Rozdział 10 Pogoń
Skillet - Whispers In The Dark (Official Video)
-Miranda-
Biegam już jakieś dwadzieścia minut i powiem szczerze nie myślałam Nawet, że to miasto jest aż tak duże. Kolejny zakręt i kolejne krzywe spojrzenia skierowane w moją stronę. Ach... Spóźnię się pierwszego dnia... Mimo, że wielu by się już poddało ja biegnę dalej. Czuję, że śmieciarka jest już niedaleko. Wdech i wydech. Od tego biegania dostałam lekkiej zadyszki. Biegnę i biegnę. Mam cię! Krzyczę w myślach, jednak nim dobiegam do stojącego przy śmietnikach pojazdu ktoś – a właściwie ja — wpada na mnie. Nie byłam przygotowana na to zderzenie więc tracę równowagę i zaczynam lecieć w dół. Nim jednak moje ciało spotyka się z chodnikiem, czyjeś ramiona łapią mnie w tali i ratują od upadku. Spoglądam do góry z zamiarem nawrzeszczenia na winnego całej tej sytuacji, lecz kiedy unoszę głowę do góry moje czarne tęczówki spotykają się z błękitnymi tęczówkami nieznanego mi czarnowłosego mężczyzny. Obydwoje wpatrujemy się w swoje twarze, a po chwili widzę jak jego oczy zaczynają błyszczeć granatem. Moje ciało przeszywam dreszcz. Już wiem co to oznacza... On jest moim przeznaczonym. Czarnowłosy pochyla się i trąca nosem moje lewe ucho.
— Wreszcie cię znalazłem... — Mruczy, a ja sztywnieje. Skąd on wie co się tu stało?! Czy to możliwe by był... Szybko sprawdzam jego aurę i kiedy widzę winki wyrywam się z jego ramion. On jest JEGO synem! Mój ojciec miał rację! To nierealne! Ja nie mogę być z nim! To zaprzecza wszystkim prawom jakie znam! Pfff... Ja córka Lucyfera mówię o jakiś zasadach. Chyba jestem chora!
— Wiesz kim jestem?! — Syczę, bo chcę go uświadomić. Chłopak robi zdziwioną minę. — Moją przeznaczoną. — Oznajmia, stawiają krok w moją stronę. Kręcę głową. — Nie. — Zaprzeczam. — Jestem Miranda, pierworodna córka Lucyfera. — Kiedy kończę mówić puszczam się w bieg za znikającym mi z oczu pojazdem. Wiem, że ta informacja go zdziwiła lecz nie chcę mieć z aniołami nic, ale to nic wspólnego. On jest jego synem, a ja jestem córkom jego wroga. To nie wypali. Choć... Muszę przyznać, że jest przystojny i to bardzo. Nie! Miranda, nie wolno ci tak o nim myśleć. To twój wróg i ojciec na pewno nie pochwalił by tego. Nie wiem nawet dlaczego ale na tą myśl z moich oczu poleciała jedna krwawa łza. Szybko ją starłam i rzuciłam się w dalsze poszukiwania.
Po dwóch godzinach poszukiwań, znajduję zabawkę mojej siostry na jakimś wysypisku śmieci. Mówiąc szczerze jestem cała brudna i na pewno nigdzie się dziś nie wybieram. Za pomocą swojej mocy przenoszę się do swojego — tymczasowego — pokoju i w brudnych ciuchach opadłam na łóżko. Za sprawą mocy przebrałam się i odnowiłam kotka tego małego diabełka. Przytuliłam zabawkę do swojej piersi i zaczęłam myśleć. Syn Boga jest moim przeznaczonym, lecz nie możemy być razem. Nasze losy mimo swego połączenia nie mogą zostać splątane. Mim o tego co mówił mi ojciec nie wierzę by zaakceptował coś takiego. Nie znam go i na pewno się w nim nie zakochałam, jednak moje serce cierpi. Czuje ból, którego powodem jest moja stęskniona dusza. Nagle ciemne już niebo przecina piorun. Nie boję się.
— Mam gdzieś kim jesteś. — Oświadcza, a ja siadam na łóżku. Pocieram oczy zdziwiona, co on tu robi?!
CDN
No więc nasz Colin pojawił się w domu Mirandy. Z góry chcę powiedzieć, że ta opowieść nie będzie słodka typu: kwiatuszki, dzieci i ślub. O nie. W tej opowieści postaram się pokazać walkę o ich miłość i o jej przetrwanie. Postaram się ukazać różne przeciwności, które ich czekają, a także wyjaśnić o co chodzi z tą wojną. Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzać fakt, że nike będzie to przesłodzona opowieść :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top