— Panie! — Zawołał zdesperowany. — Państwo umarłych zostało zaatakowane, a Hades zużył większą część swej mocy na wyśledzenie swojej przeznaczonej! — Wysapał, zmęczony. Wiadomość ta sprawiła, że wstałem gwałtownie. A jeśli coś się stało Hadesowi? Nie to niemożliwe, on jest bogiem... Ale Persefona już nie. Na moje usta wpłynął cwany uśmiech. Zauważając swoją radość pozbyłem się uśmiechu. Nikt nie Może wiedzieć, że ta wiadomość cieszy mnie. Persefona może nawet zginąć, ale Hades jest moim młodszym bratem i mimo, że zawsze mi się sprzeciwia jest tym kim jest. Jest moją rodziną. A tak po za tym jeśli coś się mu stanie, wtedy wszyscy bogowie za to zapłacą swym życiem.

— Co się tam stało? — Zapytałem. Mężczyzna wyprostował się. — Hades miał zamiar użyć pieczęci... — Na niebie pojawił się piorun, a dźwięk grzmotu zaczął pobrzmiewać w całej sali. Hades nie mógł być takim głupcem! Zawołałem w swoich myślach. Użycie tak potężnej mocy w chwili osłabienia oznacza śmierć! Ale... Coś tu nie gra... Gdyby Hades nie żył, wszystko co żywe zostałoby zniszczone. — Co mu jest? — Zapytałem, będąc pewien, że jest ranny. Strażnik pokręcił głową. — Nic. — Odparł, a ja wypuściłem z płuc powietrze. Co za ulga. — Nie on użył pieczęci. — Oznajmił, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. — Jeśli nie on to kto? — Jedno słowo, a tak dużo zmieniło. — Persefona. — Burza na dworze nasiliła się. Pioruny strzelały co parę sekund. Skąd ta ludzka dziewczyna wiedział o tym?! Jeśli ona zginie w tym momencie to nie dość, że pociągnie mojego brata za sobą to jeszcze zniszczy cały mój misterny plan. Ona nie ma prawa umierać, bynajmniej nie teraz. Pierw niech urodzi dziecko, które pokona opętanych, a później z przyjemnością zabiję ją i ten szatani pomiot.

—Jaki jest jej stan? — Zapytałem, obawiając się najgorszego. — Jest w stanie śpiączki, a Hades szaleję. — Kiwnąłem głową rozumiejąc. Sam bym szalał, gdyby coś się stało Herze. Moja piękna Hera. Nie odzywając się wyszłam z sali. Jedyny na całym świecie znałem sposób by uratować tej dziewczynie życie. Jednak, jeśli to zrobię jej śmierć będzie jeszcze trudniejsza do wykonania niż jest teraz. Pokręciłem głową. Ona musi przeżyć. Przeniosłem się do mieszkania czarownicy, w którym był mój brat i spojrzałem na niego. Widziałem zdziwienie kiedy na mnie patrzył. Na kamiennym stole leżała, Persefona jej piękne złote loki były porozrzucane, a powieki zamknięte. Chciałem by je otworzyła... Chwila! Ona nie jest piękna! Hera jest królową mojego serca, a nie ona!

— Co się stało Zeusie? — Zapytał, a w jego głosie słychać było wyczerpanie. Westchnąłem i podmieniłem nasze moce. W obecnej chwili to ja podtrzymuję ją przy życiu.

— Przenieś ją do komnaty na Olimpie! — Rozkazałem, a staruszka skłoniła się. — Co ty robisz?! — Hades żądał odpowiedzi. Widziałem, że jest wściekły. Bał się, że chcę jej coś zrobić. Chcę lecz to jeszcze nie teraz. — Bracie, znam sposób by ją ocalić. — Oznajmiłem, w chwili kiedy czarownica zniknęła z nieprzytomna dziewczyną. Oczy władcy podziemia rozszerzyły się. — Co? — Zapytał zdziwiony. — Ale...— Zawahał się. — Co to jest?! — Pokręciłem głową. — Masz mi powiedzieć co to jest! — Ton, którego użył przypominał mi naszego ojca. Władczy i dumny ton. Ton władcy bogów. Zacisnąłem pięści. Dlaczego ja tak nie mogę?! Dlaczego to Hades ma wszystko co potrzebne by być królem?! Pomogę Hadesowi, lecz tylko z względu na korzyści, a później jak nadejdzie czas odbiorę mu wszystko. 

CDN

No nasz Zeus wie jak ocalić Persefonę, może ktoś wpadł na pomysł co to może być za pomysł?  Jeszcze raz przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top