Rozdział 23 Diabelskie uczucie
Saint Seiya- Legend Of Sanctuary(Pegasus Fantasy)
— Colin —
Z każdą kolejną chwilą byłem bliżej, zamku Lucyfera. Wybierałem drogi, w których nie wyczuwałem żadnych Upadłych, lecz przeczuwałem, że za niedługo nastąpi nasze pierwsze spotkanie. Nie bałem się, że będę musiał stanąć do walki. W tej chwili liczyła się dla mnie moja przeznaczona. Nie wiedziałem jaki jest Pan Ognia. Nie obchodziło mnie to. Chcę tylko jej, a wiem, że on może mi pomóc w odbiciu mojej ukochanej.
— Pamiętaj, że nie wiadomo czy cię zaakceptuję... — Podpowiedział cichy głosik w mojej głowie.
Zacisnąłem szczękę. Nie obchodzi mnie co o mnie sądzi. Może mnie nawet uważać za robactwo, jednak mam nadzieję, że jest lepszym ojcem niż mój... Nagle przypomniałem sobie jedną z lekcji z Gabrielem. Lekcje, której sens zrozumiałem dopiero w tej chwili...
Retrospekcja:
Siedziałem na jasnozielonej sofie z obrażoną miną. Jak on może być tak chłodny wobec mamy? Archanioł, który stał oparty o framugę drzwi podszedł do mnie. Prychnąłem, odwracając głowę. Nie miałem zamiaru patrzeć na jednego z sług ojca.
— Są tak samo egoistyczni jak on! — Krzyczała moja podświadomość, a ja przyznałem jej rację. Żaden z głównych Aniołów nie okazywał swojej rodzinie uczuć, tak jakby ranił je każdy najmniejszy uśmiech. Gabriel chwycił mnie za ramię i odwrócił w swoim kierunku. Jego błękitne oczy patrzyły na mnie z radością i rozbawieniem. Chwila, co? Zamrugałem kilka razy, myśląc, że coś mi się przewidziało. W oczach Gabriela dalej widziałem to co wcześniej, czy on nie jest przypadkiem chory.
— Wiesz dlaczego zostałeś ukarany, Książe? — Zapytał, a ja przewróciłem oczami.
Ojciec i te jego kary... Stwórca postanowił, nałożyć na mój pokój magiczną barierę, dzięki, której nie wyjdę z tego pomieszczenia bez jego zgody. Omiotłem wzrokiem swoje więzienie.
— To miejsce kojarzy mi się tylko z chłodem i samotnością... — Pomyślałem, przypominając sobie każdą rozmowę z ojcem. Nie umiem i nie chcę być synem, którego sobie wymarzył. Jestem sobą i na zawsze sobą pozostanę. Uderzyłem w dłoń Anioła, odpychając go od siebie. Posłałem mu lodowate spojrzenie.
— Ukarano mnie za to, że chcę pozostać sobą. — Wysyczałem.
Wiele znanych mi Archaniołów powiedziało by, że zachowuję się tak samo jak Lucyfer za młodu, lecz tak naprawdę za co ojciec go ukarał? Sprzeciwił się jego rozkazom, a ten zrzucił go do odmętów otchłani — nazywaną przez ludzi Piekłem. Był najważniejszym Aniołów, lecz w chwili kiedy wyraził swoją opinię i postanowił walczyć o swoje rację, Bóg go potępił. Dlaczego ojciec nie porozmawiał, spróbował się dogadać z Lucyferem? Moje rozmyślenia przerwał głos Gabriela.
— Wiesz... — Zaczął, przypatrując się widokowi za oknem. — Mój władza ukarał się, za to, że chciałeś czegoś co jest zakazane. — Prychnąłem. Chciałem czegoś zakazanego? A od kiedy to miłość jest zakazana?
— Czy rodzina jest zakazana? Jeśli tak jest to co ja tu robię? Co tu robią te dzieci i dlaczego ich rodziny są normalne? Oni mogą, a on nie? — Zapytałem zirytowany. Nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi. Złotowłosy wmawia mi, że rodzina jest zakazana, a jakoś inne Anioły — z niższego poziomu — posiadają ją i kochają siebie nawzajem.
— Colinie, to nie rodzina jest zakazana... — Wyszeptał. Uniosłem brwi do góry. — Miłość, Colinie. To ona została zakazana. — Oznajmił, a ja wybuchnąłem śmiechem.
Dlaczego uczucie, które odczuwa miliony istnienie miałaby być zakazana dla Aniołów? Co w niej jest takiego złego? Już nic nie rozumiem. Te zasady są tak strasznie pokręcone.
— Nie zrozumiesz, Książe. — Oświadczył, wstając. Odruchowo złapałem za skrawek jego płaszcza.
— Wyjaśnij mi. — Rozkazałem, z spuszczoną głową. Chcę wiedzieć, dlaczego ojciec potępił to uczucie. Niebieskooki potargał moje czarne włosy, a ja się cały najeżyłem. Nie ośmieliłem się jednak odezwać nawet jednym słowem.
— Paniczu, nie wiem czy wiesz, ale miłość to diabelskie uczucie. — Wytrzeszczyłem oczy. Jak to diabelskie? — Wiesz, ludzie jak i inne istoty robią wszystko dla ukochanej osoby. Nie ważne czy to coś złego. Dlatego właśnie nasz pan i władca zakazał okazywania go nam — Archaniołom. Lucyfer, władza Piekła, z miłości do ludzkiej dziewczyny zabił miliony z naszych szeregów. Nawet Najwyższy nie wie ile osób zginęło przez to piekielne uczucie. — Oznajmił, jakby te słowa go bolały.
Koniec retrospekcji
— Miałeś rację... — Szepnąłem, zauważając zbliżającego się do mnie Upadłego. — Miłość, jest diabelskim uczuciem... — Wraz z tymi słowami rzuciłem się w wir walki by jak najszybciej dostać się do władcy tej ziemi.
Nie wiedziałem co przyniesie mi los, lecz musiałem walczyć. Walczyć o to co kocham i czego pragnę. Przyodzieję najwytrzymalszą zbroję — zbroję miłości.
— Zapłoń! Ostrze przeznaczenia! — Wraz z tymi słowami rozbłysło światło.
CDN
Co sądzicie o tym rozdziale? Mi osobiście się on strasznie podoba! ^^ Kolejny już w wtorek!
(Data opublikowania tego rozdziału: 27.10.16r)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top