Rozdział 16 Przegrałam
Ewa Farna - Bez Lez
—Callisto—
Siedzę sobie spokojnie na swoim łóżku i maluję obraz. Obraz, który nawet nie wiem co będzie przedstawiać. Moje ręce suną po płótnie, a ja nie mam nad nimi jakiejkolwiek kontroli. Wiem co to oznacza. Wizja, jest tuż, tuż. Tak blisko, lecz mój umysł jej nie dostrzega. Skupiam się całą sobą by zobaczyć to co ma mi być pokazane, lecz to nic nie daję. Wizja, jest tak potężna, że mój umysł nie wyłapuję jej. Wzdycham ciężko.
— Będę musiała poczekać... — Mruczę, przyglądając się tworzonemu przeze mnie obrazowi. Widziałam już tyle wizji i mało, która podtrawiła mnie zaskoczyć. Lecz ta... Moje serce podpowiada mi, że ta będzie wyjątkowa. Przepowiednia, którą naszkicuję będzie bardzo ważna. Czuję to całą sobą. Moje dłonie się pocą, a skóra nagrzewa się. Pochylam głowę, oczekując kiedy skończę. Po kilku minutach czuję jak władza wraca mi do rąk. Unoszę wzrok z zdenerwowaniem. Czy moje przeczucia mnie nie myliły? A może jestem już tak stara, że posiadana przeze mnie intuicja wytępiła się? Moje serce biję głośno, a trzymany przeze mnie ołówek upada na ziemię. Zakrywam usta dłonią, by nie krzyknąć. To... niemożliwe! Obraz namalowany przeze mnie, przedstawia osobę, której nigdy nie chciałam już widzieć. Pomimo, że wszystko zostało naszkicowane z łatwością dostrzegam na płótnie wizerunek Searinoxa — króla wampirów. Na jego paskudnej twarzy widnieję ten wredny uśmiech. Zauważam, że wampir pochyla się nad martwą — bądź nieprzytomną — dziewczyną. Zagryzam wargę, aż do krwi. Przecież, to Miranda! Upadam na podłogę. To nie może być prawdą! Ta przepowiednia kłamie! Mimo, że zaprzeczałam wiedziałam jaka jest prawda... Miranda dostała się w łapska Searinoxa, a Władca Aniołów spłacił swój dług. Wampirzy król otrzymał królową godną niego, a wampiry stanom po stronie Aniołów. Szarpnęłam za swoje włosy. Czy ten staruch oszalał?! Przecież Miranda jest przeznaczoną jego syna! Czy on nie rozumie, że krzywdząc ją krzywdzi swoje dziecko? Gwałtownie prostuję się. Przed oczami robi mi się czarno, a do głowy zaczynają napływać obrazy. Widzę leżącego na ziemi Colina. Searinox nachyla się nad nim z zamiarem wypicia jego krwi, lecz Miranda podbiega do niego. Chcę krzyczeć, kiedy jej dłoń dotyka jego. Krzyczę, lecz z mojego gardła nie wypływa żaden dźwięk. Jak przez mgłę słyszę, słowa córki Lucyfera.
— Chcesz mnie, prawda? — Zapytała, a ja stanęłam przed nią. Chciałam ją powstrzymać, lecz nie mogłam. To była tylko wizja, czegoś co się już wydarzyło... — Więc... — Zacięła się. Miałam nadzieję, że nie zrobi tego o czym myślałam, jednak myliłam się... — Weź mnie, ale jego zostaw w spokoju. — Jej zdeterminowany ton głosu odbijał się echem w mojej głowie. Zakryłam uszy. Nie chciałam słyszeć jak Miranda skazuję się na tego wampira. Jednak... Jest nadzieja! Jeśli poświęciła się dla Colina to może oznaczać, że coś do niego czuję! Jeśli ich serca się połączą to to może zakończyć spór pomiędzy Aniołami a Demonami! Nagle przypominam sobie o czymś... Muszę iść przekazać Lucyferowi to co wiem! W chwili kiedy stanęłam przy drzwiach z zamiarem otworzenia ich, usłyszałam dzwon. O nie... On już wiem! Naciskam klamkę, a kiedy stawiam jeden krok za nie, ktoś łapie mnie w tali i zatyka usta dłonią. Osoba ta wciąga mnie z powrotem do pomieszczenia i za pomocą magii zamyka drzwi. Zaczynam się szarpać, a moje oczy biegają po pomieszczeniu szukając czegoś co mi pomoże. Zauważam, że doszliśmy do mojej komody — z leżącej na niej miedzianym sztyletem. Wyszarpuję dłoń z uścisku barbarzyńcy, po czym wgryzam się w trzymaną przy moich ustach dłoń. Po chwili słyszę czyjś krzyk.
— Cholera! — Jego wkurzony głos, przywraca mnie do rzeczywistości. Podbiegam do komody i w chwili kiedy mam chwycić nóż, ktoś łapie mnie za nogę. Upadam na podłogę, modląc się by ktoś to usłyszał. Przez chwilę jeszcze szarpię się, lecz po chwili czuję jak senność zaczyna ogarniać moje ciało. Ostatnie co widzę to twarz jakiegoś mężczyzny i nóż.
— Searinox przesyła pozdrowienia! — Syczy, wbijając nóż w moje oko. Nie czuję bólu. Po chwili rozumiem co się dzieje. Ten psychopatyczny wampir chce stworzyć Ewakeda. Głupcze nawet nie wiem co się może stać! Nie jestem pewna czy jesteś głupi czy leniwy. Ewaked pomoże ci, lecz co weźmie w zamian? Zabijesz trzech swoich poddanych, by dać życie temu potworowi?!
— Searinox ty tchórzu... — Syczę, pozwalając by ciemność mnie pochłonęła. Przegrałam... Pozwalając, by Wampirzy król zdobył moje oko przegrałam... Wybacz mi ojcze, że nie dałam rady obronić siebie i naszego pana.
CDN
Kolejny rozdział za nami! Co sądzicie o Callisto? Czy powinna się obwiniać? Kolejny rozdział już w czwartek!
(Data opublikowania tego rozdziału: 04.10.16r)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top